Rozdział 9.

569 42 2
                                    

Od razu ruszyliśmy w stronę tej części plaży gdzie było mniej osób- a raczej praktycznie nikogo nie było. Nie czułam się niezręcznie, gdyż byłam tylko jedną dziewczyną na pięciu chłopaków. Dwóch wydawało się być w porządku, a reszta... co mi mogą zrobić?
Usiadłam na kocu obserwując jak chłopcy się rozbierają by po chwili wskoczyć do wody. Ja również zdjęłam koszulkę i położyłam się wygodnie nakładając na nos moje okulary przeciwsłoneczne.
Po kilku minutach ktoś zasłonił mi słońce, więc musiałam lekko unieść głowę i oprzeć łokcie o piasek.
-Odejdź stąd Hemmings chyba, że chcesz mieć kłopoty.- jęknęłam przekręcając oczami. Jakie to wspaniałe uczucie móc to robić tak, aby chłopak tego nie widział.
Miałam nadzieję, że odejdzie rzucając w moją stronę jakimiś obelgami, ale on tego nie zrobił. Wziął mnie na ręce niczym pannę młodą i ruszył tak w stronę oceanu. Czułam się niczym główna bohaterka jakiejś tandetnej komedii romantycznej.
-Pożałujesz tego jeśli to zrobisz.- oznajmiłam mu, gdy trzymał mnie już nad wodą. I znowu- nie posłuchał tylko mnie rzucił. Tak, rzucił mnie. Na jego szczęście umiałam pływać, bo naprawdę nie wiem jakby się to dla niego skończyło, gdybym przeżyła. Raczej jego śmierć nie byłaby taka delikatna. Najpierw tortury, a potem dopiero byłby godzien na śmierć. Ostatnio za często myślę o zabijaniu innych. Wyszłam z oceanu ignorując śmiech chłopaków i ruszyłam w stronę toreb z alkoholem. Wyjęłam pierwszą lepszą butelkę piwa otwierając ją i zaczęłam pić. Łyk po łyku. Usiadłam na piasku tym razem nie obserwują nieba czy chłopaków tylko jakąś parę, która trzymając się za ręce przechadzała się na brzegu. Chłopak w końcu zatrzymał ją, przyciągnął do siebie i czule pocałował. Znowu ktoś zasłonił mi widok, ale jednak nie była to osoba, która musiałaby teraz błagać o życie, chociaż Calum za dwie pobudki powinien zapłacić za swoje.
-Czemu siedzisz sama?- spytał, a ja parsknęłam.
-Wolę to niż bycie blisko tego lalusia.- wskazałam palcem na blondyna, który również do nas podchodził.
-Nie jest taki zły, powinniście się w końcu dogadać Brook.- oznajmił, a ja kiwnęłam od niechcenia głową. Błagam, kolejny raz mi to mówi, a ja nadal się go nie posłuchałam zresztą dlaczego miałabym to w ogóle robić. Po powrocie do Londynu ja znowu będę trzymać z moją przyjaciółką, a oni razem, więc nie ma mowy, żebym nagle zaczęła się z nimi przyjaźnić. Gdy Luke był już nieco bliżej nas, Calum wstał i z uśmiechem wymalowanym na twarzy wrócił do reszty.
-Jak się bawisz?- blondyn spytał wyjmując z torby zwykłą niegazowaną wodę.
-Bawiłam się lepiej jak ciebie tu nie było.- uniosłam kąciki ust sztucznie się uśmiechając.
-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz niestety.- usiadł obok mnie, a ja odruchowo się odsunęłam. Zerknęłam na niego kątem oka co nie uszło mu uwadze, bo również mi się przyglądał nawet się z tym nie kryjąc.
-Słuchaj, wiem, że mnie nienawidzisz, wzajemnie Brooklyn, ale niestety chcąc czy nie, spędzimy razem calusieńkie wakacje, więc może po prostu na te dwa miesiące zakopmy topór wojenny. Co ty na to?- spytał wyciągając w moją stronę rękę. Myśląc nad wszystkimi za i przeciw uścisnęłam ją lekko, ale szczerze się uśmiechając.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now