4

1.4K 129 28
                                    

- Udało mi się. - mruknęłam sama do siebie, kiedy wysiadałam z auta.

- Co ci się udało? Bo na pewno nie outfit i makijaż. - skomentowała Melanie.

- Udało mi się przeżyć tą jazdę i słuchanie twoich płyt. Cóż, ja lubię mój outfit. - machnęłam ręką. - A ty bardziej zdzirowatych ubrań już nie miałaś? Bez urazy, ale wyglądasz, jakbyś pomyliła adresy, jeśli wiesz, o co mi chodzi.

- A ty czasem nie pomyliłaś działów w sklepie? A może na damskim nie mieli odpowiedniego rozmiaru na taką żyrafę? - próbowała się odgryźć.

- Błagam cię - roześmiałam się. - gdybym chciała, kupiłabym bluzę na damskim dziale, ale tak najwidoczniej nie było. Dziękuję za uwagę, zniknij mi z oczu, proszę.

- Z chęcią, nawet sprzedałabym moje ulubione buty z zeszłorocznej kolekcji, żeby tylko nie musieć cię znosić. - rzuciła na odchodne i odeszła w kierunku grupki umięśnionych chłopaków i dwóch dziewczyn podobnych do niej samej.

Jęknęłam, wchodząc na piasek. Plażowe imprezy to najgorsze imprezy! Wszędzie piasek, piasek i piasek. Bez względu na to, jak bardzo staram się go uniknąć, on i tak jest wszędzie. Rozejrzałam się dookoła, mając na celu odnalezienie kogoś znajomego. Zrobiłam kilka kroków do przodu, przez co do moich butów dostało się jeszcze więcej piasku. No świetnie!

Ludzi było pełno, gdziekolwiek nie spojrzałam. Niektórzy porozbijani na mniejsze grupki, niektórzy całymi stadami tańczyli, rozmawiali i tak dalej. Tylko ja stałam sama i rozglądałam się wkoło. Ale biorąc pod uwagę to, że zjechało się tu chyba pół Portland, miałam prawo nikogo tu nie znać. Nagle po lewej stronie mignęła mi uśmiechnięta twarz. Chwila, czy to nie Charlotte? Przyglądałam się jej jeszcze chwilę, po czym doszłam do wniosku, że to naprawdę ona i pobiegłam w jej stronę.

- Lottie! - krzyknęłam, skacząc na szatynkę, w wyniku czego obie przewróciłyśmy się na ziemię.

Evans spojrzała na mnie spod grzywki ze zdziwieniem na twarzy i przez chwilę patrzyła na mnie ze ściągniętymi brwiami.

- Sky! - odpowiedziała po kilkudziesięciu sekundach i rozpromieniła się. - Co ty tu robisz? I dlaczego o niczym mi nie powiedziałaś? Boże, jesteś jeszcze ładniejsza! - z ust dziewczyny wylał się potok słów, jak zawsze w podobnych sytuacjach.

- To samo mogłabym powiedzieć o tobie! Przyjechałam, bo moja mama wyjeżdża w podróż poślubną i to miała być dla ciebie niespodzianka. Poza tym kiedy miałam ci powiedzieć, skoro ostatni raz rozmawiałyśmy ze sobą trzy lata temu? - zapytałam, schodząc z przyjaciółki i usiadłam na piasku, jednocześnie strzepując go z bluzy. - Musisz mi w końcu dać twój numer.

- Nie wiem, co powiedzieć. - przyznała, bez przerwy się uśmiechając. - Mów, co u ciebie?


###


Rozmawiałyśmy jeszcze przez co najmniej godzinę, aż w końcu zadzwoniła mama Char i kazała jej wrócić do domu, by przypilnować młodsze dziecko Evansów - Timmy'ego, gdyż ona pilnie musiała wracać do pracy.

- Jutro musimy się spotkać! - powiedziała Lottie, patrząc na mnie z lekkim uśmiechem. - Lecę, zanim mama mnie zamorduje. Do zobaczenia!

- Koniecznie! - przytaknęłam i objęłam ją na pożegnanie. - Do jutra, pozdrów mojego narzeczonego. - zaśmiałam się. Kiedy ostatnio widziałam się z trzyletnim wówczas chłopcem, uznał, że kiedyś weźmiemy ślub. Nie znam bardziej uroczego dzieciaka, przysięgam.

- Nah, jego też zaskocz swoim przyjazdem, ucieszy się. Oke... - przerwał jej dzwonek telefonu. - Cholera, muszę uciekać! Pa! - pisnęła i szybkim krokiem ruszyła w stronę parkingu.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz