Po przyjeździe do "domu" przywitałam się z dziadkiem i od razu poszłam do pokoju. Byłam zmęczona, więc po kilku minutach po prostu zasnęłam.
Obudził mnie dopiero telefon kilka minut po dziewiątej.
-Halo.- odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni.
-Hej mała!- usłyszałam ten irytujący głos. Hood w ciągu dwóch dni obudził mnie już dwa razy. Samobójca czy jak?
-Czego ty ode mnie chcesz?- zwlekłam się z łóżka założyłam ciapy i tylko zerknęłam w lustro, żebym mogła stwierdzić, że podróże mi nie służą.
-Podaj adres, przyjedziemy po ciebie.- przekręciłam oczami.
-Rowerami? Dla twojej wiadomości tutaj nie jesteście pełnoletni.- parsknęłam z jego głupoty.
-Ej spokojnie, mieszkamy z pełnoletnim znajomym.- wyjaśnił.
-Okej, dajcie mi kilka godzin muszę się jeszcze rozpakować, adres wyślę ci sms'em.- po wypowiedzeniu tych słów rozłączyłam się. Ponownie zerknęłam na lustro i wyciągnęłam z walizki wcześniej przygotowane ciuchy na dzisiaj.
Założyłam je, lekko się umalowałam, gdyż zapewne dzisiaj wybierzemy się nad ocean. Właściwie u babci byłam jakoś z dziesięć lat temu i jeszcze nigdy nie kąpałam się w oceanie, więc może te wakacje nie będą takie złe jak mi się na początku wydawało.
Gdy już skończyłam rozpakowywanie rzeczy wysłałam adres Calum'owi z dopiskom, żeby byli za jakąś godzinę. Zeszłam na dół spotykając dziadków w kuchni. Przywitałam się z nimi lekkim, ale jednak szczerym uśmiechem co oni odwzajemnili.
-Jak się spało?- spytała się mnie babcia.
-Dobrze.- odpowiedziałam cały czas się do niej uśmiechając. O matko, nie poznaje samej siebie w tym momencie. Jeszcze dzień temu, gdyby ktoś mi powiedział, że podczas pobytu w Venturze stanę się milsza to prawdopodobnie bym tą osobę wyśmiała.
-Zrób sobie śniadanie, a my dziadkiem wychodzimy do sąsiadów, jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń, albo przyjdź.- kiwnęłam głową.
-Właściwie to za godzinę mają po mnie przyjechać znajomi z Londynu, którzy również spędzają tu wakacje.- kobieta uniosła kąciki ust.
-To bardzo się cieszymy.- dziadek oznajmił. Wziął swoją żonę pod rękę i ruszyli w stronę wyjścia.
A mówią, że w większość starych małżeństw jest z przyzwyczajenia. Może i tak, sama nie wiem... w koncu nigdy na poważnie się nie zakochałam.Usłyszałam pukanie do drzwi, więc założyłam na siebie czarne trampki, wzięłam ze stolika torebkę i upewniając się, że niczego nie zostawiłam ruszyłam w ich stronę przekręcając zamek.
-Brook!- brunet krzyknął przyciągając mnie do siebie. Przytulił mnie, a ja miałam go ochotę wrzucić pod pierwszy lepszy samochód za ten gest.
-Calum!- również wypowiedziałam jego imię uważnie się mu przypatrując.
Dopiero po chwili zauważyłam, że cały czas stał za nim nieznany mi chłopak. Na oko miał około 22 lata, więc nie był aż taki stary- bynajmniej miał prawo jazdy.
-To jest Matthew, a to Brooklyn, moja niegrzeczna przyjaciółka.- zaśmiałam się na te słowa.
-Nie jesteśmy przyjaciółmi Hood.- powiedziałam pewnie.
-Wierz w co chcesz wiem, że nimi jesteśmy.
-Nie ma przyjaźni damsko męskiej.- dodałam. Oczywiście tak nie myślałam, robiłam to tylko po to aby go wkurzyć.
-To dlaczego przyjaźnie się z Luke'iem?- spytał robiąc głupią minę. Chciałam zacząć się śmiać, ale pod wpływem palącego wzroku Matt'a, zacisnęłam usta w cienką linię.
-Okej, kocham cię za to.- wyszczerzyłam zęby ruszając za nim w stronę samochodu.
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fanfiction-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.