Wypadek

400 9 0
                                    

(Wtorek)
Obudziłam się rano, Franek jeszcze spał więc postanowiłam się ubrać, zrobić lekki makijaż. Po czym zejść do kuchni, w którym znajdował się jeden kawałek blatu, lodówka i kuchenka. Ubrałam się i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i załamałam się jej zawartością. Znajdowało sie w niej jedynie 3 jajka kawałek szynki. Postanowiłam zrobić jajecznicę bo tylko nią dało się zrobić z zawartości naszej lodówki. Kiedy skończyłam ja robić. Nakryłam do stołu. Wyłożyłam na talerze przygotowany posiłek. Po czym udałam się do pokoju gdzie śpi mój narzyczony. Podeszłam do niego.
- Kotku obudź się, zrobiłam już śniadanie i zaraz trzeba jechać po małą.
- Już się budzę co na śniadanie
- Jajecznica może być, jak będziemy wracać trzeba wstąpić do sklepu, bo nic nie ma w lodowce.
- Dobrze kotku już schodze, tylko sie ubiore
Zeszłam na dół słyszę głos leśniczego
- Skarbie telefon twój dzwoni.
- A kto
- Numer nie znany, odebrać
- Jak możesz
Franek odebrał i włączył na głośno mówiący żebym słyszała.
- Halo
- Czy mogę rozmawiać z Natalią Mostowiak
- A kto mówi
- Darek Maj
- Przepraszam moją narzyczona jest teraz w łazience i nie może rozmawiać. Przekaże jej ze Pan do niej dzwonił, jak ze chce to odzwoni.
- Proszę powiedzieć ze to pilna sprawa. I że do niej za godzinę zadzwonię.
- Przekaże, ale wątpię żeby chciała z Panem rozmawiać. Do widzenia
- Raczej do zobaczenia.
Franek się rozłaczył pierwszy
- Chyba nie gniewasz się ze powiedziałem ze jesteś w łazience?
- Nie skądże nawet ci dziękuje
- A odbierzesz od niego telefon za godzinę
- Nie wiem trochę się boję, a ty jak mi radzisz
- Może odbierz a maoze walczymy na głośno mówiący tak abym słyszał i jak zacznie Cię obrażać to się włączę do rozmowy. Może być?
- Tak a teraz chocmy zjedzony śniadanie i pojedziemy po małą.
- Dobrze
Zjedliśmy śniadanie Franek żałuję że zgodził się na to ze będziemy robić śniadanie na zmianę. W końcu zdecydowaliśmy za ja będę robić posiłki a on sprzatał po nich. Mężczyzna sparztnąl po śniadaniu. Wyszliśmy z domu. Postanowilismy ze po naszą córeczkę i do sklepu pójdziemy piechotą. Że najpierw pójdziemy do mojego spozywiaka. Weszliśmy, oczywiście oboje zapomnieliśmy portfelu. Więc jako właścicielka wzięłam produkty bez płacenia. Oznajmilam Pani Kiesielowej ze później za to zapłacę, oraz ze jak Franek zapomni pieniedzy to może wziąść coś na mój rachunek, a ja później się rozliczne. Pożegnaliśmy się z sprzedawczynia. Po czym udalismy się do mojego rodzinnego domu. Wzięliśmy Hanie i wyszliśmy z niego. Poszliśmy do naszego domu. Kiedy tylko weszlismy zadzwonił mój telefon położyłam Hanie do wózka który niósł Franek, ponieważ nioslam mała na rękach cała drogę. Wyjęłam telefon z torebki i odebrałam gdy tylko to zrobiłam włączyłam głośno mówiący.
- Co chcesz
- Spotkać się
-- Po co przecież nie chciałaś mieć z nami nic wspolnego
- Nie ja tylko moją matką powiem ci jak się spotkamy za 10 minut będę pod twoim domem i spróbuj tylko mnie nie wpuscisz to pozajusz a i nie ma być Twojego kochasia. Jasne?
- Nie jasne jak chcesz się ze mną spotkać to będzie przy tym mój narzyczony i nie mów na niego kochas. Po za tym ja już tam nie mieszkam. Więc nie masz po co tam jechać.
- To gdzie mieszkasz
- W leśniczówce
- To twój kochas nie ma kasy i nie stać Was na normalny dom.
- To nie twoja sprawa.
- No może nie moja tylko mój bachor tam nie mieszka?
- Serio mówisz tak o swoim dziecku, po za tym to nie jest twoje dziecko.
- Gdzie jest ta jebana leśniczówka.
- A to już sam się dowiedz. Nie dzwoń do mnie więcej.
Nie dałam mu nic powiedzieć tylko się rozłaczyłas.
- Dumny jestem z Ciebie jak to załatwiła, a nie przeszkadza tobie to ze mieszkamy w leśniczówce.
- Nie skądże nawet tak nie myśl.
- Ale po slubie czeka Cię niespodzianką.
- Jaką
- to się dowiesz 1 stycznia
- Raczej 19:30 31 grudnia.
- No dobrze masz rację.
- To co zaczynamy meblowac pokój Hani.
- No jasne.
