- Długo jeszcze? - jęknęłam zdenerwowana do słuchawki.
Tak, Liam Hastings pomimo swoich obietnic zapomniał o moim przylocie, co wiąże się z tym, że zapomniał też odebrać mnie z lotniska. Kiedy zadzwoniłam do niego pół godziny temu, bo nie mogłam go znaleźć, był niezwykle zaskoczony. Jak to, to już dziś? Nie, tato, wczoraj.
- Straszne korki są, ale będę za nie więcej niż... y, kwadrans. - odpowiedział. - Okej, ja kończę, bo mam zielone światło, do zobaczenia!
- Mhm - mruknęłam, chociaż mój ojciec i tak nie mógł już tego usłyszeć.
W samolocie miałam "przecudownych" sąsiadów, czytaj: dwójkę małych chłopców, którzy nie potrafili siedzieć cicho przez czas dłuższy niż pięć minut, dziewczynę, która co chwilę patrzyła mi na ekran telefonu i stale komentowała mój gust muzyczny, porównując moje ulubione zespoły do swoich i próbowała mnie do nich przekonać. Niestety, wciąż nie sądzę, żeby One Direction było lepsze od Motionless In White, przykro mi. I to nawet nie byłoby takie złe, gdyby nie kolejne dziecko, które od tyłu kopało mój fotel. Najpierw prosiłam, by przestał, później ostrzegałam, a na końcu już groziłam, ale nawet "jeśli nie przestaniesz, zjem cię" go nie przekonało i byłam zmuszona wytrzymać w takich warunkach. Teraz jestem naprawdę zmęczona tą podróżą, nawet jeśli trwała tylko kilka godzin, a spóźnialski tata nie pomaga mi w realizacji mojego planu, czyli położenia się spać tak szybko, jak to możliwe.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy i przetarłam rękawem ekran. Następnie odblokowałam urządzenie i wyłączyłam tryb samolotowy, by sprawdzić, czy ktoś do mnie nie dzwonił. Nie, nikt nie dzwonił, nawet mama, co mnie trochę dziwi. W Phoenix nie mam z nikim tak bliskich relacji, co jednak nie oznacza, że moje życie towarzyskie jest martwe, wręcz przeciwnie. Mam mnóstwo znajomych, ale są to raczej "imprezowi znajomi", że tak ich określę. Wiecie, spotykamy się w szkole, na imprezach, czasem też po szkole, ale nie jesteśmy na takim poziomie zażyłości, by nazwać drugą osobę przyjacielem. Sama nie wiem czemu.
Włożyłam jedną słuchawkę do ucha i włączyłam losową piosenkę w celu zabicia nudy, a głowę oparłam o rękę i przymknęłam oczy. Plastikowe krzesełka nie są zbyt wygodne, ale nie chcę narzekać. Nie wiem, ile czasu tak jeszcze siedziałam, ale w końcu poczułam szarpnięcie za słuchawkę i odruchowo podniosłam głowę.
- Witam panią! - ujrzałam przed sobą tatę i natychmiastowo zerwałam się z krzesła, po czym rzuciłam mu się na szyję.
- Witam pana! - odpowiedziałam i odsunęłam się od niego.
Przyglądałam się twarzy Liama, chcąc doszukać się jakichś zmian w jego wyglądzie, ale nie znalazłam ani jednej. Minęły całe trzy lata, a on wciąż wygląda tak samo. Ten sam sposób układania włosów (wciąż kruczoczarnych, nie ma ani jednego siwego włoska!), tyle samo drobnych zmarszczek wokół oczu, które też tak samo błyszczą i ten sam uśmiech. Trzeba wspomnieć, że zaraźliwy uśmiech, bo teraz to i ja się szczerzę jak szalona.
- Moja mała córcia już nie jest taka mała. - powiedział i udał, że ociera łzę. - Dziewczyno, ty zaraz będziesz wyższa ode mnie!
I tu miał rację. Wszyscy wiedzą, że z wyglądu jestem chodzącą kopią taty, a wzrost to kolejna rzecz, którą po nim odziedziczyłam. Niektóre nasze zachowania też są podobne, przez co koledzy ojca zawsze nazywali mnie "małym Liamkiem". '
- Mama też tak mówi, ale ja nie narzekam. - wzruszyłam ramionami. - Idziemy do samochodu? - zapytałam, a mężczyzna skinął głową i chwycił uchwyt od mojej walizki.
- Właśnie, co u Ellie? - podchwycił temat. - Zmieniło się coś odkąd ostatnio rozmawialiśmy?
- Wszystko dobrze, zresztą minęło mniej niż dwa tygodnie, co miałoby się zmienić? - odparłam. Powoli zbliżaliśmy się do samochodu, a to oznacza coraz mniej czasu do spotkania z Amber. Nie jestem jeszcze gotowa. - Nowe auto? - spytałam, podziwiając czarną Hondę.
CZYTASZ
Forbidden || A. Biersack
FanfictionMieszkający w sąsiedztwie Skyler i Andy od pieluchy byli najlepszymi przyjaciółmi, tak samo ich rodzice. Ale z czasem sprawy się skomplikowały, rodzice siedmioletniej wówczas Sky się rozwiedli, a dziewczynka wyprowadziła się z mamą do Phoenix, tym s...