3.1

1K 55 3
                                    

*Pół roku później*

/Narrator/

 - Jak to go zgubiliście?- wstrząsnął waląc ręką o blat biurka i spojrzał na dwóch mężczyzn. 

- Szefie my...- powiedział jeden. 

- Nie chce słuchać wyjaśnień!- ponownie walnął ręką w biurko.- Mieliście pilnować jednego faceta! Ale jak widzę jesteście zjebani, że nawet tak prostego zadania nie potraficie wykonać!- wrzeszczał. 

- Możemy zacząć go szukać...- powiedział drugi patrząc w ziemię. 

- Poradzę sobie inaczej.- wycedził przez zęby i sięgnął po telefon. 

Wybrał numer i przystawił go do ucha. 

- O co chodzi, szefie?- powiedział głos po drugiej stronie. 

- Pilnujecie tej kurwy z bachorem? 

- Tak. 

- Dobrze... Pilnować mi jej dokładnie. 

- Tak jest szefie! 

Mężczyzna rozłączył się i sięgnął po swój pistolet. Wymierzył w jednego z mężczyzn. 

- Szefie, błagam... Ja...- nie dokończył, bo nabój trafił go w głowę. 

 Jego ciało padło martwe.. Towarzysz mężczyzny przeraził się i nie mógł się wysłowić widząc ciało swojego kompana. Jednak i on dostał kulkę w łeb. Mężczyzna odpowiedzialny za zabicie mężczyzn od razu odłożył broń na biurko i zawołał swoich ludzi by sprzątnęli zwłoki. 

/Rose/

Podeszłam do okna w dziecięcym pokoiku. Odsłoniłam rolety i podeszłam do łóżeczka. Uśmiechnęłam się widząc, że mój czteromiesięczny synek już nie śpi. Jake był wcześniakiem i do tego był cholernie podobny do Zayna...Wzięłam go na ręce i sięgnęłam po butelkę, która stała na komodzie.Nakarmiłam nią małego i odłożyłam go do łóżeczka. Ruszyłam do kuchni. Umyłam butelkę i usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce w ręcznik i poszłam otworzyć. 

Spojrzałam przez wizjer.. Harry i Sonia. Sonia była narzeczoną Harrego. Sama nie mogłam uwierzyć, że on sobie kogoś znalazł i to na stałe. Sonia była niską(w porównaniu ze mną) długowłosą blondynką o błękitnych oczach i zgrabnej figurze. Miała czym oddychać i na czym siedzieć. Każdy facet wpatrywał się w nią jak w bóstwo... Była ładna i, co mnie zdziwiło, nie była pustakiem. Dało się z nią normalnie porozmawiać. Polubiłyśmy się. Może w przyszłości się zaprzyjaźnimy? Kto wie...

Otworzyłam drzwi i wypuściłam ich do środka. 

- Nie spodziewałam się was dzisiaj i to tak rano.- podrapałam się po głowię i zamknęłam za nimi drzwi. 

- Przepraszamy za najście.- powiedziała blondynka zdejmując swoje buty. 

- Nic się nie stało. Chcecie coś do picia? 

Dziewczyna z Harrym wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami. 

- Dwie kawy.- powiedział Harry. 

- Już się robi.- weszłam do kuchni. 

- Gdzie mały?- usłyszałam jak Harry krzyczy z salonu.. 

No tak, bo przecież przyjść to nie łaska. 

- U siebie w pokoju.- odkrzyknęłam biorąc dwa kubki. 

Po chwili kawa była już zrobiona. Zaniosłam ją do salonu, w którym nikogo nie było. Postawiłam kubki na stole i poszłam do pokoju Jake'a. Styles z narzeczoną stali nad łóżeczkiem i bawili się z moim synem. 

- Boże! Jaki ty jesteś słodki!- powiedziała Sonia, łapiąc delikatnie rączkę dziecka. 

- Wiem, że mój syn jest zajebisty, najlepszy na świecie i w ogóle, ale chce wiedzieć po co przyszliście.- powiedziałam opierając się o komodę. 

- Racja.- odchrząknął Harry.- Kochanie?- zwrócił się do swojej narzeczonej. 

- A tak.- powiedziała blondynka odwracając się w moim kierunku.- Bo... Za dwa tygodnie bierzemy ślub.- uśmiechnęła się i przytuliła się do swojego przyszłego męża.- I chcemy cię zaprosić.- powiedziała patrząc na Stylesa, który od razu zaczął grzebać w kieszeniach swojej kurtki, której nie zdjął. 

Po chwili podał mi zaproszenie.. 

- To miło z waszej strony, ale nie mam co zrobić z Jake'iem.- oddałam im zaproszenie. 

- Załatwię ci opiekunkę... Najlepszą w mieście.- Sonia uśmiechnęła się. 

- Nie chce, żeby został z kimś obcym.- spojrzałam na łóżeczko. 

- Rose... Nie możesz wiecznie siedzieć w domu z małym.- wtrącił się Harry. 

- Harry... Zrozum.. Ty masz kogokolwiek, a ja nie mam nikogo poza nim. 

- Nie bój się o niego. Gwarantuje ci, że załatwienie mu najlepszą opiekę w Londynie... Nie w Londynie, w całej Anglii. Tylko błagam zgódź się!- jęknęła. 

- Jeśli się zgodzę to dacie mi spokój?- westchnęłam. 

- Tak.- powiedzieli oboje. 

- W takim razie zgoda. 

- Super!- krzyknęła niebieskooka i przytuliła mnie.- Masz zaproszenie.- odsunęła się ode mnie i podała mi zaproszenie. 

- Ta... Dzięki. 

- Mam nadzieję, że na pewno będziesz.- dźgnęła mnie palcem w brzuch. 

- Będę. 

- To się cieszę.- powiedział szatyn.  

---

Witam ^^ Lecimy z trzecią częścią tego opowiadania :) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba ^^ Teraz rozdziały nie będą ukazywały się codziennie po kilka tylko po jednym w następujące dni: Wtorki, czwartki, soboty i niedzielę, czyli tak jak w części pierwszej. Ten wyjątkowo jest w piątek. Postanowiłam tak gdyż nie mam skończonej tej części, a nie chce byście codziennie wyczekiwali rozdziału (o ile ktoś to robi xD) 

Przepraszam za błędy.. 

Pozdrawiam i zapraszam do następnego, który będzie jutro :)

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz