Rozdział 40.

318 22 8
                                    

Luke postanowił, że na każdej przerwie będzie za mną chodził, żeby mi się tylko nic nie stało co zaczęło mnie już od samego początku irytować. Chciałam mu to po prostu powiedzieć, ale gdy tylko Calum to zobaczył powiedział "niech się teraz chłopak o ciebie stara". Oczywiście od razu go wyśmiałam, ale w pewnym sensie miał oczywiście rację.
-Luke możesz już sobie iść.- wiedziałam, że skończył już lekcje, więc mógł już pójść do swojego pokoju i odpocząć po całym dniu.
-Nie mam ochoty tam wracać, nie lubię tego, że mam teraz sam pokój.
-Na pewno są jakieś plusy, choćby taki, że nie musisz słuchać chrapiącego Hood'a, lub nie musisz się z nikim kłócić o łazienkę.- zaśmiałam się szturchając go delikatnie w ramię. Blondyn odwrócił twarz w moją stronę i łapiąc mnie za ręce zwrócił na sobie moją całą uwagę. W pierwszej chwili chciałam się wyrwać, lecz pod wpływem jego natarczywego wzroku odsunęłam od siebie tą myśl.
-Nawet nie wiesz jak bardzo żałuję tego co zrobiłem, nie powinienem cię spoliczkować Brooklyn.- opuścił głowę. Robił tak za każdym razem, gdy tylko zaczął o tym rozmowę.
-Powiedziałam ci już, że rozumiem i nie mam ci tego za złe.
-Ale na pewno, gdybym teraz uniósł na ciebie rękę to skuliłabyś się ze strachu przede mną.- widziałam, że posmutniał.
-Luke za dużo naoglądałeś się filmów, prawdopodobnie kopnęłabym cię wtedy w krocze, a nie czekałabym na to aż mnie w końcu uderzysz.- bo taka byłam, taka właśnie się urodziłam i od zawsze wyróżniałam się z tłumu moją odmiennością.
-Brook.- mruknął.
-Hemmings do cholery jasnej możesz już nie ciągnąć tego tematu i po prostu sobie to odpuścić? Nie boje się ciebie, nie jest mi przykro i nie mam ci tego za złe, więc zapomnijmy o całym tym zdarzeniu.- po zakończeniu mojej wypowiedzi chłopak przysunął się do mnie łapiąc mnie za brodę. Zrobił kolejny krok w moją stronę i w końcu złączył nasze usta. Nie czułam nic, ale jednak odwzajemniłam ten pocałunek nie chcąc go ranić.
Mruknęłam coś pod nosem i w końcu go od siebie odepchnęłam.
-Nie powinieneś tego robić.- westchnęłam.
-Wiem, przepraszam.
-Przestań mnie do cholery przepraszać. Chcę tylko żebyś wiedział, że cię nie kocham Luke.- jęknęłam będąc szczęśliwa, że w końcu wypowiedziałam to na głos.
-Przez długi okres czasu żyłam z nadzieją, że wrócisz do Londynu przepraszając mnie jak popieprzony za to, że zostawiłeś mnie, osobę, która naprawdę wtedy cię kochała. A później zaczęłam już odpuszczać, aż w końcu, gdy mi się to w stu procentach udało, ty wróciłeś.- zaśmiałam się na koniec żałośnie nawet nie próbując spojrzeć na chłopaka siadającego na ławce.
-Więc chce tylko żebyś i ty o mnie zapomniał, bo gdybyś tylko nie wyjechał to na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej.- mówiłam zgodnie z prawdą. Może teraz obchodzilibyśmy swoją kolejną miesięcznice i spędzalibyśmy ten czas w jakimś pięknym miejscu dzieląc ze sobą ślinę.
-Brooklyn.- w końcu się odezwał, a ja uniosłam głowę i zobaczyłam, że chłopak cały się trzęsie. Usiadłam obok niego łapiąc go delikatnie za rękę.
-Sprawię, że z powrotem się we mnie zakochasz.- po jego, jak i również moim policzku spłynęło kilka słonych łez.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now