Wstałam wcześniej od rodziców, co się dziwić- wrócili z pracy po północy. Po zjedzeniu śniadania i przygotowaniu go dla brata poszłam do skrzynki pocztowej przeglądają każdy list z nadzieją, że może któryś jest dla mnie. I tak było, jednak nie było na nim żadnego znaczka, ktoś go osobiście wrzucił do skrzynki. Koperta również nie była podpisana, nie licząc oczywiście mojego imienia, więc były małe szanse, że trafiła tu przypadkowo.
Uśmiechnęłam się delikatnie i powolnym krokiem wróciłam do mieszkania. Rodzice już nie spali, więc krzątali się po kuchni w poszukiwaniu jedzenia.
-Przyniosłam listy.- rzuciłam je na stół i ruszyłam na górę do swojego boku, aby w spokoju przeczytać tajemniczy list. Otworzyłam go i wyjęłam kartkę, ktoś naprawdę się rozpisał.Cholera, nawet nie mam pojęcia jak zacząć, jednak wolę to niż napisanie ci tego przez sms'a, bo o powiedzeniu tego prosto w twarz już nie mówię.
Po prostu zacznę od tego, że cholernie cię przepraszam, naprawdę nie chciałem na ciebie wczoraj tak naskoczyć. Wydawało mi się, że to będzie odpowiednie i raz na zawsze zakończymy to "coś" co jest między nami, ale to był błąd. Widziałem, że nie wiedziałaś co powiedzieć, widziałem, że sprawiłem ci przykrość- w końcu już nie jesteś taka wyszczekana i pyskata. Tak, o to mi właśnie chodziło, żeby cię zranić. Jednak jakim dupkiem trzeba być, żeby chcieć zrobić to dziewczynie na której mu zależy.
Ale jestem Luke Hemmings, dupek dbając tylko o siebie i raniący wszystkie dziewczyny po kolei, które jednak cały czas pakują mi się do łóżka dokładnie wiedząc jaki naprawdę jestem.
Brooklyn Clark, naprawdę mi na tobie zależy i nie bójmy się w końcu dać sobie szansy. Nie bójmy się powiedzieć w końcu prawdy. Każdy to widzi, Calum, Ashton, Sophie, nawet ten idiota Michael. Powinniśmy porozmawiać, tak o to mi właściwie chodzi. Rozpisuje się jak idiota prosząc cię jedynie o spotkanie. No, ale cóż... taki właśnie jestem.Nie lubiłam płakać, to nigdy nie było do mnie podobne. Właściwie to zawsze unikałam tego jak ognia, a musicie wiedzieć, że ognia nienawidzę. No, ale kilka łez jednak spłynęło po moich policzkach sprawiając, że cały mój makijaż spłynął razem z nimi. Po chwili zaczęłam się jednak śmiać, muszę wspomnieć tu o tym, że niedługo będę miała raczej okres, więc to może przez to mam te "humorki". Westchnęłam głośno odkładając list na biurko i zeszłam na dół oznajmiając rodzicom jedynie, że wychodzę. Założyłam moje czerwone trampki i ruszyłam w stronę domu blondyna. Nie mieszkał daleko, tuż obok pobliskiej kawiarni, więc długo na szczęście nie musiałam wędrować. Bez zastanowienia zapukałam kilkukrotnie w drzwi po czym nacisnęłam na dzwonek, który wydaje mi się, że chyba nie działał.
W progu stanęła smutna kobieta, która od razu przeszyła mnie wzrokiem patrząc na mnie z wyższością.
-Brooklyn Clark, a co cię tu sprowadza?- spytała starając się uśmiechnąć. No tak, nienawidziła mnie przecież, ale gdy tylko moi rodzice zapewnili jej pracę- chyba mnie nawet polubiła, no może jest na tyle dobrą aktorką, że ukrywa nienawiść do mojej osoby.
-Jest Luke?- spytałam przechodząc do sedna.
-Nie ma.- oznajmiła już nawet na mnie nie patrząc.
-A kiedy wróci?- kolejne pytanie.
-Nigdy Brook, nigdy.×××
Tralala, Luke nigdy nie wróci lol. Ciekawe czemu xD
No, ale tego dowiecie się w kolejnym rozdziale.
Dziękuje za ponad 4tyś. wyświetleń, to wiele dla mnie znaczy. A no i za każdy vote czy komentarz.
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fanfic-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.