36

858 107 15
                                    

- Czerwony alarm, Sky,  pobudka! - jak przez mgłę usłyszałam głos wuja Simona i poczułam  szturchanie mnie w ramię. - Wstawaj, mamy bohaterską super misję!

- Daj mi spać. - wymamrotałam, obracając się na drugi bok.

- Nie mogę, mamy pewnego  chłopaczka do uratowania. Sky, mówię poważnie. Wstawaj, dzwonił do mnie  jakiś kolega Andy'ego i musimy do nich pojechać.

O ile wcześniej myślałam, że nic nie przekona mnie do wstania z łóżka, o tyle samo imię Andy jednak sobie z tym poradziło. Usiadłam na łóżku, przecierając oczy.

- Która godzina? - zapytałam, ziewając.

- Po drugiej, ale to nieważne. Ubierz się i wyruszymy na misję ratunkową.

- Co ta sierota znowu zrobiła? - zapytałam, odplątując się z kołdry i podeszłam do szafy, z której wzięłam losowe rzeczy.

- Nie wiem, nie powiedział mi. Dalej, szybko, szybko. - poganiał mnie wuj.

Pokiwałam głową, czego  jednak nie widział, bo w pokoju było ciemno i wyszłam na korytarz,  kierując się do łazienki. Kiedy dotarłam na miejsce, zapaliłam małe  światło przy lustrze i zamknęłam drzwi na klucz, następnie patrząc w  lustro. I musiałam przyznać, że wyglądałam wybitnie źle, przez co  troszeczkę wystraszyłam się samej siebie. Czasu jednak było mało, więc  bez zbędnego zamartwiania się wyglądem, przebrałam się z piżamy w czarną  bluzę z KISS oraz czarne jeansy, a następnie opuściłam łazienkę i  wróciłam do mojego pokoju, gdzie czekał gotowy już do wyjścia wuj Simon. 

- Gotowa? - zapytał cicho, wstając z fotela.

- Gotowa. - potwierdziłam i zeszłam na parter, następnie idąc do przedpokoju.

Szybko  założyłam buty i najciszej jak mogłam otworzyłam drzwi, wypuściłam wuja  na zewnątrz, wyszłam i zakluczyłam drzwi. Cała ta akcja przypominała mi  moją "ucieczkę" trzy dni temu. Simon otworzył swój samochód, po czym  oboje wsiedliśmy do środka i wyjechaliśmy na ulicę.

- To dokąd się wybieramy? - zapytałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie znałam jednego z najważniejszych faktów.

- Do jednego z klubów niedaleko.

Dziesięć  minut później dotarliśmy na miejsce, czyli pod zupełnie nieznany mi  wcześniej budynek. Kilka metrów od wejścia stali Joe i zdecydowanie zbyt  pijany Andy i gdyby nie ściana, o którą się opierał, pewnie miałby  problem z utrzymaniem się na nogach. Moje serce zabiło szybciej, kiedy  zauważyłam jego oświetloną przez duży różowy neon z nazwą klubu twarz i  nie byłam do końca pewna, czy to dlatego, że zdążyłam już się za nim  strasznie stęsknić, czy dlatego, że zdenerwowało mnie to, do jakiego  stanu się doprowadził. Szybko odpięłam pas i wysiadłam z samochodu,  następnie szybkim krokiem idąc w stronę chłopaków.

- Dlaczego on jest tak pijany? - zapytałam Joego, który był w lepszym stanie niż Andy, jednak całkowicie trzeźwy też nie był.

-  Zostawiłem go jeszcze kontaktującego na dosłownie pięć minut i kiedy  wróciłem, ledwo się już trzymał na nogach. - wytłumaczył  przepraszającym tonem Joe. - Przepraszam, nie planowałem tego.

-  Co jest... woah, ile on wypił, całą cysternę? - do rozmowy dołączył mój  wujek, patrząc na Andy'ego. - Jestem Simon. - dodał, wyciągając rękę do  Hudsona.

-  Joe. - odpowiedział, ściskając dłoń drugiego. - Skoro już jesteście,  weźcie go ze sobą i połóżcie spać, zanim on sobie coś zrobi, dobra? Chciałem go przenocować u mnie, ale za cholerę nie chce ze mną iść.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz