Dzień w siedlisku

329 9 6
                                    

(Niedziela)
Natalia:
Dzisiaj ostatni raz nocowalismy w siedlisku. Po obiedzie wracamy do domu. Hania w nocy dużo płakała i ja zresztą jak Franek mało spaliśmy. Kiedy się obudziłam już go nie było. Rozejrzałam się po pokoju mała spała w swoim łóżku. Podeszłam do szafy wyjęłam z niej kremowa sukienke w czarne kropki do tego białe balerinki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i zeszłam na dół. Zerknełam na zegar była godzina ósma. Przy stole siedziała Ewa z Ciocia Anią
- Część - powiedziałam
- Część - odpowiedziały razem
- Widziałyście Franka?
- Nie a co? - zapytała Ewa
- Ponieważ nie ma go na górze. Ani tutaj.
- Może gdzieś poszedł?
- Ale gdzie?
- Natka nie martw się za chwilę wróci.
- Wy coś wiecie?
- My, skądże - powiedziały jednocześnie
- Wiecie.
- Może tak, ale nic ci nie powiemy?
- Czyli wiecie?
- Może tak może nie. A teraz siadaj i jedz bo jak reszta się obudzi może dla Ciebie nie starczeć.
- Już jem
Zaczęłam jeść. One na pewno wiedziały gdzie jest Franek tylko nie chciały powiedzieć.
- Dobra już Was nie męczę o to gdzie jest Franek.
- Prawidłowo
- A z tym weselem i ślubem mowiłyscie wczoraj na poważnie?
- Tak, muwiłysmy poważnie - powiedziała Ewa
- Nic nie będziemy mogli wiedzieć?
- Jak przyjdzie Franek to powiemy wam dokładnie dobrze?
- Dobrze.
Na te słowa do Siedliska wszedł Franek. Podszedł do mnie i dał mi wielki bukiet czerwonych róż i czekoladki.
- Co to za okazja?
- Musi być jakąś okazją po to abym dał mojej narzyczonej bukiet kwiatów i czekoladki?
- Nie
- No właśnie
Kiedy Franek skończył to mówić. Do kuchni wszedł Tata z Adamem.
- Oj Marek, Marek - powiedziała Ewa
- Co takiego? - odpowiedział jej
- Musisz się uczyć od Franka. Chłopak rano wstał pojechał do Lipnicy kupił bukiet róż i czekoladki. Przyjechał wręczył je Natce bez żadnej okazji. A ty nawet na rocznicę ślubu mi nic nie kupiłeś bo zapomniałeś. Chyba musisz brać z niego przykład. - powiedziała Ewa
- I ty Adam tak samo - powiedziała ciocia
-- Bo on musi się starać o Natalie bo ślubu jeszcze nie mają. - zaczął mówić ale nie skończył bo mu przerwała Ewa
- To co o mnie tu już nie masz się starać.
- No nie w tym sensie
- Tatuś już przestań się pogoraszac.
- Dobra już kończę.
- Ewa miałaś powiedzieć o tym weselu.
- A tak już mowie a więc tak tylko mi nie przerywac. Wczoraj oboje się na to zgodziliscie. My wszyscy użądzimy wam wesele. Wy nie macie wpływu na nic jedynie będziesz mogła wybrać dla siebie suknie i welon bo musisz go mieć. Dla Franka garnitur i to tyle. Niczego od nas się nie dowiecie przed 31 grudniem.
- Dobrze niech będzie - odpowiedziałam do rozmowy wtrącił się Tata
- Ewa nie wiesz gdzie są chłopaki i Basia?
- Rano jak mnie spotkali krzyknęła coś ze idą do domu uczyć się do sprawdzianu z matmy. Bo jutro bo mają i o dużo grają. Nie wiem o co im chodziło ale pewnie znów coś wymyślili. Boję się co tym razem.
- Obawiam się ze to jest prawda.
- Z czym?
- Z tym ze się uczą
- Mateusz, Antek i Basia oni się uczę?
- Tak
- Możesz nam to opowiedzieć?
- Tak bo było to oni pierwsi w sobotę się obudzili i powiedziałam że wczoraj nie można było Was zagonić do łóżka a teraz już latacie. A oni zaczęli liczyć ze na naszym weselu nie będą spać do osmej rano, bo u nas będzie Sylwester i wesele to powiedziałam im ze jak każdy z nich nie dostanie piątki z matmy to pójdą spac od razu jak wrócimy z kościoła. Więc radzę im się uczyć bo o dużo grają.
- Jezu Natka jak oni piatki dzieki temu dostana to ci pomnik postawimy.
- Nie trzeba oni na pewno nie dostaną piatki. Bo mają teraz sprawdzian z geometri a oni uczą się algebry.
- No tak
- Ale może się skapnał
- Zobaczymy
- Jak nie dostaną to na weselu będą spać.
- Chocmy na rodzinny spacer. - zaproponowała ciocia Marysia
Wszyscy się zgodzilismy. Poszliśmy na długi nawet bardzo długi spacer. Kiedy wrólismy była godzina czternasta. Razem z Ewą, Marzenka i ciocia Ania zaczełysmy robić obiad. Na posiłek zdecydowałysmy zrobić rosół, na danie głowne kotlet schabowy z ziemniakami posypanymi koperkiem, mizeria, jako deser postanowiłyśmy podać ciepła szarlotke z waniliowymi lodami. Do picia podałyśmy kompot. Po dwóch godzinach obiad leżał na stole. Po chwili zawołałyśmy wszystkich na posiłek. Kiedy wszyscy zjedli zupe podałyśmy danie główne następnie deser. Gdy wszystko było zjedzone posprzatałyśmy wszystko i zaczełyśmy zmywać naczynia. Wkrótce wszystko było ogarniete. Dzieciaków nadal nikt nie widział ani nie słyszał. W końcu zdecydowałam z Frankiem że już wracamy do domu razem z Haneczka. Postanowilismy pójść do pokoju, aby się spakować. Kiedy to uczynilismy zeszlismy na dół wraz z Hania i walizką. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi. Poszliśmy w stronę samochodu i pojechalismy do domu. Tam gdy się rozpakowalismy poszlismy z małą do jej pokoju i bawiliśmy się z nią do wieczora. Umylismy małą położyłyśmy ja do jej łóżeczka. Zrobiliśmy to samo tylko z sobą. Po czym kiedy tylko położyliśmy się do łóżka i przytuliłam się do jego torsa. Od razu usnełam.

Wiem krótki ale jest.

M Jak Miłość Natalia I Franek - Moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz