32

926 99 68
                                    

Trzy godziny później tata Andy'ego poszedł spać, a jego mama zniknęła w łazience, umożliwiając mi tym powrót do domu. Szczerze mówiąc, nie miałam ochoty tam wracać, ale nie mogłam zostać u Sixa.

Kiedy tylko weszłam do mojego domu, moje nadzieje na dotarcie do pokoju legły w gruzach i już przy schodach wpadłam na ojca i Melanie, których wcześniej żywa rozmowa ucichła, gdy tylko mnie zauważyli. Liam już otworzył usta, by odezwać się do mnie, jednak to ja odezwałam się pierwsza:

- Nie mam ochoty na żadne rozmowy.

I nie zwracając już dłużej uwagi na tę dwójkę, weszłam na schody, szybko pokonując każdy kolejny stopień. Od razu po wejściu do pokoju rzuciłam się na łóżko, wzdychając głośno. Zostały mi ostatnie dni na podjęcie decyzji. Fakt, wyjechać z Portland miałam dopiero za półtorej tygodnia, ale przecież szkoły i innych koniecznych rzeczy nie da się załatwić z dnia na dzień.

Chciałam zostać. Życie tutaj podobało mi się zdecydowanie bardziej niż w Phoenix. Tam miałam pełno znajomych, tam było pełno rzeczy, które kochałam i mieszkałam tam przez ostatnie dziesięć lat. Ale w Phoenix nie było Biersacka, a on był dla mnie ważniejszy niż wszystko, co miałam w domu. Jeśli zostałabym, moglibyśmy dalej się spotykać. Może w ukryciu, a może nasi  rodzice magicznie zaakceptowaliby nas. Musiałam jednak liczyć się z tym, że to mogło nie wypalić, mogliśmy zerwać i nie wiedziałam, jak wtedy wyglądałyby nasze relacje. Rozstanie mogło doprowadzić do tego, że nie moglibyśmy na siebie patrzeć, co byłoby trudną sytuacją, bo mieszkaliśmy obok siebie. Naprawdę nie wiedziałam, jak powinnam postąpić.

Zostać, czy obudzić się i wrócić do rzeczywistości, do życia w Arizonie?

- Musimy porozmawiać. - do mojego pokoju wparowała Melanie.

- Czego chcesz? - powiedziałam z twarzą w poduszce, przez co mogła mnie nie zrozumieć.

Podniosłam głowę, by zmierzyć dziewczynę morderczym wzrokiem. Przez jakiś czas myślałam, że trochę ją polubiłam, jednak zniszczyła to swoimi zalotami do Andy'ego, a później próbami zabicia mnie, ponieważ z nią zerwał. Niestety, najwidoczniej nie zauważyła, a może po prostu nie zwróciła uwagi na to, że nie miałam ochoty spędzać z nią czasu ani rozmawiać, bo siedziała na fotelu, z  lekkim uśmiechem oglądając swoje długie paznokcie i sprawiała wrażenie rozgoszczonej w moim pokoju.

- Mam propozycję. - odezwała się po kilku chwilach, w końcu odrywając wzrok od swoich paznokci. Wydawało mi się, że patrzenie na nie było jej pasją. - Ty pomożesz mi, a ja... hm, ja będę szczęśliwa z tego powodu.

- Chyba śnisz. - zaśmiałam się, słysząc słowa blondynki. - Przypomnę ci, że w zeszłym tygodniu chciałaś mnie udusić. Nie mam zamiaru w niczym ci pomagać.

- Nawet nie wiesz, w czym potrzebuję twojej pomocy. Poza tym myślę, że jednak cię przekonam.

- Dobra. - westchnęłam. - Mów, czego chcesz.

Najgorszą rzeczą w dogadywaniu się z Melanie było to, że była nieobliczalna i miała zbyt wielkie wyobrażenia. Jedyne, czego można było się po niej spodziewać to to, że nie można się po niej niczego spodziewać. A kiedy wyskakiwała z jakimś - według niej świetny - pomysłem, często można było paść ze śmiechu.

- Chcę, żebyś jakoś przekonała Andy'ego do wrócenia do mnie. - odpowiedziała, patrząc na mnie z nadzieją. - No zrób to, jesteś jego przyjaciółką, prawda? Twoja opinia pewnie jest dla niego ważna.

- Żartujesz, tak? - zapytałam, mając nadzieję, że to naprawdę żart. Byłam pewna, że zaproponuje mi coś absurdalnie głupiego, ale nie aż tak.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz