23

1K 114 51
                                    

Prawdopodobnie było to szaleństwo, ale już kilka minut później siedziałam z Andym w jego samochodzie i kompletnie nie zwracając uwagi na zakazy ojca, randkę Biersacka z Melanie ani na to, że była druga w nocy, jechałam nie wiadomo gdzie.

Pierwsze piętnaście minut drogi minęło w milczeniu. Andy był całkowicie skupiony na drodze, a ja skubiąc rękaw bluzy, wpatrywałam się w ulice Portland, które mijaliśmy. Nie miałam pojęcia, o czym mówić, więc siedziałam cicho, słuchając jednej z piosenek Sleeping With Sirens. Podróżowanie z Andym było zdecydowanie moją ulubioną rzeczą. Dobrze prowadził, mogłam z nim porozmawiać bez obaw, że zaraz mnie uciszy (tak jak moja mama, którą denerwowało zagadywanie jej, kiedy prowadziła), a w dodatku w schowku trzymał całą masę świetnych składanek z piosenkami między innymi Pierce The Veil, Asking Alexandrii, Sleeping With Sirens i starszych zespołów typu Motley Crue, Guns N'Roses oraz Nirvana.

- Jedziemy w jakieś konkretne miejsce? - zapytałam, kiedy minęliśmy kolejną ulicę. O ile się nie myliłam, jechaliśmy na północ.

- Szczerze? Sam nie wiem, dokąd jedziemy. - przyznał Andy, lekko kręcąc głową. - Jak minął dzień?

- Całkiem w porządku, chyba. - odpowiedziałam po chwili zastanowienia. - A twój jak minął?

Chyba po raz pierwszy w życiu czułam się niezręcznie w towarzystwie Biersacka. Chociaż zawsze uważałam to za niemożliwe, jednak się stało. Nie wiedziałam jedynie, czy chodziło o sytuację, która miała miejsce dziś popołudniu w łazience w McDonald's, czy może chodziło o to, że kilka godzin temu dzięki Charlotte uświadomiłam sobie, że byłam mocno zauroczona chłopakiem.

- Przyznaj, że chcesz poznać szczegóły mojej randki z Mel. - zaśmiał się brunet, skręcając w wąską żwirową ulicę. Po obu jej stronach stało kilka pojedynczych domów, kilkanaście wysokich drzew i nie sądziłam, żeby panował tam wielki ruch, a zwłaszcza o tej porze.

- Wcale nie. - odpowiedziałam, a cały mój entuzjazm nagle zgasł. - No dobrze, może trochę.

Na samą myśl o dzisiejszym spotkaniu tej dwójki poczułam ścisk brzuchu. Widok Melanie godzinami przygotowującej się do randki z moim przyjacielem sprawiał, że miałam ochotę wyrwać jej włosy jeszcze bardziej. I wcale nie chodziło o to, że w krótkiej czarnej i obcisłej sukience wyglądała lepiej niż ja kiedykolwiek będę ani o to, że jej po prostu nienawidziłam. Chodziło o to, że ona umówiła się z chłopakiem, który był moim marzeniem. Bolało mnie to, że miała rację, mówiąc, że Andrew woli ją. A jeszcze gorsze było to, jak bardzo szczęśliwa wróciła do domu i opowiadała mi o tym, jaki to Andy był cudowny, jak to wspaniale całował i nie skończyłaby, jeśli nie wyrzuciłabym jej z mojego pokoju.

- Było naprawdę świetnie. Nie wiedziałem, że Melanie jest taka fajna. Koniecznie muszę się z nią jeszcze kiedyś umówić. - uśmiechnął się, spoglądając na chwilę w moją stronę.

Odwróciłam głowę w drugą stronę, wbijając wzrok w mijane przez nas drzewa i zaczęłam je liczyć. Zbyt interesujące zajęcie to nie było, ale musiałam zająć myśli czymś innym niż słowami chłopaka. W tej samej chwili, w której je wypowiedział, moje nadzieje legły w gruzach. Wuj Simon sprawił, że przez moment wierzyłam w to, że faktycznie mogłam się podobać Biersackowi. Ale to Melanie była osobą, w której widział kandydatkę na dziewczynę. To ona była jego idealną blondynką z zielonymi oczami i ładnym uśmiechem, nie ja.

Charlotte twierdziła, że powinnam powiedzieć Andy'emu o moich uczuciach. Ale jaki to miałoby sens, skoro on chciał być z moją przyszłą przyrodnią siostrą? Tylko zniszczyłabym naszą przyjaźń, a wtedy nie miałabym już niczego. Skoro tak miałoby się to skończyć, wolałam, żeby nie wiedział o tym, że był moim marzeniem.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz