20

1.7K 49 8
                                    


- Dzięki jeszcze raz za ten dzień - powiedziałam do dziewczyny, kiedy odwiozła mnie pod kawiarnie. wolałam wysiąść tutaj i przejść się do domu niż narażać się, że nagle zmieni zdanie co do naszej znajomości, widząc jak mieszkam, żyje, kim jestem.

- Nie ma sprawy. To ja dziękuje, bo gdyby nie ty to dzisiaj byłabym sama - puściła mi oczko, na co zaśmiałam się nerwowo. Nadal staram przyzwyczaić się do jej odważnego stylu bycia.

- To do następnego? - zapytałam.

- Jak najbardziej.

Po tych słowach zamknęła okno i odjechała, w samą porę, żebym mogła zobaczyć mamę stojącą po drugiej stronie ulicy. Widziałam, że nie zdążyła mnie zobaczyć, wiec szybko schowałam się w sklepie.

Umm... nie byle jakim. 

Naprzeciwko ulicy na której stał biurowiec była mała uliczka, z której skorzystałam. Pierwsze drzwi prowadziły do małego sklepu, do którego dziewczyny z mojej szkoły za nic by nie weszły, chyba że chcąc wygrać zakład. to był Sex Shop. 

Moje policzki spłynęły rumieńcem, kiedy chłopak stojący za kasą spojrzał w moją stronę. przeklęłam w duchu samą siebie, za związanie włosów. odchrząknęłam i pośpiesznie uciekłam pomiędzy regały. Nie odważyłam się spojrzeć na półki, szłam ze wzrokiem utkwionym w podłodze.

- W czymś pomóc? - usłyszałam nutę drwiny w zadziwiająco ładnym głosie  chłopaka.

- Ymm, nie.

- Jesteś pewna? Nie wyglądasz mi na taką, co często odwiedza takie miejsca - stwierdził, a ja dzięki temu siedziałam, że się przemieszcza i zdecydowanie idzie w moim kierunku. Przestraszyłam się

- Po czym to poznałeś? - wskoczyłam za kolejny regał i zaczęłam obmyślać plan jak dotrzeć do drzwi tak, aby nie zobaczył mnie ponownie. Są szanę, że wcześniej nie zobaczył dobrze mojej twarzy.

- To widać od razu. 

Prychnęłam pod nosem i znów przeszłam za inny regał... i uderzyłam w jego klatkę piersiową. Pierwsze co zobaczyłam to plakietka z imieniem. Ashton.

Zdziwiło mnie to, że uznałam, iż to imię pasuje do faceta, pracującego w sex shopie. do dupka, który zaczepia niewinne, nieśmiałe dziewczyny. A gdy spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam brązowe oczy, umieszczone w gładkiej twarzy o ostrych kościach policzkowych, oraz ciemno blond włosy, teraz krótsze i ułożone na prawo - zdałam sobie sprawę, że wcale się nie myliłam. To dupek, kory tydzień temu owiną sobie Lucy wokół palca i pozostawił ją ze złamanym sercem.

- To ty - warknęłam, a w środku nagle zapłonęła we mnie złość. 

- Ja? A my się znamy? - zapytał z udawanym zdziwieniem i zainteresowaniem, a w oczach mu zabłysło.

- My nie, ale chętnie zapoznam cię z moją przyjaciółką - i po chwili zrobiłam coś, za co nigdy się nie posądzałam, czym zdziwiłabym moje przyjaciółki i czym zadziwiłam i jego. Moja zaciśnięta w pięść dłoń powędrowała w łuku na jego szczękę, przez co ja poczułam ból w kostkach, a on odleciał do tyły. - Za Lucy, frajerze. - przecisnęłam się obok niego i wyszłam ze sklepu. 

Po drugiej stronie nie zobaczyłam mamy, więc zaczęłam kierować się do domu. przed oczami migał mi obraz stróżki krwi płynącej na brodę Irwina.  Może to nie było w moim stylu, ale jestem z siebie dumna. No, po części. Ręka nadal mnie boli.

----------------------------------------

Witam! Kolejna część tego czegoś nadchodzi. Mam nadzieje, że nie nudne, że chcecie czytać. prawdopodobnie za chwile dodam kolejne, więc nie wiem czemu to pisze... w nast nie bd notki. Nie lubię ich pisać xD 

miłego B)

Don't Stop // Calum HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz