Rozdział 16.

485 37 2
                                    

Nie byłam wkurzona na moją przyjaciółkę, może i nawet po części cieszyłam się, że to się wydarzyło. Dziwie się tylko, że aż tyle czasu wytrzymała bez mówienia mi tego. Może się bała?
-Zaczęło się i skończyło się tylko na pocałunku czy mój brat cię rozdziewiczył?- tak, ona również należy do gatunku zagrożonego wyginięciem w naszym roczniku- dziewic.
-O matko, błagam... on jest młodszy ode mnie i dobrze wiesz, że jeśli to wolę starszych, dojrzalszych z większym doświadczeniem.
-Zapewniam cię kochana, że mój braciszek ma więcej doświadczenia od połowy starszego rocznika. Wiesz kogo ostatnio przyprowadził do domu? Amber Blake.- uśmiechnęłam się widząc jej zaskoczoną minę.
-O matko, widzę, że gustuje w laskach z górnej półki.
-Tak Sophie, o tym właśnie mówię.- zaśmiałam się. Lubiłam spędzać z nią czas, zawsze miałyśmy o czym rozmawiać, a cisza przy nas była czymś zupełnie dziwnym.
-Ej to może ja wezmę się za tego twojego brata.
-Uważaj tylko, żeby HIVem cię nie zaraził, nigdy nie wiadomo z kim spały te jego laski, a i nie zapomnijcie błagam o zabezpieczeniu, nie chcę małych irytujących wersji Sophie.- blondynka palnęła mnie w głowę na co uniosłam kąciki ust. Tak, definitywnie kocham tą dziewczynę.

-Nie wierzę, kogo moje oczy widzą.- otworzyłam drzwi szerzej wpuszczając blondyna do środka.
-Wow, dziwne, że mnie nie wyrzucasz za tamten mój ostatni tekst w domku.- podrapał się po głowie.
-Czego chcesz?
-Po prostu nie ma prądu w całej okolicy, a słyszałem od Sophie, że twoi dziadkowie pojechali gdzieś do znajomych, więc przyjechałem.
-Naprawdę szlachetnie z twojej strony.- zasłoniłam okno widząc kolejny błysk. Dziesięć sekund później słychać było potężny grzmot.
-Brook, ja...- nie potrafił dokończyć. -Przepraszam cię za to jak się zachowywałem, po prostu... nie znam powodu dla, którego stałem się dla ciebie taki jak wcześniej, więc chcę tylko przeprosić.- opuścił głowę cały czas unikając mojego wzroku.
-Chyba byłem po prostu zazdrosny o to, że tak dobrze dogadujesz się z Calum'em, z chłopakami.
-Jesteś idiotą, wiesz? I wolałeś zacząć mnie znowu obrażać, brawo ty.
-Brooklyn ja naprawdę cię przepraszam.- złapał mnie za nadgarstek, gdy chciałam ruszyć do swojego pokoju zostawiając go samego w salonie.
-A ja cię proszę, żebyś wyszedł z mojego mieszkania i dał mi spokój.- powiedziałam dość chłodno zaciskając przy tym zęby.
-Nie mogę.
-Co? Powiedziałam żebyś wyszedł!- krzyknęłam.
-Matko Clark jeśli tak bardzo pragniesz, żeby jakiś piorun mnie walnął i zabił to proszę bardzo.- w końcu mnie puścił i zabierając kurtkę z kanapy odwrócił się w stronę drzwi.
-Dobra, zostań.- tym razem to ja go złapałam zanim zrobił jakikolwiek krok.
-Tak myślałem.- uśmiechnął się delikatnie na co przekręciłam oczami.
-Przepraszam również za to co teraz zrobię, ale od zawsze chciałem to zrobić.- uniosłam brwi zdziwiona jego słowami. Luke przyciągnął mnie do siebie złączając nasze usta w pocałunku. Na początku nie miałam pojęcia co zrobić, ale w końcu go odwzajemniłam zbliżając się do niego jeszcze bardziej. Położył mnie na kanapie nachylając się nade mną i składając pocałunki w okolicach moich ust i na szyi. Złapałam go za włosy i przekręciłam nas tak, że teraz to ja siedziałam na nim lekko poruszając biodrami.
-Kurwa.- jęknął chłopak.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now