Rozdział 34

5.1K 453 30
                                    

- To tylko nieoczekiwany atak. Jego życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Słowa doktora docierają do mnie jakby z oddali. Właściwie nie rozumiem co one oznaczają. Jeszcze godzinę temu widziałam jak Trevor wykrwawia się na śmierć i czułam jakbym umierała wraz z nim, a teraz okazuje się, że dzięki temu jego stan w niewytłumaczalny sposób poprawił się.
- Jego szanse na całkowity powrót do zdrowia wzrosły...
- Robin, kochanie, powinnaś się przebrać - sugeruje Sara cichym głosem. Opuszczam wzrok. Dopiero teraz dostrzegam w jakim stanie znajduje się moja lawendowa sukienka. Plama krwi pokrywa cały gorset przyprawiając mnie o mdłości. - Rzeczywiście. Przebiorę się i zaraz wrócę.
- Może powinnaś trochę odpocząć? - sugestia Anny jest cicha ale stanowcza. Spoglądam na Sarę, która nawet nie ukrywa tego, że przyznaje racje mojej przyjaciółce. Nie warto się sprzeciwiać. Doskonale wiem, że z nimi obiema nie mam szans na wygraną.
- Zjadłabym coś - dukam.
Obie się ożywiają.
- Poproszę kucharzy o coś specjalnego - woła Sara.
- Pomogę jej się przebrać - odpowiada Anna i ciągnie mnie za rękę. Spoglądam na drzwi, za którymi spokojnie śpi Trevor. Chyba nic się nie stanie gdy przez chwilę mnie nie będzie.

Nikt nie jest nieomylny o czym się przekonuję kończąc swoją porcję czekoladowego pudingu.
Ciszę pomiędzy mną, a Sarą i Anną przerywa wejście pana Jackobsa. Ciężko dyszy, najwyraźniej bardzo się spieszył.
- Obudził się! Książę... - tyle udaje mu się wykrztusić i tyle wystarczy bym zerwała się z krzesła.
- Chodźmy do niego - Sara zachowuje spokój.

