Rozdział 31.

292 25 2
                                    

-O cholera, głowa mi pęka.- do kuchni weszła Sophie siadając na stołku. Zaśmiałam się delikatnie, bo gdybym zrobiła to o decybel więcej to również zaczęłaby mi pękać. Kac morderca nie ma serca. Aaron postawił przed dziewczyną szklankę z wodą i dał jej tabletkę przeciwbólową, po czym zupełnie ją ignorując wrócił do swojego pokoju.
-Zrobił nam jajecznice, więc daruj sobie komentarze, że jest oschły.- oznajmiłam nie pozwalając dojść dziewczynie do głosu, gdy chciała już otwierać usta, aby coś powiedzieć.
-Okej, wybaczam mu to.- mruknęła pod nosem, ale doskonale ją usłyszałam.
-Właściwie to czemu jest niemiły?
-Musi opiekować się dwoma dziewczynami, które mają kaca, gdy sam miał tamtego wieczoru wyjść się bawić, ale rodzice mu nie pozwolili za słabe oceny.- wytłumaczyłam jej na jednym wdechu.
-Nie poznaje cię Brooklyn, naprawdę. Jeszcze nie dawno miałaś gdzieś swoje oceny, a teraz jesteś prawie najlepszą uczennicą w klasie. Co ci się stało, albo gdzie jest Brook?
-Po prostu dorosłam, z biegiem czasu patrząc na moją przeszłość uważam, że mogłam zachowywać się inaczej, ale w sumie niczego nie żałuję. Byłam jaka byłam, ale to tylko ja, Brooklyn Clark.- uśmiechnęłam się do niej delikatnie stawiając przed nią talerz z jajecznicą. Blondynka oblizała usta przyglądając się swojemu śniadaniu podejrzliwie.
-Nie dosypaliście mi tu niczego, prawda?- upewniła się zanim włożyła do ust widelec.
-Kretynka.- westchnęłam opierając się łokciami o stół i nawet nie spuszczając z niej wzroku.
-Czemu wczoraj byłaś taka... nie w humorze?- wiedziałam, że w końcu usłyszę z jej ust to pytanie. Zawsze widziała, że coś jest nie tak.
-Byłam zmęczona i tyle.- odpowiedziałam jej oczywiście kłamiąc.
-To dobrze, bo myślałam, że się zakochałaś.- a żebyś wiedziała. Tylko nie do końca zakochała, bardziej zauroczyłam- tak to definitywnie opisuje mój obecny stan.
-Gdybym ci powiedziała, że nie tak dawno całowałam się z Hemmingsem, a w wakacje dwa lata temu straciłam z nim dziewictwo, uwierzyłabyś mi?
-Tak.- odpowiedziała bez chwili zawahania.
-Bo to prawda i nie próbuj się ze mnie śmiać.
-Przecież to gołym okiem widać, że coś pomiędzy wami było i jest. Ta udawana nienawiść, brawo ja bym tak nie potrafiła.- zaśmiała się i ruszyła w stronę mojego pokoju, żeby zabrać swoje rzeczy.

Po wyjściu Sophie z domu nie musiałam długo czekać, żeby usłyszeć pukanie do drzwi. Otworzyłam je bez zastanowienia, bo myślałam, że to moja przyjaciółka czegoś zapomniała. Jakie było moje zdziwienie, gdy blondyn wszedł mi do mieszkania zdejmując swoje buty.
-Hemmings? Co ty tu robisz?- westchnęłam spoglądając się na niego niepewnie. Ruszył w stronę salonu mijając mnie bez słowa, nawet się na mnie nie spojrzał.
-Luke mógłbyś łaskawie mi wyjaśnić co do cholery o tej godzinie robisz w moim domu?- wskazałam ręką na zegarek. Dochodziła dziesiąta po południu, więc raczej nie spodziewałam się go tu.
-A ty możesz mi wyjaśnić dlaczego powiedziałaś o wszystkim Calum'owi?
-Nie wiem jak dla ciebie, ale on jest moim przyjacielem i martwił się o mnie.- wyjaśniłam, chociaż nawet nie powinnam się przed nim tłumaczyć.
-Z jakiego powodu się o ciebie martwił, co?!- krzyknął, był zdenerwowany.
Do salonu wszedł Aaron przyglądając się nam obojgu uważnie.
-Księżniczka była smutna, bo dostała kosza? O ironio, pomyśleć, że nie tak dawno to ja go dostałem. Spójrz jak to boli.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now