9

1.3K 127 60
                                    

- Skyler! - powiedziała Melanie, wyrywając słuchawki z moich uszu. - Potrzebuję twojej pomocy.

- Co sprawia, że myślisz, że ci pomogę? Zwłaszcza, jeśli przerywasz mi słuchanie muzyki i odpoczywanie od ciebie? Wiesz, średnio mnie interesowało twoje trajkotanie o lakierach do paznokci przy śniadaniu - rzuciłam, siadając na łóżku. - I nie szarp mi tych słuchawek nigdy więcej. - zmierzyłam blondynkę wzrokiem.

- Dobra, nieważne - machnęła ręką i usiadła obok mnie. Zakaszlałam, kiedy do moich nozdrzy dotarł zapach jej bardzo intensywnych perfum. - Będziesz mnie kryć?

- Słucham?

- Pytam, czy będziesz mnie kryć przed rodzicami. - przewróciła oczami, a mnie coś ukłuło w żołądek, kiedy nazwała Amber i mojego tatę swoimi rodzicami. - Mam ci wytłumaczyć, na czym to polega?

- Dlaczego miałabym się zgodzić? Wiesz, byłaś dla mnie wredna jakoś od jedenastego roku życia. - przypomniałam.

- Odwdzięczę się? - zapytała, chociaż brzmiało to bardziej jak pytanie. Kiedy nie odpowiadałam przez kilka minut, a jedynie patrzyłam na dziewczynę z niezbyt przekonaną miną, dodała. - No weź, przysługa za przysługę?

- Niech będzie. - zgodziłam się po chwili namysłu. - Dobra, więc o co chodzi?

Mel była naprawdę ładną dziewczyną, ale wszystko psuła jej osobowość. Rzadko kiedy zdarzało jej się pójść na kompromis, zawsze wszystko musiało być tak, jak ona chciała. W przeciwnym razie robiła się dość... trudna do zniesienia. Trochę przypomina mi psa rasy chihuahua. Oprócz tego była zbyt wielką flirciarą, wręcz uwielbiała plotkować, a jedyne o czym potrafiła rozmawiać to paznokcie, makijaż, fryzura, faceci, modelki... i tak dalej. Istotne jest też to, że ona jest jak kopia Amber. Ale muszę przyznać, że chyba od zawsze zazdrościłam jej zielonych oczu.

- Moja matka nie jest zbyt przekonana do tego, żebym nocowała u Chada i odwrotnie, pewnie chodzi jej o to, żebym nie zaszła w ciążę tak wcześnie jak ona. Czasem mi pozwala, ale spałam u niego kilka dni temu i nawet nie ma opcji, żeby znowu się zgodziła. Więc po prostu uznajmy, że będę u Lei, a ty możesz to potwierdzić. - wzruszyła ramionami. - I w razie, gdyby pytała o coś więcej, nawciskaj jej jakichś bzdur, które to udowodnią. Okej?

- Okej. - skinęłam głową. - Do kiedy tam będziesz?

- Jutro wieczorem? Coś takiego.

- W porządku. - rzuciłam. - W takim razie ja idę do Lottie. - powiedziałam, bo nie miałam ochoty siedzieć sama w domu przez cały dzień. Prawdę mówiąc, skłamałam, bo miałam zamiar wybrać się do Andy'ego, jednak Melanie nie musi o tym wiedzieć.

- Pożyczyć ci coś do ubrania? Wiesz, mam fajne sukienki i... - urwała, widząc wyraz mojej twarzy. - No co? Chyba nie masz zamiaru przez cały czas chodzić w tych twoich podartych spodniach i wielkich bluzach?

- Mam zamiar. - powiedziałam i zacisnęłam usta. - I nie sądzę, żebyś nosiła sukienki, które sięgają do kolan, a wszystkie krótsze na mnie byłyby jak bluzka. Dobra, idź już, bo ja chcę się ubrać i wyjść.

- Wiesz, ta twoja piżama jest ładniejsza niż większość twoich rzeczy. - powiedziała, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głowy. Cóż, moja biała piżama w kolorowe kucyki faktycznie była urocza.

- Dzięki albo i nie, ale idź już do tego Chada. - Melanie wreszcie wstała z mojego łóżka, ruszyła do drzwi, rzuciła "dzięki za pomoc" i wyszła. Niedługo później usłyszałam trzaśnięcie drzwiami wejściowymi i miałam już pewność, że droga do Biersacka wolna.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz