Rodzice poszli do sąsiadów złożyć im Bożonarodzeniowe życzenia, więc moim i Aaron'a zadaniem było posprzątać wszystkie naczynia i w ogóle. Oczywiście ani ja, ani on nie byliśmy z tego powodu zachwyceni, wręcz broniliśmy się przed tym jak tylko mogliśmy.
-Wieczorem wychodzę do kumpli, więc będziesz miała wolną chatę.- brat szturchnął mnie w ramię, przekręciłam oczami.
Jako, że nasi rodzice są naprawdę kochani i uprzejmi, to co roku wieczorem w Boże Narodzenie w najbliższej kawiarni organizują "imprezę" dla wszystkich naszych sąsiadów.
-I tak pewnie będę siedziała sama.- westchnęłam chociaż w pierwszej chwili przeszło mi przez myśl, aby zaprosić Calum'a, no i może Luke'a.
-Już nie będziesz opijać smutków?- zaśmiałam się głośno.
-Nie widzę potrzeby, żałuję, że robiłam to przez ostatni miesiąc, ale czas ruszyć do przodu i pokazać im, że jestem silną osobą.- ta, za to miałam ochotę na wygłaszanie mądrych przemów, żeby dać bratu przykład, aby nie był takim idiotą jak ja.
-Dobra, ty zmywasz naczynia, a ja... ja napalę w kominku!- klasnął w dłonie. Od zawsze był gorszym leniem niż ja, więc nie miałam nawet siły się z nim kłócić. Wykonałam swój obowiązek i zerknęłam na zegarek. Było już dość późno, więc Aaron był już przebrany i szykował się powoli do wyjścia. Usiadłam na kanapie włączając telewizję. Nie chciało mi się przebierać, więc ubrana w pudrową sukienkę położyłam się.
-Ja wychodzę, miłego samotnego wieczoru.- pomachał mi i wyszedł trzaskając drzwiami. Kilkukrotnie przełączyłam kanał w poszukiwaniu swojego ulubionego filmu. Kevin sam w domu. Bożonarodzeniowa światowa tradycja.
Zdjęłam niewygodne szpilki i przymknęłam oczy rozkoszując się ciepłem dochodzącym z kominka. Gdy zaczęłam już przysypiać usłyszałam dzwonek do drzwi, więc niestety musiałam wstać. Przeklinając wszystkich i wszystko ruszyłam w stronę drzwi i nie spoglądając w wizjer- otworzyłam je.
-Wesołych świąt!– blondyn nie pytając o pozwolenie wszedł do mieszkania. Patrzyłam się na niego jak na idiotę, gdy wieszał swoją kurtkę i zdejmował zimowe buty.
-Co ty tu robisz?– spytałam nie czekając dłużej na to aż się odezwie.
-Twój brat napisał mi sms'a, że siedzisz sama w domu, no to jestem.– wyszczerzył zęby. Jak ja ich obu nienawidzę.
-Okej, jesteś może głodny, albo chcesz coś do picia?- spytałam z grzeczności prowadząc go w stronę salonu.
-Nie dzięki, właściwie to przyszedłem głównie, żeby ci to dać.– wyciągnął w moją stronę małe pudełeczko, które bez chwili zastanowienia otworzyłam. W środku znajdowały się niewielkie kolczyki i śliczna srebrna bransoletka do kompletu.
-Dziękuje, nie musiałeś.– uśmiechnęłam się wbrew własnej woli. Świetnie, reputacja zimnej suki mi maleje.
-Mama dostała dwie takie same to postanowiłem, że ci ją podaruje.– wytłumaczył i czar prysł. Zaśmiałam się cicho i powróciłam do swojej poprzedniej pozycji- czyli leżenia na kanapie.
-Siadaj.– zabrałam nogi patrząc się na niego.
-Jeśli chcesz to mogę sobie pójść.– podrapał się po głowie nerwowo.
-Nie, nie przeszkadzasz mi.– uniosłam kąciki ust. Chłopak już po krótkiej chwili nachylił się w moją stronę i zaczął mnie łaskotać, a ja niczym idiotka wierzgałam nogami doprowadzając do tego, że oboje spadliśmy na podłogę. Hemmings opierał się łokciami tuż obok mojej głowy, dosłownie nade mną wisiał.
-Okej, już możesz zejść.- oznajmiłam, ale nie posłuchał- tylko nadal się na mnie patrzył swoimi niebieskimi tęczówkami. W końcu po kilku sekundach przekręciłam oczami i przybliżyłam swoją twarz do niego złączając nasze usta w delikatnym pocałunku.
![](https://img.wattpad.com/cover/62091744-288-k131883.jpg)
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fanfic-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.