-Gdzie my idziemy?- jęknęłam machając co chwilę rękoma.
-Powiedziałem ci już, że to niespodzianka.- chłopak prowadził mnie trzymając swoje ręce na moich biodrach. Miałam zawiązaną na oczach chustkę, więc niestety musiałam mu zaufać i nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam- przecież mógł mnie teraz już całkowicie zawiązać i wrzucić do jakiejś rzeczki. To jest oczywiście tylko jeden z tych gorszych scenariuszy. Starałam się nie dawać po sobie poznać, że troszkę się boje, więc po prostu poddałam się.
-Już jesteśmy, możesz ją zdjąć.- wykonałam jego polecenie i rozwiązałam chustę niepewnie unosząc powieki.
-O jezu.- zatkałam usta dłonią. Oczy mi się zaszkliły, w dodatku nie potrafiłam wydusić z siebie żadnego słowa.
-Tu jest pięknie Luke.- w końcu szepnęłam rozglądając się wokół. W nieznanym mi pomieszczeniu wszędzie porozstawiane były różnorodne świecie, niektóre właściwie naprawdę ładnie pachniały, a na środku leżał kocyk, a obok niego stał koszyk w którym zapewne znajdowało się jedzenie przygotowane przez blondyna. Przygryzłam wargę siadając tam gdzie mi powiedział i zwróciłam uwagę na wielkie okno przez, które widać było panoramę miasta jak i piękne niebo pełne migających gwiazd.
-Gdy zgadzałam się na te twoje kilka randek myślałam, że zabierzesz mnie do kina, restauracji czy coś.- podrapałam się nerwowo po głowie sięgając po talerzyk z kanapkami.
-Muszę jakoś ci odpłacić krzywdę, którą ci zrobiłem.
-Nie określiłabym tego tak, po prostu mnie zraniłeś, to nic wielkiego.- wzruszyłam ramionami. W życiu zostałam już tyle razy zraniona, że kolejne po prostu wcale mnie nie zaskakują. Raczej się tego spodziewam, że nigdy nie zaznam prawdziwego szczęścia. Spójrzcie na to teraz. Jestem z chłopakiem na randce do, którego nawet nie wiem co właściwie czuję. Tego nie da się określić.
-Nic wielkiego? Brooklyn nie wiem czy wiesz, ale mi na tobie naprawdę zależy, więc dla mnie to nie jest nic wielkiego. Zasługuje teraz na najgorsze, a ty po prostu wzruszasz ramionami dając mi do zrozumienia, że cię to nie rusza.- przełknęłam ślinę wcale nie spuszczając z niego wzroku.
-Luke, moje życie jest popieprzone zawsze było o czym chyba dobrze wiesz... przyzwyczaiłam się do wszystkiego i myślę, że to co mi się wydarzyło w ciągu tych kilku lat to kara za to, że byłam suką. Dla ludzi, nawet dla swoich własnych rodziców, którzy chcieli dla mnie dobrze, a ja nie potrafiłam tego docenić.- złapałam go delikatnie za rękę, gdy opuścił swój wzrok unikając mojego. Uśmiechnęłam się lekko czując jak przez jego ciało przeszedł dreszcz. A ja nadal nic nie czułam.
-Za to mi jest cholernie przykro, bo siedzi przede mną jakiś nawrócony książę z bajki przy którym nic nie czuję.- odsunęłam się kawałek.
-Może to sprawdzimy?- usłyszałam jego śmiech. Przysunął się do mnie łapiąc mnie za nadgarstki i uniemożliwiając mi kolejną ucieczkę.
Nachylił się nade mną kładąc moje bezwładne ciało na kocu.
Na początku zaczął mnie całować w okolicach ust, później przeszedł na szyję.
-Nadal nic.- mruknęłam wkurzona na samą siebie.
Na koniec czule ucałował moją skórę pod uchem. I wtedy przeszedł mnie ten dreszcz za, którym tęskniłam.
-Nic?- spytał oddalając się ode mnie. Pomógł mi wstać.
-Nic.- skłamałam przygryzając wargę.
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fiksi Penggemar-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.