10. Nowa?

2.2K 123 53
                                    

Marinette
Obudziłam się z krzykiem na ustach. Byłam cała mokra widocznie się spociłam, ale czekaj. TO BYŁ SEN?! (Nie zabijajcie mnie ~ dop. autorka). Odrazu przeleciały mi przed oczami sceny ze snu.

- Marinette. Co się stało? - spytała zaspanym głosem Tikki.
- Nic. To tylko koszmar. Przepraszam, że cię obudziłam.
- Nic się nie stało, ale jeśli pozwolisz to położę się spać - Tikki opadła na poduszkę i przymknęła oczy.

Zacichotałam i spojarzałam na telefon. Była 5 rano! Momentalnie przed oczmi przeleciał mi sen. Zaraz, zaraz. Co jeśli pokazuje prawdę. Nie koniecznie, że to się wydarzy, ale chodzi mi o tożsamość. Jest tylko jeden sposób by to sprawdzić... No dobra, dwa. Albo śledzić Wiktorie (rodzice musieli go nie lubić XD ~ dop. autorka), kto kolwiek to jest albo Adriena. Heh. Oczywiste kogo wybiorę. Wiktorię... Żartowałam. Będę śledzić Adriena!

Zaliczyłam poranną toaletę i zaszłam na śniadanie. Jak skończyłam, postanowiłam wyjśč na spacer, więc zostawiłam na stole kartkę i wyszłam.

Potrzebowałam spaceru. Za dużo myśli kłębiło mi się w głowie. W mojej torebce smacznie spała Tikki. Ja powoli szłam zamyślona. Paryż budzi się do życia dopiero o 6, więc prawie nikogo na chodniku nie było. Miałam opuszczoną głowę i szłam zamyślona. Nawet nie wiedziałam gdzie idę. Nagle na kogoś wpadłam i wylądowaliśmy na ziemi.

- Przepraszam - mruknęłam.

Otworzyłam oczy i przed sobą ujrzałam (wiem kogo się spodziewacie ~ dop. autorka) dziewczynę. Była ubrana w czarne rurki i bluzę z kapturem, który miała założony na głowę. Spod niego wystawały czarne włosy. Oczu nie mogłam dojrzeć, bo miała przymknięte. Pomogłam jej wstać, a ona mruknęła cichę przepraszam i mnie wyminęła. Wzruszyłam ramionami i poszłam dalej. Po chwili dotarłam do parku. Była 6:30, a ja mam na 8. Usiadłam na ławcę i patrzyłam w niebo. Czy to możliwe, że Kot to Adrien, że Władca Ciem to jego wujek, że Wiewiórka ma siostrę bliźniaczkę... Zaraz, zaraz... Wiewiórka ma siostrę bliźniaczkę?! Och... Jeszcze sprawa tych miraculów. Czy były jakieś niezwykłe? Muszę iść do Mistrza Fu. Dobra, już 7. Idę do szkoły. W klasie byłam pierwsza, co chyba nigdy mi się nie zdarzyło. Usiadłam i wyciągnęłam szkicownik. Zaczełam szkicować. Do klasy wszedł Adrien. Teraz jest okazja. Zagadam do niego i zapytam się czy ma takiego wujka. No chyba, że ma ale o tym nie wie. Warto spróbować. Zagadałam do niego. W końcu zapytałam:

- Masz wujka Wiktoria? - zabrzmiało to prze komicznie. Adrien dziwnie na mnie popatrzył po czym westchną.
- Tak. Skąd ci przyszło to do głowy. Został wydziedziczony, ale mam. Czemu pytasz? - próbowałam powstrzymać śmiech.
- Tak z ciekawości - nie wytrzymałam zaczęłam się głośno śmiać. - Sory... Ni-nie wy-wytrzymałam - mówiłam śmiejąc się po chwili Adrien nie mogąc wytrzymać też wybuchną śmiechem.

Razem się śmialśmy, gdy nagle do klasy weszła Alya. Dziwnie się na nas popatrzyła, a potem się zdziwiła, pewnie sobie uświadomiła, że zwykle się spóźniam lub prawie, a dziś jestem tak wcześnie. Razem z Adrienem staraliśmy się uspokojić. W końcu się udało. Zadzwonił dzwonek. Była już cała klasa, gdy weszła nauczycielka francuzkiego, a za nią powoli wkroczyła dziewczyna. Skąś ją kojarze. No tak dzisiaj na siebie wpadłyśmy. Jednak mam wrażenie, że znam ją z dzieciństwa tylko nie mogę sobie przypomnieć. Była ubrana jak rano i nadal miała kaptur na głowie. Błyskawicznie spoglądnęła na klase i od razu spuściła głowę. Miała niebieskie oczy, lecz nie mogłam się jej przyjrzeć bo spuściła wzrok.

- Jestem Elysa i przeniosłam się tutaj z innej paryskiej szkoły.

- Dobrze, usiądź w trzeciej ławce za Marinette.

Kiedy dziewczyna szła w stronę ławki ukratkowo mi się przyglądała. Nadal nie wiem czemu, ale wydała mi się dziwnie znajoma i nie chodzi mi o dzisiejsze spotkanie, tylko kiedyś.

W końcu ostatnia lekcja. Biologia. Pod koniec lekcji pani zaczęła mówić:

- Na za tydzień przygotujecie wypracowanie. Podziele was na pary. Alya i Nino, Chloe i Sabrina, Lisa i Katrina, Marinette i Elysa... - wymieniała pary.

Byłam zawiedziona, że nie jestem z Alyą. Dobra trzeba to szybko zrobić. Po dzwonku podeszłam do Elysy.

- Hej. Jestem Matinette. Sory, że dzisiaj na ciebie wpadłam. Trochę się zamyśliłam.
- Nic się nie stało. Zdarza się - lekko się uśmiechnęła.
- To co przychodzisz do mnie? Musimy zrobić ten projekt - uśmiechnęłam się miło. Wydawała mi się miła, ale zamknięta w sobie.
- Jasne. To chodź teraz.

Poszłyśmy do piekarni. Gadałyśmy po drodze, chciałam się coś o niej dowiedziać, lecz na nie wiele się to nie zdało. Przynajmniej stała się śmielsza i bardziej mi ufała. W końcu dotarliśmy. Chciałam ją zaprowadzić do rodziców i przedstawić, lecz gdy tylko ich zobaczyła stanęła jak wryta. Rodzice się odwrócili i posłali nam pytające spojrzenie. W tym momencie Elysa chwyciła za kaptur i...

___________

Hejka! Polsacik! Dzisiaj późno pojawił się rozdział, a jest to spowodowane brakiem czasu. Sorka, ale jestem człowiekiem. Srać na to czytałam Harry'ego od dzisiaj nie jestem mugolem! Więc kim? Może kiedyś się dowiecie. Dziwna notka. Nie sprawdzany rozdział. Pewnie jest dużo błędów.

Gwiazdka? Komentarz? ⭐

Papa #TruskawkowaKate ❤

Miraculum Biedronka i Czarny Kot: Dalsza HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz