Mogłoby być gorzej? Co ona tutaj robi?
- Wow! A ty to od kiedy taka buntowniczka? - posłała mi drwiące spojrzenie, ku zdezorientowaniu innych. - Mamusia wie?
- A twoja? - warknęłam - Czyżby wiedziała, że jej mała, idealna córeczka prowadza się po imprezach i upija? - uśmiechnęłam się, gdy mina jej zrzedła.
- Nie i ty jej tego nie powiesz - nadal mówiła pewnie, ale trochę się skuliła. cóż to, czy będzie miała opierdol zależy ode mnie tak bardzo jak to czy ja go dostanę, zależy od niej.
- Nic nie powiem, jeżeli ty też zamkniesz tą wytapetowaną mordę - Taylor musiał ukryć śmiech, udając, że kaszle, co dodało mi tylko odwagi, aby nie oblać się rumieńcem. Rzadko kiedy używam takich słów, dziś chyba podziałała na mnie atmosfera tego miejsca i mnie zmieniła - nie do poznania nawet dla mnie samej.
Cicho przytaknęła. Chyba nie była taka twarda za jaką chciała uchodzić, ale to już nie moja sprawa.
Rozejrzałam się po zebranych i stwierdziłam, że i na niech wywarłam małe wrażenie tą wymianą słów. Irwin przyglądał mi się przez zmrużone oczy. Mike odchrząkną.
- To jak, będziemy tu tak grzać dupy i milczeć, czy może się zwijamy. Późno już. - Na to ostatnie Luke prychną.
- I co z tego? Mamusia woła do łóżeczka? Ałł - Mike uśmiechnął się widząc jak blondyn krzywi twarz w grymasie, łapiąc się za tył głowy. - Za co to ?
- Za twarz - nawet ja zaśmiałam się na odpowiedź czerwonowłosego, choć nadal byłam skrępowana w tym towarzystwie.
Stojący po mojej prawej Calum miał na twarzy leniwy uśmiech, ramiona luźno opadały wzdłuż boków, kiwał się trochę na piętach. To było zdecydowanie jego towarzystwo, widać, że czuł się z nimi najlepiej, albo po prostu dobrze.
- Faktycznie, czas się zwijać - stwierdził, na co się zasmuciłam. Spędziliśmy ile? Pięć minut razem? Ech.
- Ok - szepnęłam, gdy inni się zgodzili. Zaczęłam się rozglądać za Dayaną, co nie uszło uwadze Caluma. Gdy inni zaczęli się zwijać odciągnął mnie na bok.
- Kogo szukasz? - zmrużył oczy patrząc tam gdzie ja - w tłum pijanych ludzi.
- Koleżanki. Mam u niej nocować. - odpowiedziałam zdystansowana. Tak, zachowuje się jak dziecko, oddalając się od niego, tylko dlatego, że nie poświęcił mi dość dużo czasu. Ale co z tego, skoro przyszłam tu dla niego - no i trochę dla Dayany - a on poświęca mi kilka minut.
- Mówiłem ci, że wolałbym, gdybyś na nią uważała. Najlepiej w ogóle zerwij z nią kontakt - powiedział poważnie. To mnie tylko jeszcze bardziej wkurzyło, więc posłałam mu wkurzone spojrzenie i szybko odeszłam.
Nie poszedł za mną.
- Dayana? - zawołałam dziewczynę, gdy dostrzegłam ją przy jednym z ognisk. Widać było, że się nieźle wstawiła.
- O hej! Gdzie tak zniknęłaś? - na miękkich nogach podeszła do mnie - A, do znajomego - stuknęła się w czoła, jakby na znak, że jest idiotką. Język trochę jej się plątał, ale nie tak bym jej nie zrozumiała
- Kiedy wracamy? - zapytałam.
- A co już chcesz? - mina jej zrzedła. Spojrzała za siebie na grupę, z którą niedawno siedziała. Jeden chłopak przyglądał nam się uważnie - A może się dosiądziesz i jeszcze trochę posiedzimy?
Mimowolnie spojrzałam za ramię, na Caluma i innych. Nie było ich tak, gdzie ich zostawiłam, ale dostrzegłam jak szli do samochodów. Irwin siedział już za kierownicą - co było nieodpowiedzialne, bo pił - i także patrzył w moją stronę. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, głową dał mi znak, że mam podejść.
CZYTASZ
Don't Stop // Calum Hood
FanfictionPrzez przypadek napisała na zły numer. On jednak skorzystał z okazji i chciał to ciągnąć. Ona nie chciała, ale... Nie mogła przestać pisać, nie mogła tego zakończyć. Może z pomyłki czasem wyniknie coś dobrego? Albo coś złego.