Stojąc na miękkich nogach naciskam klamkę i wchodzę do sypialni Trevora. Nie wiem czemu się denerwuje. Serce mi wali jak oszalałe, dłonie mam mokre od potu.
Naciskam klamkę i uchylam drzwi. W środku panuje półmrok, a jedyne źródło światła stanowi lampa stojąca przy łóżku.
- Robin - dociera do mnie męski głos. Jego głos. Jest nieco zachrypnięty ale rozpoznam go nawet wśród tysięcy innych głosów.
Przystępuję przez próg i staję przy łóżku. Trevor wpatruje się we mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Wygląda dużo lepiej, zwłaszcza, że ostatnim razem gdy go widziałam był cały we krwi, którą się krztusił. Wciąż jest przeraźliwie blady i słaby ale na szczęście się obudził.
- Jak się czujesz?- nie cierpię tego, że mój głos drży, tym samym zdradzając moje zdenerwowanie.
Milczenie Trevora wcale mi nie pomaga. Przełykam gulę formującą się w moim gardle. Czuję się nie na miejscu. Tak bardzo się martwiłam i czekałam na moment gdy będziemy mogli porozmawiać, a teraz nie wiem co powiedzieć. W dodatku Trevor nie ułatwia mi sytuacji. Czuję się bezradna i nie lubię tego uczucia.
Oczy zaczynają mnie piec i tak po prostu napływają do nich łzy.
- Usiądź przy mnie - prosi Trevor. Zajmuje miejsce, które poklepuje dłonią już nie pochlipując, a płacząc.
Nie mogę znieść tej okropnej ciszy. Z moich ust wylewa się potok słów:
- Tak mi przykro. To wszystko moja wina. Nie powinnam była biec za Ravenem. Mogłam pobiec z Richardem po straż. Przez moją głupotę omal nie umarłeś - głos mi się załamuje. Trevor wykorzystuje ten moment żeby wtrącić parę słów:
- Nie jesteś niczemu winna. To moja wina - mówi.
- Ale...
- Daj mi skończyć - przerywa mi. Z trudem opiera ciężar ciała na rękach żeby usiąść. Rzucam się żeby mu pomóc ale mnie odpycha. Prześcieradło opada mu do pasa ukazując nagi tors i bandaż skrawający ranę, co zdecydowanie nie wpływa dobrze na moją koncentrację. Fala poczucia winy zalewa mnie ze zdwojoną siłą. Trevor chyba to zauważa bo chwyta mój podbródek, zmuszając mnie żebym skupiła wzrok na jego twarzy.
- To moja wina - podejmuje przerwany wątek. - Pojawiając się tutaj Raven chciał zemścić się na mnie. Wiedział, że jeśli cię skrzywdzi najbardziej zrani tym mnie.
- Wolałabym żeby to mnie to zrobił - charczę znów wpatrując się w bandaż, który rozluźnił się przez jego wiercenie się.
- Nie mów takich bzdur! - warczy i natychmiast krzywi się z bólu.
- Omal cię nie zabił. Widziałam jak upadasz... myślałam, że cię straciłam zanim...
Milknę zszokowana. Naprawdę chciałam mu teraz o tym powiedzieć?
Oczy Trevora rozszerzają się.
- Dokończ - każe. Przełykam nerwowo ślinę, która jak na złość napływa mi do ust. Mogę się jakoś wykręcić ale Trevor nie da się oszukać. Raz kozie śmierć. I tak już się domyśla.
- Zamierzałam ci o tym powiedzieć gdy poczujesz się lepiej - mamroczę. - Kocham cię. Zrozumiałam to gdy dotarło do mnie, że być może nigdy tego nie usłyszysz. Modliłam się żebyś mnie nie zostawiał bo nie wyobrażam sobie bez ciebie swojej przyszłości.
Właśnie wyznałam uczucia, którymi nie zamierzałam obdarzyć kogoś takiego jak Trevor.
Spodziewałam się radości, czułych słów i miłosnych wyznań, a w zamian otrzymuję złowrogie milczenie. Jakby tego było mało twarz Trevora jest chłodna, a spojrzenie puste.
- Nic nie powiesz?- nie wytrzymuję napięcia.
- Skąd pewność, że nie jest to miłość podobna do tej, którą ofiarowałaś Ravenowi?
- O czym ty mówisz? Wiem co czuję.
- Nie przeczę temu. Chodzi mi tylko o to, że możesz się mylić. Wywierałem na tobie presję, w dodatku obwiniasz się o mój stan...
- Sam nie wierzysz w to co mówisz! - ogarnia mnie złość. - Kocham cię i wiem, że to uczucie jest prawdziwe. To co czułam do Ravena nie ma z tobą nic wspólnego.
- Mylisz się. Poza tym chyba obojgu nam trochę pomieszało się w głowie.
- Co masz przez to na myśli?
Wstrzymuję oddech, czekając na odpowiedź. Wychodzi na to, że nie będzie to wyznanie miłości.
- Nie jestem pewien czy moje uczucia są tak zaawansowane jak sądziłem - oznajmia, a mnie zatyka. Gdyby nie to, że siedzę pewnie właśnie leżałabym na podłodze.
- Wcale tak nie myślisz - szpeczę. Odwołaj to. Proszę.
Trevor kręci głową i odwraca wzrok. Uparcie wpatruje się w ścianę gdy mówi:
- Przykro mi.
I tymi dwoma słowami rozbija moje serce na tysiąc kawałków.
Czuję się wystarczająco zraniona i upokorzona.
- Jesteś taki sam jak Raven - krzyczę. Więcej nie zniosę. Zrywam się na nogi i wybiegam na zewnątrz. Byle jak najdalej od niego.

Wydaje mi się że jeszcze tylko 2-3 rozdziały do końca aczkolwiek u mnie różnie z tym bywa :-)

ZauroczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz