17

1.3K 79 5
                                    


Resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Wieczorem, kiedy dom był już ogarnięty( Liam zagonił chłopaków do sprzątania) przyjechał Lucas. Z tego co się dowiedziałam, przyjechał żeby pogratulować chłopakom udanego zlecenia. Postanowiłam nie schodzić na dół. Lucasa widywałam prawie, że codziennie. 

Leżałam na łóżku, słuchałam muzyki i bawiłam się scyzorykiem. Nagle zauważyłam jak drzwi od mojego pokoju się otwierają. Wyjęłam słuchawki z uszu i usiadłam widząc Lucasa. 

- Czego?- warknęłam składając scyzoryk. 

- Chce żebyś coś dla mnie znalazła...- powiedział siadając na moim łóżku. 

- Konkretnie? 

- Nie potrzebujesz szczegółów. Masz tu wytyczne. Jest tu napisane pod jaką nazwa tego szukać.- podał mi jakąś kartkę. 

-Muszę znać szczegóły, żeby wiedzieć czego szukać. 

- Smith.. Do kurwy nędzy. Masz wytyczną, tak? To szukaj!- wrzasnął.

- Przyznaj się. To jakiś transport kokainy?- prychnęłam. 

- Może tak, może nie.- wycedził przez zęby. 

- Czyli trafiłam.- uniosłam jeden kącik ust i sięgnęłam po laptopa.- To jakiś prywatny transport?- powiedziałam otwierając laptopa. 

- To transport dla Black Angel. Chce go przechwycić, a ty masz mi go znaleźć i namierzyć. Jest na terenie Szkocji. Jak go namierzysz daj mi znać. 

- Czyli to duży transport?- powiedziałam stukając w klawiaturę. 

- Tak. 

- Żeby na granicy go nie zgarnęli. A poza tym nie powinieneś wiedzieć skąd on startuje i dokąd jedzie? 

- Wiem skąd startuje i tak dalej. Moi ludzie mieli już wszystko zaplanowane, ale nagle okazało się, że zmienili trasę. 

- Okey... Mam.- pokazałam mu laptopa. 

Mężczyzna od razu zadzwonił do swoich ludzi i przekazał im odpowiednie informacje, a zaraz po tym opuścił mój pokój. Odłożyłam laptopa na bok i zaczęłam myśleć po co mu towar. Niestety moje rozmyślania przerwał Malik, który wpadł do pokoju i od razu ściągnął mnie z łóżka. 

- Co jest? Puść mnie!- wrzeszczałam próbując się wyrwać. 

- Zakładaj buty.- powiedział biorąc mój telefon i pakując laptopa do torby. 

- O co do cholery chodzi?!- wrzasnęłam wykonując polecenie, a raczej rozkaz, i biorąc broń. 

- Potem się dowiesz.- powiedział podchodząc do balkonu i otwierając drzwi.- Rusz się!- wrzasnął. 

Szybko wzięłam bluzę domyślając się, że stało się coś złego. Wyszłam na balkon za brunetem. Ten od razu skoczył i kazał mi zrobić to samo. Szybko założyłam bluzę, bo było zimno i skoczyłam. Usłyszałam dźwięk strzału, który dochodził z salonu. 

- Rusz się!- wrzasnął idąc do swojego auta. 

Wyrównałam swoje tempo z chłopakiem. Szybko wsiedliśmy do auta i od razu ruszyliśmy. 

- Powiesz mi w końcu o co chodzi?- warknęłam. 

- Zaatakowali nas. - powiedział beznamiętnie. 

- Kto? Jak to zaatakowali?- zmarszczyłam brwi. 

- Black Angel. 

- Czego oni chcieli? 

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz