19

1.1K 113 40
                                    

- Aha, rozumiem - powiedział Simon, kiedy skończyłam opowieść o tym, dlaczego okłamałam tatę i kim jest Andy. - Ale to nie jest twój chłopak? - zapytał, wskazując dłonią na bruneta. Pokręciłam przecząco głową. - Szkoda, pasowalibyście do siebie. Pamiętam, jak przyjechałem do Liama, miałem chyba z piętnaście lat, ty miałaś sześć, a ty miałeś siedem i byłeś takim śmiesznym dzieckiem. No dobra, dzieciaki, co robimy?

- A co chcesz robić? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- Mam pomysł. Jest późno, a ja jestem głodny. Zrobię nam obiad. - zaproponował z entuzjazmem, na co westchnęłam. - Tym razem obejdzie się bez ognia, obiecuję! - dodał i jak burza wyleciał z pokoju, kierując się do kuchni.

- Jeśli chcesz przeżyć, trzymaj się blisko drzwi. On jest tragicznym kucharzem i kiedy ostatnio tu byłam, prawie spalił dom. - pół żartem, pół serio poinformowałam Biersacka, wstając z materaca. - Chodź, jeśli będziemy na dole, w razie czego łatwiej będzie uciec.

Niecałą godzinę później w chyba całym domu można było poczuć zapach sera, sosu pomidorowego i spalenizny. Otóż nasz bardzo utalentowany kucharz pomimo tego, że jego zadanie ograniczało się do włożenia pizzy do rozgrzanego piekarnika i ugrzaniu jej, przypalił ją. Jak? Tak, jak to robił za prawie każdym razem; brał się za gotowanie, a później skupiał swoją uwagę na czymś innym, zapominając o przygotowywanym posiłku.

- Przynajmniej udało mi się dotrzymać obietnicy i nie było ognia. - podsumował swój popis kulinarny wujek Simon. Próbowałam być na niego zła, ponieważ po raz kolejny prawie spalił mi dom, jednak zaśmiałam się na jego słowa. - Tak w ogóle to twoja wina, trzeba było mnie nie zagadywać.

- Trzeba było skupić się na gotowaniu, nikt ci nie kazał mnie słuchać. - odparowałam, naśladując ton stryja.

- Posłuchajcie, ja będę leciał, ponieważ w domu czeka na mnie Stiles. Dzięki za wszystko. - wtrącił Andy, unosząc prawą dłoń.

- Odprowadzę cię. - zaproponowałam, na co brunet uśmiechnął się lekko. - A ty, kucharzu, wywietrz mi dom. - zwróciłam się do Simona.

- Tak jest, generale! - zasalutował.

Razem z Andym wymaszerowaliśmy z kuchni. Oparłam się o ścianę obok schodów, a Biersack poszedł do mojego pokoju po swoje rzeczy. Zabranie plecaka nie zajęło mu dużo czasu i już po chwili był z powrotem na dole. Przeszliśmy do przedpokoju, gdzie staliśmy naprzeciw siebie, w milczeniu patrząc na drugą osobę.

- Twój wujek jest trochę przerażający, tak jak twój tata. - odezwał się w końcu Andy, odgarniając grzywkę z czoła,  przez co parsknęłam śmiechem. Naprawdę chciał rozmawiać o moim ojcu i jego bracie?

- Wcale nie. - zaprzeczyłam.

- Bo ty na to patrzysz z innej strony. To ja zostałem przyłapany na przytulaniu się z tobą przez twojego wuja, który teoretycznie mnie nie zna i mierzy mnie groźnym wzrokiem. - burknął, przypominając mi w tym momencie dziecko. - Czas na mnie, Stiles czeka. Miło było, musimy to kiedyś powtórzyć. - dźwięk przekręcania kluczy w zamku dotarł do moich uszu, a chwilę później drzwi otworzyły się, ukazując stojącą za nimi Melanie. Jak zwykle spojrzała na mnie takim wzrokiem, jakby chciała mnie za coś zwyzywać, po czym przeniosła wzrok na Biersacka i uśmiechnęła się zalotnie.

- Hej, Andy. - przywitała się, odrzucając długie blond włosy na plecy. - Nasze spotkanie wciąż aktualne?

- Jasne. - odpowiedział, uśmiechając się do niej. Mel uśmiechnęła się jeszcze raz i spojrzała na mnie zwycięsko, po czym niespiesznie i kręcąc przy tym biodrami wyszła z przedpokoju.

Forbidden || A. BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz