5

1.5K 134 31
                                    

Kolejnego dnia rano obudziło mnie pikanie telefonu, które sygnalizowało nową wiadomość. Cholera, muszę wreszcie zacząć wyciszać telefon na noc. Z zamkniętymi oczami szukałam komórki na szafce nocnej, a kiedy wreszcie ją odnalazłam, odblokowałam urządzenie, by dowiedzieć się kto śmie budzić mnie o tak wczesnej porze. Siódma pięćdziesiąt w zasadzie nie była aż tak wczesną porą, ale zazwyczaj śpię co najmniej godzinę dłużej.

Lottie: hej, pójdziesz dziś wieczorem ze mną do znajomych? przepraszam, jeśli cię obudziłam!

Moja przyjaciółka od zawsze była rannym ptaszkiem, co w dużym stopniu utrudniało mi życie podczas wizyt u taty. Kiedy poprzednim razem tu byłam, prawie codziennie odwiedzała mnie od samego rana, tym samym niszcząc moje marzenia o dłuższym śnie. Czasem bardzo mnie to denerwowało, ale kocham ją tak mocno, że jestem w stanie jej to odpuścić.

Skyler: o której? :) p.s. kiedyś się za to odwdzięczę, pamiętaj.

Minęło kilka minut, a odpowiedzi na moje pytanie wciąż się nie doczekałam. Odłożyłam telefon na jego poprzednie miejsce i zanurzyłam twarz w poduszce, zamykając oczy. Jestem osobą, która żyje w zgodzie z samą sobą i akceptuje siebie, ale jest jedna rzecz, której wręcz nienawidzę: jeśli już się obudzę, nie umiem zasnąć po raz drugi. A to, że budzenie się w nocy często u mnie występuje, jeszcze bardziej pogarsza sprawę.

Po kilku kolejnych minutach zrezygnowałam z próby zaśnięcia i zrzuciłam z siebie kołdrę, a następnie wstałam z łóżka i przeciągnęłam się. Chwilę zastanawiałam się czym się zająć, aż wreszcie zaburczało mi w brzuchu, przez co postanowiłam zejść na dół i zjeść śniadanie. Droga do kuchni nie zajęła mi dużo czasu, chociaż poruszałam się bardzo powolnie. Tata jest w pracy, a po Amber i Melanie ani śladu, więc zgaduję, że śpią. Całe szczęście, będzie chociaż chwila spokoju od nich. Z narożnej szafki wyjęłam miskę w kolorowe paski, z szuflady wzięłam łyżkę, a następnie otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu mleka i płatków. Cóż, w tym domu panują troszkę dziwne sposoby na przechowywanie różnych rzeczy. Trochę dziwi mnie to, że wciąż pamiętam położenie większości przedmiotów.

Wsypałam płatki do miski i zalałam je mlekiem, a następnie posprzątałam po sobie i wyruszyłam w drogę powrotną do mojej sypialni. Usiadłam przy biurku i zaczęłam jeść swoje śniadanie, a kiedy skończyłam, wciąż nie wiedziałam co teraz robić. W zasadzie mogłabym się już ubrać i ogólnie przygotować się na spotkanie z Charlotte i resztą, ale z natury jestem strasznym leniem i po prostu mi się nie chce. Leżeć w łóżku też już nie chciałam, ale za to wyjście na balkon i zapalenie papierosa wydało mi się w miarę dobrym pomysłem. Tak, zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinnam palić w tym wieku, ale tak wyszło, że to lubię. Nie nazwałabym tego uzależnieniem, po prostu zdarza mi się zapalić raz na jakiś czas. Raz rzadziej, raz częściej. Założyłam bluzę, z plecaka wyjęłam prawie pełną paczkę fajek oraz zapalniczkę i wyszłam na balkon, po czym podpalając używkę, oparłam się plecami o parapet. Z tego miejsca miałam doskonały widok na dom, w którym mieszkał ten Six. Ciekawe, czy on też należy do paczki Lottie.

Kiedyś pokój, który teoretycznie sąsiadował z moim, a którego balkon od mojego dzieliło trochę ponad pół metra należał do Andy'ego. Ten układ bardzo nam pasował, bo dzięki niemu zaraz po powrocie do domów (oczywiście po całym dniu spędzonym razem) mogliśmy wyjść tutaj i w dalszym ciągu spędzać razem czas. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, ale w tej samej sekundzie zrobiło mi się przykro. Chciałabym móc cofnąć się do tych lat chociażby na jeden dzień.

Poranki w Seattle nie są zbyt ciepłe, a ja należę do osób, które są wiecznie zmarznięte, więc zgasiłam papierosa i wróciłam do środka. Od razu wzięłam do ręki telefon i weszłam w wiadomości, by sprawdzić, czy Char odpisała na moją wiadomość. Nie spodziewałam się tego, ale jednak mnie zaskoczyła i odpowiedziała.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz