- Dokąd idziesz? - zapytała Amber, kiedy wieczorem przeglądałam się w lustrze w łazience na parterze, szykując się do wyjścia z Andym. Zgodziłam się na to, ponieważ byłam ciekawa, jak chciał mi wytłumaczyć jego związek z Melanie. Osobiście nie widziałam w tym niczego do tłumaczenia, jednak nie zmieniało to tego, że jego zachowanie mnie zabolało.
- Idę do Allison. - odparłam, cały czas czesząc włosy.
- Coś w stylu poprawin?
- Można tak powiedzieć.
- I idziesz na imprezę w takim stroju? - wykrzywiła usta w grymasie, mierząc mnie wzrokiem od stóp po ramiona. - Wyglądasz, jakbyś miała na sobie piżamę.
Spojrzałam w dół na koszulkę z Motionless In White i czarne rurki z rozdarciami na kolanach, po czym wzruszyłam ramionami. Nie wyglądałam źle, ale Amber musiała się mnie uczepić, bo w przeciwnym razie nie byłaby sobą.
- Wcale nie. - zaprzeczyłam, spoglądając na ekran telefonu. Dochodziła dwudziesta, więc musiałam już wychodzić. Wyminęłam przyszłą macochę w drzwiach i poszłam do przedpokoju, jednak ta ruszyła za mną.
- Może pójdziemy na zakupy w tym tygodniu i sprawimy, że wreszcie będziesz wyglądała ładnie, a nie jak bezdomna? - zapytała, siląc się na sztucznie miły ton. Zerknęłam jedynie na nią, zaciskając usta w cienką kreskę i pokręciłam przecząco głową, a następnie w pełni skupiłam się na wiązaniu butów. - No to może z Melly pójdziesz? Nie możesz całe życie wyglądać... tak. - dłońmi pokazała na moje ubrania, krzywiąc się przy tym, jakby polizała cytrynę.
- Słuchaj, skoro tak kochasz te wszystkie sukienki i tak dalej, noś je, ale mi daj spokój. Będę się ubierała tak, jak mi się podoba. - powiedziałam, zakładając ramoneskę i chowając klucze do kieszeni, chwyciłam klamkę.
- No dobrze... - westchnęła blondynka, kręcąc głową z politowaniem. - A może chociaż zabrałabym cię do kosmetyczki? Wyglądałabyś o niebo lepiej z makijażem.
- Nie, dzięki. - odparłam ze zniecierpliwieniem, ledwo powstrzymując się od przewrócenia oczami. - Nie czekajcie na mnie, bo pewnie zostanę tam na noc. Cześć. - dodałam szybko, zaraz po tym uciekając na zewnątrz, zanim kobieta zdążyłaby zarzucić mnie stertą kolejnych tematów. Jeśli chodziło o kosmetyki i ubrania, ona z Melanie były takimi samymi gadułami. Mogły o tym mówić i mówić, nawet jeżeli ich rozmówca nie był ani trochę zainteresowany. Jedyną różnicą między nimi było to, że Melanie nie wciskała mi na siłę swoich przekonań i upodobań, a tylko ciągle mnie obrażała i robiła wszystko, by uprzykrzyć mi życie.
Zgodnie z planem, który ułożyliśmy wcześniej z Andym, szłam w stronę domu Charlotte, niedaleko którego miał na mnie czekać chłopak. Po około dwóch minutach drogi zauważyłam samochód chłopaka i przyspieszyłam nieco kroku, by jak najprędzej znaleźć się w środku. Musiałam przyznać, że nie mogłam się doczekać tych wyjaśnień Biersacka. W zasadzie nie oczekiwałam ich od niego, jednak bardzo nalegał, żebym zgodziła się z nim zobaczyć dziś wieczorem i porozmawiać o tym, jak to wszystko wyglądało naprawdę. Twierdził, że nie znałam całej prawdy i nie wiedziałam, jak to wszystko wyglądało w jego głowie, przez co wcale nie dziwiło go to, że byłam zła. Zaciekawiło mnie to, dlaczego i co chciał mi wyjaśniać, więc nie zastanawiałam się długo nad odpowiedzią.
- Cześć. - przywitałam się dość głośno, chcąc przekrzyczeć piosenkę lecącą z radia.
- Cześć. - odpowiedział Andy, ściszając muzykę i pochylił się, by krótko pocałować mnie w policzek. - Miałem dla ciebie kwiatki w ramach przeprosin za to, co ostatnio odpierdalam, ale Stiles je zjadł. - przyznał, na co się zaśmiałam. Szczeniak uwielbiał jeść wszystkie rzeczy, które niekoniecznie były przeznaczone do jedzenia.
CZYTASZ
Forbidden || A. Biersack
FanfictionMieszkający w sąsiedztwie Skyler i Andy od pieluchy byli najlepszymi przyjaciółmi, tak samo ich rodzice. Ale z czasem sprawy się skomplikowały, rodzice siedmioletniej wówczas Sky się rozwiedli, a dziewczynka wyprowadziła się z mamą do Phoenix, tym s...