24

1.1K 117 93
                                    

Odkąd w poniedziałek nad ranem Andy odwiózł mnie do domu, nie odezwał się do mnie ani słowem. Nie odpisywał na esemesy, nie odbierał, kiedy dzwoniłam, nie przychodził do mnie, a z tego, co wiedziałam od Charlotte, spotykał się tylko z Joe i nikim więcej. I tak minął wtorek, środa, czwartek i piątek, aż w końcu nadeszła sobota, a on nadal milczał. 

Razem z sobotą nadeszła impreza z okazji urodzin bliźniaków, na którą jakimś cudem ojciec pozwolił mi iść. Dałabym sobie rękę uciąć, że zgodził się tylko i wyłącznie dlatego, że to Ashton, którego darzył tak wielką sympatią obchodził urodziny. Najważniejsze dla mnie było to, że moja obecność na imprezie Asha i Allison równała się z tym, że spotkam tam Andy'ego i wreszcie będę miała szansę z nim porozmawiać.

Chciałam go zapytać o tak wiele rzeczy. Podczas nocnej jazdy tak nagle urwał temat, pozostawiając mnie z setką pytań i mętlikiem w głowie. Nie wiedziałam już, czy on nadal miał mnie tylko za przyjaciółkę, czy chciał czegoś więcej. Potrzebowałam szczerej rozmowy z nim, chciałam powiedzieć mu o wszystkim, co czułam.

- Ziemia do Sky. - Charlotte pomachała mi przed twarzą szarą sukienką. - Przymierz to. - rzuciła we mnie materiałem. - A ja idę do łazienki, bo prostownica na mnie czeka. Jak już się przebierzesz, przyjdź tam do mnie.

- Tak jest, kapitanie. - zasalutowałam, a dziewczyna jak burza wybiegła z pokoju.

Chociaż początkowo miałam zamiar ubrać zwykły czarny top i czarne jeansy, Lottie kategorycznie zabroniła mi iść w takim stroju i zaproponowała mi chyba z milion innych strojów. Długo upierałam się przy swoim, jednak ostatecznie to szatynka wygrała, przekonując mnie argumentem "załóż sukienkę, zrobisz wrażenie na Andym". Nie chodziło o to, że chciałam mu się spodobać... no dobrze, właśnie o to chodziło. Niespiesznie zdjęłam z siebie dotychczasowe ubrania, czyli bluzę, którą Biersack pożyczył mi podczas naszej nocnej wycieczki i czarne szorty, po czym ubrałam sukienkę i przejrzałam się w lustrze. Charlotte i ja byłyśmy podobnej budowy ciała, więc jej ubrania na mnie pasowały. W obcisłej sukience bez rękawów wyglądałam - o dziwo - całkiem nie najgorzej. Jedynym minusem było to, że przewyższałam dziewczynę o około pięć centymetrów, przez co ubranie wydawało mi się nieco za krótkie, jednak wolałam najpierw zapytać przyjaciółkę o zdanie.

- I jak? - zapytałam, wchodząc do łazienki. Charlotte szybko przejechała prostownicą po długich włosach i odłożyła urządzenie na szafkę.

- Koniecznie musisz w tym iść, wyglądasz zabójczo! - odpowiedziała, lustrując mnie wzrokiem od głowy po stopy. - Cholera jasna, gdyby nie to, że ty i Andy zapowiadacie się na dobry związek, sama bym się z tobą umówiła.

- Dzięki? - rzuciłam, śmiejąc się.

###

Godzinę później Charlotte wreszcie skończyła się malować, czesać i ubierać, a już kilkanaście minut później stałyśmy pod drzwiami domu Irwinów, czekając, aż ktoś otworzy.

- Na pewno wyglądam dobrze? - zapytała Lottie już któryś raz z kolei, przygryzając nerwowo usta i wygładziła białą bluzkę.

- Jestem pewna tego tak bardzo, jak mojej miłości do ciebie. - zapewniłam, kolejny raz naciskając dzwonek.

- Chyba do Andy'ego. - zaśmiała się.

Już miałam na to odpowiedzieć, jednak zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, drzwi się otworzyły, ukazując uśmiechnięte twarze Allison i Ashtona.

- Wszystkiego najlepszego. - powiedziałam, wręczając Allie prezent, a zaraz po tym uścisnęłam ją. Podziękowała, a ja ustawiłam się w kolejce do Ashtona, który aktualnie był w trakcie przytulania z Charlotte. - Wszystkiego najlepszego. - powtórzyłam, kiedy chłopak wypuścił szatynkę z objęć i przytuliłam go krótko.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz