1

2.2K 149 63
                                    

Rozejrzałam się po prawie pustym pokoju i usiadłam na łóżku, wzdychając. Opuszczenie mojego pokoju po dziesięciu latach spędzania w nim czasu prawie non-stop nie podobało mi się za bardzo, nawet jeśli miało to być tylko na dwa miesiące.

Niestety, dwudziesty czerwca nadszedł dużo prędzej niż bym tego chciała, a razem z nim mój wyjazd do Portland. I chociaż tęskniłam za tatą, dawnymi przyjaciółmi i rodzinnym miastem, nie umiałam pogodzić się z myślą o mieszkaniu pod jednym dachem z Amber. Ta kobieta była jedynym człowiekiem na świecie, do którego pałałam aż taką nienawiścią i nie wiedziałam nawet, skąd oraz kiedy wzięły się te uczucia względem niej, ale pomimo moich parokrotnych prób polubienia, czy chociażby zaakceptowania jej - nie umiałam tego zrobić.

Nie wiem też, dlaczego jestem tak negatywnie nastawiona do spędzania wakacji z tatą. Może dlatego, że minusów jest zdecydowanie więcej niż plusów? Nie wiem, naprawdę nie wiem. A może po prostu nie chciałam zostawiać swojego domu, swojej mamy i swojego życia w Phoenix.

Nie, zacznijmy od początku. Może najpierw opowiem coś o sobie?

Moje życie zaczęło się w marcu tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego ósmego roku, kiedy to Liam Hastings i Michelle Edwards, dwójka najlepszych przyjaciół ze studiów, po jednej z imprez wylądowali w łóżku po pijaku. Dwa miesiące później na teście ciążowym pojawiły się dwie kreski, a dwudziestojednoletni wówczas przyszli rodzice postanowili spróbować bycia razem, wzięli ślub i zamieszkali razem w niewielkim, lecz idealnym dla trzech osób, domu na jednym z cichszych i spokojniejszych osiedli w Portland. Od pierwszego dnia zaprzyjaźnili się z mieszkającą obok rodziną Biersacków, w skład której wchodzili: dwudziestopięcioletnia Amy, o rok starszy od niej mąż Chris oraz ich pięciomiesięczny syn Andrew.

Kiedy w grudniu tego samego roku przyszłam na świat, stałam się oczkiem w głowach obojga rodziców. Kolejne lata mijały niemalże perfekcyjnie - byliśmy szczęśliwą rodziną, ja byłam grzecznym i niesprawiającym problemów dzieckiem, a Andy moim najlepszym przyjacielem odkąd tylko pamiętałam. Niestety, w końcu coś musiało się popsuć. W lipcu dwa tysiące piątego roku Michelle i Liam Hastingsowie postanowili się rozwieść, bo - jak to określili - stwierdzili, że między nimi nie ma "tego czegoś" i lepiej będzie, jeśli będą przyjaciółmi. Sam rozwód nie był taki zły - mama z tatą nie mieli do siebie pretensji, pozostali w przyjacielskiej relacji, ba, oni do dzisiaj utrzymują kontakt i to całkiem niezły. Ja też zniosłam to całkiem dobrze. Najgorsze było to, co stało się po rozwodzie. Otóż Michelle Edwards, młoda i dobrze zapowiadająca dziennikarka otrzymała propozycję dużo lepszej posady w Phoenix. Pomimo wielkiego dylematu i wielu wątpliwości za radą swojej przyjaciółki i dawnej sąsiadki (po rozwodzie mama i ja zamieszkałyśmy kilka ulic dalej w miłym mieszkanku) oraz byłego męża zgodziła się i w ten oto sposób znalazłyśmy się w naszym aktualnym miejscu zameldowania.

Przez pierwsze pięć lat regularnie widywałam się z tatą. Jako, że odległość pomiędzy jego domem, a moim była wielka, spotykaliśmy się w każde ferie oraz na kilka tygodni w wakacje. Było tak do czasu, kiedy na horyzoncie pojawiły się Amber z Melanie, a ja wkroczyłam w wiek buntu i jakoś tak wyszło, że straciłam ochotę na przyjeżdżanie do rodzinnego miasta. Zakończyło się to tym, że teraz już nawet sama nie pamiętałam, kiedy ostatni raz tam byłam. Wydawało mi się, że to był rok dwa tysiące dwunasty, ale mogłam się mylić. Teraz, trzy lata później, czułam się nieco zła na siebie, że - nie licząc rozmów przez komunikatory internetowe czy telefon - nie widziałam taty przez tak długi czas.

Aktualny stan rzeczy był taki: mama w październiku zeszłego roku ze swoim nowym partnerem, teraz już mężem, Jacksonem, tata żył z Amber na kocią łapę, ale z tego co wiedziałam - planował oświadczyny, a ja? Ja po prostu żyłam swoim życiem, podejmowałam mnóstwo głupich decyzji, popełniałam błędy, sparzałam się, zbyt często imprezowałam ze znajomymi, marnowałam swój czas na seriale, wzdychałam do aktorów, piosenkarzy, czy też ogółem mówiąc muzyków i byłam w satysfakcjonującym związku z lasagną, ale byłam szczęśliwa. Oto ja...

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz