21

1K 114 48
                                    

- Cześć, Skyler. - przywitał mnie ojciec, kiedy kolejnego dnia rano weszłam do kuchni. Nie miałam zamiaru się do niego odzywać, więc zignorowałam jego słowa. - Wyspałaś się?

Wyjęłam z szafki kubek i nasypałam do niego łyżeczkę kawy, następnie zalewając ją gorącą wodą z czajnika. Dolałam jeszcze odrobinę mleka i ciągle mieszając napój, wyszłam z kuchni.

- Aha, czyli najpierw mnie okłamujesz, a później jeszcze się obrażasz i ze mną nie rozmawiasz? Mam trochę do powiedzenia na ten temat, ale teraz muszę jechać do pracy. Kiedy wrócę, chcę z tobą porozmawiać, jasne?  - zawołał za mną.

Nie zwracając większej uwagi na słowa mężczyzny, kontynuowałam drogę powrotną do mojej sypialni. Jak na złość, po drodze wpadłam na Melanie, która akurat wybiegała z łazienki. Na wskutek zderzenia połowa mojej kawy wylała się na koszulkę dziewczyny, przez co ta zaklęła pod nosem, mrucząc coś o nowej bluzce.

- Mam teraz udawać, że mi przykro? - zapytałam retorycznie, chociaż obie wiedziałyśmy, że wcale nie było mi przykro.

- Słuchaj, przepraszam...

- Nie. Nie obchodzą mnie twoje przeprosiny. Myślisz, że jak powiesz "przepraszam", to nagle przestanę być na ciebie wściekła? Skoro już postanowiłaś mnie wsypać, by ratować swój tyłek, to nie wchodź mi w drogę i nie udawaj, że żałujesz. - przerwałam jej.

- A co miałam zrobić? - spytała, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

- No nie wiem, może na przykład nie wymyślać, że nakryłaś mnie na spotkaniu z Andym i nawrzeszczałam na ciebie oraz nie robić z siebie takiej świętej? Daj mi spokój, nie chcę z tobą rozmawiać. - zakończyłam temat, odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem wróciłam do pokoju.

Dopiłam resztę kawy, zastanawiając się nad tym, co robić przez resztę dnia. Odcięcie mnie od telefonu i laptopa było równoznaczne z odcięciem mnie od muzyki, seriali i fanfictions. Nie mogłam też się z nikim spotkać ani iść spać, więc jedyną opcją pozostawało sprzątanie, czego szczerze nienawidziłam.

Byłam w trakcie obmyślania sposobu na samobójstwo (nie oszukujmy się, odkurzanie było najgorszą rzeczą na świecie), kiedy do wpadłam na pomysł wymknięcia się i pójścia z Charlotte na zakupy, na które umówiłyśmy się dwa dni wcześniej. Miałam odwołać je z powodu szlabanu, jednak tata zabrał mi telefon, więc nie miałam możliwości zadzwonienia do dziewczyny. Już wcześniej potajemnie spotykałam się z Andym, więc czemu by nie zrobić tego jeszcze raz? Nie miałam nic do stracenia, a skoro ojciec pracował do wieczora, nic nie stało na przeszkodzie. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal, czy jakoś tak.

Po podliczeniu wszystkich "za" i "przeciw" - chociaż tych drugich nie było prawie wcale - uznałam, że to całkiem dobry pomysł i już kilkanaście minut później byłam gotowa do wyjścia.

- A ty dokąd? - zapytała Melanie, wyłaniając się z kuchni.

- Chyba nie liczysz na to, że ci powiem? - odpowiedziałam pytaniem, wiążąc sznurówki. - Idę gdzieś, a jeśli wieczorem mój ojciec cię o cokolwiek zapyta, potwierdzisz, że cały dzień siedziałam grzecznie w domu. Jesteś mi coś winna. Jeszcze jakieś pytania? - zapytałam, a blondynka pokręciła przecząco głową i wróciła do kuchni.

Schowałam klucze do  plecaka i szybkim krokiem wyszłam z domu, następnie skręcając w lewo. Zależało mi na tym, żeby dostać się do domu przyjaciółki jak najprędzej, ponieważ im więcej sąsiadów mnie zobaczy, tym gorzej. Nigdy nie wiadomo, kto postanowi wpakować cię w kłopoty, o czym przekonałam się dzień wcześniej.

Po dwóch, może trzech minutach stałam już pod drzwiami domu Charlotte, czekając, aż wpuści mnie do środka. I chociaż droga nie zajęła mi dużo czasu, zdążyłam w myślach zamordować Melanie na tysiąc różnych sposobów.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz