- Jestem z rozbitegodomu, skarbie. Teraz mieszkam w domu dziecka, ale niedługo kończę osiemnaście lat i wyprowadzam się do przyjaciół.
- Dwie ulice ode mnie...
- Tak, właśnie tam. - westchnął
- Tak mi przykro, nie wiedziałam...
- No ci nie powiedziałem
- Ale mogłam nie naciskać
- To nie twoja wina, Lily
Drzwi do mojego pokoju się otworzyły, a w progu zobaczyłam mamę. Wyrwała mnie do rzeczywistości niczym grom. Przecież miałam wyjść tylko do łazienki, a siedzę w pokoju i gadam przez telefon.
Przykryłam głośnik dłonią i spojrzałam na mamę speszona.
- Przepraszam, ale telefon zadzwonił i wolałam sprawdzić, czy to nie jest coś ważnego. - skłamałam
Posłała mi delikatny uśmiech, ale coś czułam, że w to powątpiewa.
- Dobrze skarbie, ale kończ i zejdź, bo podaje deser.
- Dobrze, mamo.
Wyszła i zamknęła za sobą drzwi, a ja odsunęłam dłoń i przyłożyłam telefon do ucha.
- Przepraszam, to była mama. Mamy gości, a ja tylko na chwilę wyszłam do łazienki. - wytłumaczyłam
- Ok, ja i tak muszę kończyć. - szepnął słabym głosem
- Chciałam się spotkać - powiedziałam, zanim zdążył się rozłączyć.
- Teraz nie dam rady - nie wiedzieć czemu załamał mu się głos.
- Prosze - słyszałam w swoim głosie bałaganie.
Zależało mi na tym, na spotkaniu, na nim. A czas, kiedy nie pisaliśmy był okropny do zniesienia. Może i to wszystko nie trwa długo, ale on wrył się w moje serce, dość trwale. Nie chce go stracić.
- Nie wyrwę się stąd aż do moich urodzin - powiedział
- Dobrze - poddałam się - Ale będziemy w kontakcie?
- Oczywiście - słuchać było w tym nutę zwątpienia, przez co moje serce się ścisnęło.
- Nie chce cię stracić - szepnęłam, ale on już zakończył połączenie.
CZYTASZ
Don't Stop // Calum Hood
Hayran KurguPrzez przypadek napisała na zły numer. On jednak skorzystał z okazji i chciał to ciągnąć. Ona nie chciała, ale... Nie mogła przestać pisać, nie mogła tego zakończyć. Może z pomyłki czasem wyniknie coś dobrego? Albo coś złego.