Pamiętam jak straciłem przytomność w czasie walki. Gdy się obudziłem byłem w samolocie. I nie był to czekoladowy samolot. Był z czegoś... dziwnego... twarlszego. Siedzenia też nie były żelkowe, ale i tak miękkie.
- Wstawaj śpiochu! - usłyszałem jak ktoś mnie budzi.
- C-Co? Gdzie ja jestem?
- W Tokio głuptasie - powiedziała do mnie... Marinette! Tylko bardziej... inna. Ale i tak piękna.
- M-Marinette?
- Nie, Święty Mikołaj. Wstawaj! - pogoniła mnie.
Wstałem trochę zdezoriętowany. Postanowiłem nie ujawniać się. Zresztą jakbym to im wyjaśnił? Musiałbym zdradzić, że jestem Czarnym Kotem. Tego bym nie przeżył.
Wyszliśmy z samolotu. Z nami była jeszcze brązowooka dziewczyna. Kim ona jest?
- Adrien, masz mapę? Musimy sprawdzić gdzie jest nasz hotel - zacząłem szukać mapy. Na szczęście znalazłem. Była trochę inna w dotyku niż w naszym świecie. - Hotel nazywa się Hotel Toklik. Wiem, że pewnie zapomniałeś.
- Nie daleko, możemy iść na piechote, no chyba, że wolicie taxi.
- Nie, nie, chętnie się przejde.
Po 10 minutach dotarliśmy na miejsce. Wynajeliśmy dwa pokoje. W jednym były dwa łóżka, w drugim trzy. Ja byłem w tym pierwszym, a dziewczyny w drugim. Mieliśmy w pokoju po jednym zapasowym łóżku.
Jak się urządziliśmy wyszliśmy na spacer. Wow, Tokio jest mega. Chociaż było trochę dziwne, w ogóle ten świat jest dziwny. Może to tylko sen? Mam nadzieje.
Gdy zwiedzaliśmy, nagle zauważyliśmy pościg. Kurde, jak tu się wymknąć by się przemienić. Lecz za nim zdążyłem coś powiedzieć, problem rozwiązał się sam. Tyle, że nie do końca tak jak się spodziewałem.
- Musimy się przemienić w superbohaterów.
Zamurowało mnie, lecz szybko się otrząsnąłem. Teraz już jestem pewien. To jest sen, tylko taki dziwny, w którym wszystko czuję.
W skoczyłem w krzaki i się przemieniłem. Kiedy my także z ukrycia, goniliśmy bandyte. Na jegk samochód skoczył brązowowłosy chłopak w niebieskim stroju z falami i również niebieskiej masce.
Szybko unieruchomił przestępce i oddał policji. Przez chwilę patrzył jak odjeżdża, a my w tym czasie zaszliśmy go od tyłu. Kiedy się odwrócił, szybko przyją pozycje bojową i powiedział coś po japońsku. Nic nie zrozumiałem. Lecz w tej chwili odwzwała się Wiewiórka też po japońsku.
- Umiesz japoński? - zapytałem zdziwiony.
- Umiem wiele języków.
- Dobra, nieważne. Co ci powiedział, a ty co mu odpowiedziałaś? - zapytała Mari.
- Zapytał się, kim jesteśmy, a ja nas przedstawiłam, będzie trochę trudno się nam z nim komunikować.
- Wcale nie, uczyłem się francuskiego - powiedział przysłuchujący się tej rozmowie tokijski superbohater. - Inni mi mówili, że nie potrzebnie się ucze, ale ja wiedziałem, że kiedyś się przyda. W każdym razie, czego chcecie?
- Potrzebujemy pomocy. Zbieramy Mistrzów i posiadaczy miraculum w Paryżu. Wszyscy musimy pokonać Władce Ciem, który posiada miraculum zła. Jest to najsilniejsze miraculum i tylko miraculum dobra może je zniszczyć - wyjaśniła Biedronka.
- To jak wy chcecie go pokonać jeśli tylko miraculum dobra może go zniszczyć? - zapytał superbohater.
- W historii wszechświata nigdy się nie zdażyło, żeby wszystkie miracula połączyły swoje siły. Więc chcemy spróbować - odpowiedziała Biedra.
- Rozumiem.
- Może w końcu powiesz jak się nazywasz? - zapytała z niecierpliwieniem Wiewiórka.
- Och, przepraszam, że się nie przedstawiłem. Nazywają mnie Wodnik.
- Możesz nas zaprowadzić do swojego mistrza? - zapytała Biedronka. Widocznie w tym świecie jest tą mądrą.
- Jasne, chodźcie za mną.
Biegliśmy za nim aż dotarliśmy do skromnego domku na uboczu. Weszliśmy. W środku widać było wyraźnie, że to japoński domek. Staruszek przerwał czytanie książki. Spojrzał na nas i ciepło się uśmiechną.
- Wodniku, Biedronko, Czarny Kocie, Wiewiórko. Czekałem na was, ale wasze przybycie może oznaczać tylko jedno. Trzeba jechać do Paryża. Dobrze możecie już iść - machną na nas.
Nawet nie zdążyliśmy nic powiedzieć. Spojrzałem na gazetę, którą czytał. Już wiedziałem czemu. Więc wyszliśmy.
- No to pora poznać kim naprawdę jesteś - powiedziała poważnie Biedronka.
- C-Co? - zdziwił się Wodnik.
- Tikki, odkropkuj. Ja jestem Marinette - zrozumiałem co mam robić.
- Plagg, schowaj pazury. Adrien.
- Rorri, schowaj uszka. Jestem Katrina.
- Okej. Sojioki wynurz. Jestem Michael, ale mówcie mi Mike - teraz dostrzegłem jego morskie oczy.
- To spakuj się i staw się jutro w Hotelu Toklik pokój 12 i 13. Pa - pożegnała się i skierowała się w stronę hotelu.
- Pa - pożegnał nas Mike.
________
Hejo! Kolejny rozdzialik. Mike, musiałam dać tu to imię. Bardzo je lubię. Powiedzcie jak wam się podoba ta postać. No i jak będzie z tym Adrienem. Czy coś namiesza?
Rozdział może się pojawić nie długo, ponieważ mam teraz dużo wolnego czasu. Przez jakieś półtora tygodnia.
Gwiazdka? Komentarz? ⭐
Papa TruskawkowaKate ❤
CZYTASZ
Miraculum Biedronka i Czarny Kot: Dalsza Historia
FanfictionJest to opowieść na podstawie serialu "Miraculum Biedronka i Czarny Kot".