Zostaw vote, to bardzo mnie motywuje. Dziękuje ❤
John P.O.V
Ruszyłem w stronę wyjścia wpatrując się w swoje zniszczone już trampki. Skręciłem w boczną uliczkę gdzie mój znajomy czekał już wraz z moją zgubą.
-Cześć przyjacielu.- zaśmiałem się podchodząc bliżej dobrze znajomego mi chłopaka.
-Dobrze, że to ty... już myślałem, że nie wrócę w jednym kawałku do domu.- chłopak odetchnął z ulgą, aż odruchowo przekręciłem oczami.
Wziąłem głęboki oddech i wymierzyłem cios prosto w jego klatkę piersiową. Aaron jęknął z bólu osuwając się na ziemię.
-Piśniesz tylko słówko o tym co się dowiedziałeś i wywęszyłeś i o tym teraz, to obiecuję ci, że zgodnie z twoim życzeniem nie wrócisz w jednym kawałeczku do twojego przytulnego mieszkanka.- kopnąłem go jeszcze i odwróciłem się na pięcie ruszając z powrotem do wielkiego budynku. Kątem oka zauważyłem, że mój kumpel uderzył kilkukrotnie Aaron'a, a ten jedynie zwijał się z bólu po ziemi. Nie wiedziałem czy mam zacząć się śmiać czy płakać z tego jakim kaleką jest.
Pozostał mi jeszcze jedynie Luke, tak on jest moim kolejnym celem.-Zrobione.- westchnąłem wchodząc do pomieszczenia w którym znajdowała się już dziewczyna.
-Aaron wcale się nie bronił, a Luke raczej nie miał za bardzo do tego możliwości.- zaśmiałem się, gdy przypomniałem sobie jego zdezorientowaną minę, gdy został przewrócony przez mojego kumpla.
-Czyli już nie będą stwarzać żadnego problemu?- brunetka spytała podchodząc do mnie coraz bliżej. Kiwnąłem pewnie głową i przyciągnąłem ją do siebie składając na jej pełnych ustach pocałunek, który bez chwili zastanowienia odwzajemniła. Popchnęła mnie na łóżko i zaczęła całować w okolicach obojczyka, co mogłem zrobić... całkowicie oddałem się jej pieszczotą.Dlaczego to robiłem? Miałem w tym wszystkim swój interes, nie chciałem zniszczyć "swojej dziewczyny", ani jej idiotycznych znajomych czy nawet spedalonego braciszka, który był dla niej całym światem. Właściwie to nawet nie dziwię się dlaczego żadna dziewczyna już od długiego czasu go nie chciała, a ta jego Samantha jest z nim z litości. Wiem to, bo ją znam i raczej nie kręcą ją tacy jak on tylko prędzej jak ja. Prawda czasem boli, ale on na nią zasługuje, więc przy kolejnym spotkaniu na pewno nie będę już taki milusi.
Wszedłem na stołówkę rozglądając się za Brooklyn, ale nigdzie jej nie było, więc śmiejąc się z Hemmingsa, który żalił się swojemu przyjacielowi dlaczego chodzi i wygląda jak kaleka odwróciłem się i ruszyłem w stronę damskiej części akademika. Miałem nadzieję, że o niczym nie wie i nigdy się nie dowie, że odsunie od siebie swoich znajomych i rodzinę dzięki czemu po tym jak z nią w końcu zerwę- zostanie sama, bez nikogo.
O to w tym wszystkim mi chodziło, bo ja jedynie pomagałem Allison.
Przyjaźnie się z nią od urodzenia, a od kilku lat ze zwykłej przyjaźni weszliśmy na etap "przyjaciele z korzyśćmi". Nie żałuję tego.
-Cześć kochanie!- Brook krzyknęła i podbiegła do mnie składając pocałunek na moim policzku, gdy tylko przekroczyłem próg ich pokoju.
-Hej, co porabiacie?- spytałem kładąc się obok Alli. Blondynka spojrzała się na mnie pytająco.
-Miałyśmy oglądać jakiś film, może się do nas dołączysz?- zaproponowała, a ja jedynie kiwnąłem głową niepewnie na nią zerkając.
Jeszcze o niczym nie wie.
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fanfic-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.