Zaczęliśmy szukać odpowiednich opakowań. Kiedy je znaleźliśmy i je zanieslismy na górę. Mieliśmy zacząć je rozpakowywac, zadzwonił dzwonek do drzwi.
Zeszliamy na dół wziełam Hanie na rece. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami. Mój narzyczony objął mnie ramieniem i razem pociagnelismy za klamkę i w ten sposób się otworzyły. Moim oczom ukazał się Maj.
- Skąd wiedziałeś że to tutaj.
- Myślisz że w tej norze jest kilka lesniczowek. Więc się mylisz wpisałem w moim luksusowym GPS leśniczówka Grabina i tak tu jestem.
- Po co tu przeszedłeś
- Porozmawiać
- O czym znów
- Ponieważ to nie ja nie chciałem być z tobą i wychowac nasze dziecko. Tylko moja matka kazała mi wybierać między Tobą a majątkiem w Niemczech.
- No i co z tego wiem co zrobiłeś wolales majątek w Niemczech i po tu przyjechales żeby mi to powiedzieć.
- Nie do końca tylko może nie będziemy tak rozmawiać tylko zaprosiła mnie do środka
- Nie jak chcesz coś powiedzieć to mów teraz
- Niech ci będzie już a więc tak wybrałem majątek, ale miałem plan. Wróciłem z matką do domu. Mam znajomego w aptece który mi sprzedawał leki które w wiekszej dawce moga spowodawac zgon. Moja matka brała leki na nad ciśnienie które nie wyróżniały się zbytnio kształtem ani kolorem. Więc je podmianiałem je z tymi od kolegi. Miesiąc temu moja matkę zabrało pogotowie. Po piętnastu minutach stwierdzono zgon. Zrobiłem pogrzeb, który pochłonął trochę kasy nie powiem. Po załatwiałem sprawy w Berlinie. I przyjechałem do Polski. Dlatego tu jestem.
- Przykro mi z twoją mamą, ale ja Ciebie nie kocham po za tym moja córka nie jest twoim dzieckiem. Przed tym jak się spotykaliśmy miałam z moim obecnym narzeczonym romans. Okazało się po twoim wyjeździe ze Hania nie jest twoim dzieckiem tylko jego.
- Mimo to możemy być razem
- Nie i wynos się stąd
- Jak chcesz kotku
- Nie mów tak do mnie
Odszedł i pojechał a ja z Frankiem i Hania. Poszliśmy do salonu cała nasza rozmowę z Majem nagralismy na telefon. W razie czego. W tym czasie nasz skarb bawił się delikatnie moimi długimi blond włosami. Wsadziłam ja do woreczka, który Franek zaniósł na górę, tak aby ja widzieliśmy a ona nas jak będziemy składać meble do jej pokoju. Zaczęliśmy składać meble. Szybko to zrobiliśmy, ponieważ po godzinie pokój był gotowy. Przeszliśmy do naszej sypialni uczynić to samo co w pokoju małej. Nasz kąt graniczył jedna ściana z królestwem Hani. Tam zajęło nam trochę dłużej ale nie za długo. Postanowiliśmy ze jeszcze przez jakiś czas Hania bedzie spała w naszym pokoju. Zeszlismy na dół do pokoju w ktorym spaliśmy przed tym jak nie był gotowy nasz pokój. Wzięliśmy z niego łóżko i przebieslismy go na górę. Postawiliśmy go koło naszego małżeństwego łoża. Poszliśmy wspólnie umyć Hanie. Wróciliśmy z naszym czysciotkiem i połozylismy go w jego łóżeczko. Mieliśmy to samo uczynić z nami tylko przeszkodził nam mój telefon spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam na nim numer nieznany ten sam co dzwonił Darek. Był przy mnie Franek więc postanowiłam odebrać.
- Pani Natalia Mostowiak
- Tak o co chodzi
- Dzwonię z policji dla gminy Żoliborz w Waraszawie poinformować Panią ze Pan Darek Maj miał wypadek i nie żyje może Pani do nas przyjachac jakby to powiedzieć po jego zwłoki
- Przykro mi ale nie ponieważ nie chce mieć nic wspolnego z tym człowiekiem. Proszę poinformować jego dziewczynę i niech ona to zrobi
- A nie wie Pani Jak ona ma na imię żeby znaleźć kontakt w telefonie.
- Wydaje mi się ze coś na S , ale nie jestem pewna. Do widzenia
- Do widzenia
Rozlaczylam się.
- Kto dzwonił
-- Policjant z Warszawy
- Co się stało
- To może głupio zadzmi ale Darek nie zyje i sie z tego powodu cieszę. Ponieważ nie będzie się wtracał do spraw Hani
- Ja też się cieszę ale jak to się stało
- Ponoć miał wypadek, ale przestajmy o tym rozmawiać, i chodźmy się kąpać.
- Dobrze
Wykapalismy się z Frankiem. Po czym połozylismy się spać.

Trzymajcie rozdział już dzisiaj. Po za tym zapraszam na moją nową książkę.

M Jak Miłość Natalia I Franek - Moja HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz