Marinette
Nadszedł dzień zawodów. Popędziłam do szkoły. Byłam zwolniona z lekcji, ale nie chce się spóźnić na zawody. Autobus już czekał.
- Dzień dobry - przywitałam się z nauczycielem.
- Dzień dobry. Wsiadaj, bo się spóźnimy.
Wsiadłam do autokaru i rozglądałam się za wolnym miejscem.
- Mari, tutaj! - zawołała mnie Alix.
Uśmiechnęłam się i zajęłam siedzenie obok niej. Po drodze dużo gadałyśmy. Normalnie ze sobą tak dużo nie rozmawiamy. Żałuję. To naprawdę fajna dziewczyna. Po dwóch godzinach dojechałyśmy. Z radością wysiadłam. Miałam już dość siedzenia. Skierowałam się do szatni i przebrałam się w strój naszej szkoły. Była to jasnozielona bluzka z krótkim rękawkiem oraz żółtymi spodenkami do kolan. wszyscy wyszli na boisko. Gdy zobaczyłam ile jest ludzi na trybunach, zestresowałam się. Nagle wszystkie lęki zniknęły, zastąpiła je pewność siebie. No tak... Połączenie dwóch wcieleń. Na widowni dostrzegłam szkołę (chodzi mi o osoby, nie budynek ~ dop. autorka).
- Najpierw będą zawody grupowe - powiedział komentator sportowy.
Tak się zaczęły zawody. Najpierw był bieg przez przeszkody. Pierwsza wystartowała Alix. Byliśmy na drugiej pozycji kiedy wystartował Kim. Byliśmy ex aequo na drugim miejscu. Wystartował Adrien. Nadrobił i byliśmy blisko pierwszego miejsca. Teraz wszystko w moich rękach. Przeskakiwałam płotki z niezwykłą zręcznością. Wyszliśmy na prowadzenie. Nagle osoba za mną przyśpieszyła. Ledwo utrzymywałam swoją pozycję. Gdy już miała mnie przegonić, wstąpiła we mnie nowa siła. Gwałtownie przyspieszyłam i już po chwili byłam na mecie. Podeszła do mnie drużyna.
- Wow! To co zrobiłaś pod koniec! Tak przyśpieszyłaś, że aż się za tobą kurzyło! - chwaliła mnie Alix.
- To było niesamowite! - krzyknął Kim.
Jedyną osobą, która się nie odezwała był Adrien. Przyglądał mi się. Mało powiedziane, on skanował mnie wzrokiem.
- Gimnazjum nr 10 w Paryżu wygrywa pierwszą rundę w zawodach grupowych - ogłosił komentator.
*******
- Trzecie miejsce w zawodach grupowych zajmuje... Gimnazjum nr 5 w Rouen! Drugie miejsce zajmuje... Gimnazjum nr 7 w Orléans! Zawody wygrywa... - tu zrobił najdłuższą przerwę - Gimnazjum nr 10 w Paryżu!
- Wygraliśmy! - nasza szkoła zdecydowanie wygrywała w wiwatowaniu.
- Teraz odbędą się zawody indywidualne! Każdy uczestnik, który chce wziąć udział proszony jest na start! Pierwsze będą skoki w dal. Dwie osoby, które najbliżej skoczą odpadają! - ogłosił komentator.
Co mi tam? Idę! Wszyscy chętni ustawili się na starcie. Z naszej drużyny nie startował tylko Kim. Dziwne... Przecież on kocha rywalizacje.
Szło mi gładko. W końcu zostały tylko dwie osoby. (Obstawiajcie w komach kto ~ dop. autorka)
Ja i Adrien. (Moja książka jest zbyt przewidywalna ~ dop. autorka). Ostatnia konkurencja. Bieg. Biegliśmy łeb w łeb. Raz ja prowadziłam, raz on. Kiedy wysunęłam się trochę bardziej do przodu poczułam, że upadam. Potknęłam się o kamień. Przez głowę przebiegła mi myśl. Tor był oczyszczony, żeby zapobiec takim wypadkom. Nie powinno być kamieni. Odwróciłam głowę w bok. Chloe. Zabiję tą jędze. Próbowałam wstać, ale natychmiast upadłam. Skręciłam kostkę. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Adrien. Spojrzał z nienawiścią na Chloe.
- Nic ci nie jest? - niósł mnie do karetki.
- Chyba skręciłam kostkę. Czemu dalej nie pobiegłeś? Mogłeś wygrać. Zresztą, ja nie jestem nikim ważnym.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nawet nie wiesz jak.
Słodkie. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zrobiło mi się słabo. Zemdlałam.
Adrien
Jak mogłem pomyśleć, że zakochałem się w Elysie? To było tylko głupie zauroczenie...
___________
Elo! Dzisiaj dwa rozdziały. Nie zapisała się ta informacja w poprzednim rozdziale. Tak, więc... Niespodzianka! Sorka Komecia, że ci narobiłam nadzieje na ElyChat. Buhahaha. Podobało się?
Gwiazdka? Komentarz? ⭐
Papa TruskawkowaKate ❤
CZYTASZ
Miraculum Biedronka i Czarny Kot: Dalsza Historia
FanfictionJest to opowieść na podstawie serialu "Miraculum Biedronka i Czarny Kot".