12 + nominacja

1.4K 89 24
                                    

Uśmiechnęłam się kpiąco, kręcąc głową, czym Charlotte i Allison wydawały się niezwykle rozbawione.

- Przepraszam, że niszczę wasze marzenia, ale pomiędzy mną, a Andym nie ma nic oprócz przyjaźni. - odpowiedziałam na ich zarzuty, zanurzając twarz w jednej z poduszek leżących na łóżku Allie.

Otóż od ładnych kilkunastu minut obie dziewczyny uparcie twierdziły, że nasza dwójka wyraźnie ma się ku sobie, co wywnioskowały po wczorajszym "zlocie czarownic", czyli spotkaniu całej naszej szóstki. Z racji tego, że mama Irwin musiała wyjechać na szkolenie związane z pracą i zostawić swoim dzieciom wolny dom na dwa dni, dzisiejszego wieczoru miał się odbyć kolejny taki zlot.

- Jasne, jasne. - zadrwiła Evans. - Założymy się, że do końca lata będą razem? - zwróciła się do blondynki.

- Nie, nie będziemy razem, ponieważ my się przyjaźnimy. - wtrąciłam z naciskiem na trzy ostatnie wyrazy, zmieniając pozycję na siedzącą. - A ja za niecałe dwa miesiące wracam do Arizony i nie mam zamiaru skończyć ani pozostawiać nikogo ze złamanym sercem.

- Słoneczko, serce nie sługa, a miłość nie wybiera. - powiedziała Allison, kładąc rękę na moim ramieniu.

Allison można było uznać za idealną osobę. Zawsze była przyjaźnie nastawiona, spokojna, miła i ciepła. Niełatwo było wyprowadzić ją z równowagi, w zasadzie udawało się to jedynie jej bratu. Jeśli chodzi o zachowanie, przypominała mi Amy Biersack. Obie kobiety łączyły między innymi anielska cierpliwość, dar do pocieszania i niesamowita dobroduszność - tutaj przytoczę działania panienki Irwin; oprócz czynnego udzielania się w schronisku dla zwierząt jako wolontariuszka, odwiedzała starszych ludzi, by dotrzymywać im towarzystwa, czy też opiekowała się dziećmi sąsiadów. Blondynka nie dostrzegała własnych zalet, a wręcz przeciwnie; często mówiła o tym, jak dużo rzeczy powinna w sobie zmienić. Typowa perfekcjonistka. Natomiast jeśli mowa o jej wyglądzie, według wielu osób (w tym mnie) była bardzo ładna, chociaż sama była innego zdania. Uważała, że jest zbyt niska, ma niezbyt kobiecą sylwetkę i dziecięcą twarz, ale za to lubiła swoje włosy, brwi i usta. I faktycznie, gdyby nikt nie powiedział mi, że jest o rok ode mnie starsza, pomyślałabym, że ma z piętnaście lat.

- Pozwólcie, że powtórzę. Andy jest moim przyjacielem i nawet nie ma opcji, żebyśmy kiedykolwiek byli razem, rozumiecie? On jest dla mnie jak brat. - przewróciłam oczami. Szczerze mówiąc, trochę podkoloryzowałam prawdę, ale może dzięki temu miałabym spokój od teorii spiskowych koleżanek. Andrew nie był dla mnie jak brat, o czym świadczyło na przykład moje zadurzenie się w nim w pierwszej klasie. - To niemożliwe, żeby zakochać się w kimś w ciągu jednego tygodnia, więc przestańcie wymyślać.

- Widziałyśmy, jak ty na niego patrzysz. I bez przerwy byłaś przy jego boku. - westchnęła Lottie. - Miłość rośnie wokół nas! - dodała melodyjnie.

- Owszem, bo za nim tęskniłam. Nie widzieliśmy się ponad dziesięć lat. A wiesz, co ja widziałam? Twoje ukradkowe uśmiechy i spojrzenia w stronę Ashtona. Od dawna ci się podoba? - odgryzłam się, mając nadzieję, że zmienimy temat na dobre.

- Od kilku tygodni. - przyznała nieśmiało Evans, a Allison uniosła brwi.

- Al, jako jego siostra pewnie jesteś obeznana w tym temacie. Jak myślisz, czy Charlotte podoba się Ashtonowi?

- Wiecie... - zaczęła blondynka, skubiąc rękaw bordowego swetra. - Właściwie to sprawa wygląda tak, że mojemu bratu podoba się jego kolega z drużyny.

- Co? - pisnęła Char, a jej oczy były rozmiaru talerzy obiadowych. - A-ashton jest gejem?

- Nie jest, chciałam sprawdzić, jak zareagujesz. - wyjaśniła Irwin. - Ale nie wiem, czy mu się podobasz, on nigdy nie mówi mi o takich rzeczach.  Okej, zmieńmy temat, bo nasza zgraja idiotów zaraz tu wleci.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz