Rozdział 3.

768 47 6
                                    

-O nie.- zaczęłam się głośno śmiać widząc kątem oka jak chłopak zaczyna się tarzać po ziemi. Wyglądaliśmy zapewne jak dwójka zakochanych, dobrze spędzających wolny czas ze sobą, nastolatków. Mój brat był dużo wyższy ode mnie, wyglądał również na dużo starszego niż ja. Gdy nie nałożę na siebie żadnego makijażu wyglądam jak dziecko z podstawówki.
-Gdybyś tylko zobaczyła jego minę.- kolejny raz wybuchł niepohamowanym śmiechem. Rozmawialiśmy o tym jak Luke wykręcał się z jego kłamstewka o tym, że puściłam się z najlepszym przyjacielem mojego brata.
-Jeszcze raz cię przepraszam.- szatyn westchnął patrząc na mnie smutnym wzrokiem.
-Spoko. Hemmings jest niemal tak doskonałym manipulantem jak ja.- mrugnęłam do niego.
-Już za kilka dni wakacje.- westchnęłam uśmiechając się wesoło. -Po czym zostanie mi ostatni rok w tej budzie.- opuściłam głowę. I studia. Nawet nie wiem co chcę robić w przyszłości, a już powinnam dawno zorientować się jakie są kierunki studiów.
-A mi dwa, więc jestem na gorszej pozycji.- przekręcił oczami.
-Tylko, że wiesz... nasi rodzice niechętnie będą finansować swojej niegrzecznej córeczce studia jak i mieszkanie, więc będę musiała znaleźć sobie również prace.- na samą myśl o tym mam ochotę skoczyć z mostu, po czym wskrzesić się i jeszcze raz to zrobić. Nie jestem na to wszystko gotowa.
-Widzę, że ród Clarków już się dobrze dogaduję.- usłyszałam doskonale znany mi głos.
-Widzę, że Hemmings chce, żeby jego mama dowiedziała się jaki jej synek jest naprawdę.- zwróciłam się w stronę brata, na co ten parsknął głośnym śmiechem.
-Nie zrobisz tego.- blondyn stanął przede mną. W oddali zauważyłan również resztę jego bandy.
-Uwierz, że w każdym momencie, o każdej porze mogę odwiedzić twoją mamę.- przymrużyłam oczy stając na przeciwko niego.
-Nie zrobisz tego, bo wtedy dzięki mnie twoje życie zmieni się w piekło.- zrobił krok w moją stronę. Przełknęłam głośno ślinę.
-Luke daj już spokój.- Calum podszedł do nas łapiąc swojego przyjaciela za ramię. Uśmiechnęłam się niemalże niewidocznie i ruszyłam w stronę swojego domu.

Od kilku godzin knułam jak pozbyć się raz na zawsze z mojego życia, Hemmingsa. Jednak żaden realny i sensowny pomysł nie przychodził mi do głowy. Pierwszą myślą było porwanie go i trzymanie w ukryciu przez jak najdłuższy czas, jednak jego rodzice na pewno prędzej czy później go znaleźli. Równie dobrze mogłabym przyjść do niego w nocy ubrana w kominiarkę, wyrwałabym mu język i już nigdy nie odezwałby się do nikogo choćby jednym słowem. Definitywnie nie tylko ja z tego powodu byłabym najszczęśliwszą osobą na świecie.
Przyrzekam każdemu, że ten chłopak ma więcej wrogów niż prawdziwych przyjaciół.
-O czym myślisz?- do rzeczywistości przywołał mnie uradowany głos taty.
-A o... a czemu się tak cieszysz?- odpowiadziałam pytaniem na pytanie.
-Bo jutro jest koniec roku szkolnego, w dodatku przez cały ten tydzień dyrektor do mnie nie dzwonił, więc to znaczy, że byłaś wyjątkowo grzeczna.- zaśmiał się głośno, a ja po chwili dołączyłam do niego.
Koniec roku szkolnego. Wakacje.
W końcu będę miała spokój.

Complicated Girl •L.H•Where stories live. Discover now