-Przebiegał przez jezdnie i po prostu jakiś samochód w niego wjechał, nie wiem nie potrafię tego wytłumaczyć, był z jakiegoś powodu wkurzony i zmartwiony.- nie chciałam już dłużej słuchać tłumaczeń Allison, więc skarciłam ją wzrokiem.
-Był wkurzony, bo dobierałaś się do moich spodni.- zaśmiałam się głośno, gdy tylko usłyszałam te słowa wypowiedziane przez Calum'a.
-Nie, to już mieliśmy wyjaśnione.- kolejny raz parsknęłam wchodząc do szpitala i kierując się tuż za Aaron'em. Nie kazał się nam denerwować, bo poza złamaniem ręki nic mu się nie stało.
-My pójdziemy po coś do jedzenia.- oznajmił Cal ciągnąc za sobą resztę. Kiwnęłam głową i weszłam do pomieszczenia.
-Nie myślałem, że cię tu zobaczę.
-Dobrze się czujesz?- spytałam unikając całkowicie jego wzroku.
-Tak.- uśmiechnął się delikatnie. Przekręciłam oczami i ruszyłam w stronę wyjścia zostawiając go samego. Oczywiście, że obchodził mnie jego stan zdrowia... i po to tu przyjechałam, wiedziałam kiedy kłamał, a tym razem tego nie zrobił. Chyba, że w końcu nauczył się porządnie kłamać.
-I jak?- podszedł do mnie Aaron wręczając mi jakiegoś batonika.
-Okej, wracam do akademika.- poklepałam go po plecach i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie było mi obojętne to, że na pewno boli go ta noga. Nie było mi obojętne to, że cierpi. Ale skoro ja jestem mu obojętna to dlaczego ja nagle mam mu usługiwać i za każdym razem wybaczać? Nie uważam to za samolubne, chociaż może trochę... tak jak ostatnio wspomniałam, nie chcę mieć z nim nic wspólnego, a więc tak będzie lepiej.
-Brook poczekaj, pojadę z tobą.- Calum mnie dogonił ciężko dysząc.
-Uprzedzę twoje pytanie. Tak, Luke mnie za tobą wysłał, ale nie zmienia to faktu, że nie mogę puścić cię w takim stanie.- złapał głęboki oddech prostując się i patrząc mi prosto w oczy.
-Jakim stanie? Czuje się świetnie Cal, wracaj do swojego przyjaciela.- uderzyłam go delikatnie w ramię.
-Wszyscy widzą, że wasza dwójka czuje do siebie coś więcej niż przyjaźń, więc proszę cię przestań.
-Po prostu daj mi spokój Hood, okej?- warknęłam odpychając go. Tak, definitywnie wyprowadził mnie z równowagi.-I jak się czuje?- Sophie spytała kilkakrotnie oblizując swoje usta.
-Powiedział mi, że okej.- oznajmiłam rzucając się na łóżko.
-Są tego pozytywy, teraz nie będę musiała go codziennie widywać.- zaśmiałam się nerwowo. Dziewczyna kiwnęła lekko głową. Usiadłam obok niej wpatrując się po raz kolejny w tą ścianę.
-Ugh, mam już tego wszystkiego dość.- jęknęłam opierając się o blondynkę, która ułożyła głowę na moim ramieniu.
-Nie dziwie ci się, ja już dawno schowałabym się pod łóżkiem i nie chciała wychodzić, a ty...- zlustrowała mnie od góry do dołu. -Dajesz jakoś radę i nadal zdobywać te dobre oceny nie zwracając na nikogo uwagi.- jak bardzo się myliła, chociaż może i była to prawda, to każdej nocy płaczę, a w głębi duszy mam ochotę po prostu rzucić się z mostu czy zrobić coś, żeby nie musieć już nigdy więcej widzieć tych wszystkich ludzi jak i samego Luke'a.
-Damy radę, masz mnie.- pogłaskała mnie po głowie ocierając z moich policzków słone łzy, które wydaję mi się, że nie mają u mnie końca.
YOU ARE READING
Complicated Girl •L.H•
Fiksi Penggemar-Twoi rodzice mnie nienawidzą. -Nie obchodzi mnie to. -Nienawidze cię. -Kocham cię, Brook -Przepraszam.