*Pół roku później*
/Narrator/
- Jak to go zgubiliście?- wstrząsnął waląc ręką o blat biurka i spojrzał na dwóch mężczyzn.
- Szefie my...- powiedział jeden.
- Nie chce słuchać wyjaśnień!- ponownie walnął ręką w biurko.- Mieliście pilnować jednego faceta! Ale jak widzę jesteście zjebani, że nawet tak prostego zadania nie potraficie wykonać!- wrzeszczał.
- Możemy zacząć go szukać...- powiedział drugi patrząc w ziemię.
- Poradzę sobie inaczej.- wycedził przez zęby i sięgnął po telefon.
Wybrał numer i przystawił go do ucha.
- O co chodzi, szefie?- powiedział głos po drugiej stronie.
- Pilnujecie tej kurwy z bachorem?
- Tak.
- Dobrze... Pilnować mi jej dokładnie.
- Tak jest szefie!
Mężczyzna rozłączył się i sięgnął po swój pistolet. Wymierzył w jednego z mężczyzn.
- Szefie, błagam... Ja...- nie dokończył, bo nabój trafił go w głowę.
Jego ciało padło martwe.. Towarzysz mężczyzny przeraził się i nie mógł się wysłowić widząc ciało swojego kompana. Jednak i on dostał kulkę w łeb. Mężczyzna odpowiedzialny za zabicie mężczyzn od razu odłożył broń na biurko i zawołał swoich ludzi by sprzątnęli zwłoki.
/Rose/
Podeszłam do okna w dziecięcym pokoiku. Odsłoniłam rolety i podeszłam do łóżeczka. Uśmiechnęłam się widząc, że mój czteromiesięczny synek już nie śpi. Jake był wcześniakiem i do tego był cholernie podobny do Zayna...Wzięłam go na ręce i sięgnęłam po butelkę, która stała na komodzie.Nakarmiłam nią małego i odłożyłam go do łóżeczka. Ruszyłam do kuchni. Umyłam butelkę i usłyszałam dzwonek do drzwi. Wytarłam ręce w ręcznik i poszłam otworzyć.
Spojrzałam przez wizjer.. Harry i Sonia. Sonia była narzeczoną Harrego. Sama nie mogłam uwierzyć, że on sobie kogoś znalazł i to na stałe. Sonia była niską(w porównaniu ze mną) długowłosą blondynką o błękitnych oczach i zgrabnej figurze. Miała czym oddychać i na czym siedzieć. Każdy facet wpatrywał się w nią jak w bóstwo... Była ładna i, co mnie zdziwiło, nie była pustakiem. Dało się z nią normalnie porozmawiać. Polubiłyśmy się. Może w przyszłości się zaprzyjaźnimy? Kto wie...
Otworzyłam drzwi i wypuściłam ich do środka.
- Nie spodziewałam się was dzisiaj i to tak rano.- podrapałam się po głowię i zamknęłam za nimi drzwi.
- Przepraszamy za najście.- powiedziała blondynka zdejmując swoje buty.
- Nic się nie stało. Chcecie coś do picia?
Dziewczyna z Harrym wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami.
- Dwie kawy.- powiedział Harry.
- Już się robi.- weszłam do kuchni.
- Gdzie mały?- usłyszałam jak Harry krzyczy z salonu..
No tak, bo przecież przyjść to nie łaska.
- U siebie w pokoju.- odkrzyknęłam biorąc dwa kubki.
Po chwili kawa była już zrobiona. Zaniosłam ją do salonu, w którym nikogo nie było. Postawiłam kubki na stole i poszłam do pokoju Jake'a. Styles z narzeczoną stali nad łóżeczkiem i bawili się z moim synem.
- Boże! Jaki ty jesteś słodki!- powiedziała Sonia, łapiąc delikatnie rączkę dziecka.
- Wiem, że mój syn jest zajebisty, najlepszy na świecie i w ogóle, ale chce wiedzieć po co przyszliście.- powiedziałam opierając się o komodę.
- Racja.- odchrząknął Harry.- Kochanie?- zwrócił się do swojej narzeczonej.
- A tak.- powiedziała blondynka odwracając się w moim kierunku.- Bo... Za dwa tygodnie bierzemy ślub.- uśmiechnęła się i przytuliła się do swojego przyszłego męża.- I chcemy cię zaprosić.- powiedziała patrząc na Stylesa, który od razu zaczął grzebać w kieszeniach swojej kurtki, której nie zdjął.
Po chwili podał mi zaproszenie..
- To miło z waszej strony, ale nie mam co zrobić z Jake'iem.- oddałam im zaproszenie.
- Załatwię ci opiekunkę... Najlepszą w mieście.- Sonia uśmiechnęła się.
- Nie chce, żeby został z kimś obcym.- spojrzałam na łóżeczko.
- Rose... Nie możesz wiecznie siedzieć w domu z małym.- wtrącił się Harry.
- Harry... Zrozum.. Ty masz kogokolwiek, a ja nie mam nikogo poza nim.
- Nie bój się o niego. Gwarantuje ci, że załatwienie mu najlepszą opiekę w Londynie... Nie w Londynie, w całej Anglii. Tylko błagam zgódź się!- jęknęła.
- Jeśli się zgodzę to dacie mi spokój?- westchnęłam.
- Tak.- powiedzieli oboje.
- W takim razie zgoda.
- Super!- krzyknęła niebieskooka i przytuliła mnie.- Masz zaproszenie.- odsunęła się ode mnie i podała mi zaproszenie.
- Ta... Dzięki.
- Mam nadzieję, że na pewno będziesz.- dźgnęła mnie palcem w brzuch.
- Będę.
- To się cieszę.- powiedział szatyn.
---
Witam ^^ Lecimy z trzecią częścią tego opowiadania :) Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba ^^ Teraz rozdziały nie będą ukazywały się codziennie po kilka tylko po jednym w następujące dni: Wtorki, czwartki, soboty i niedzielę, czyli tak jak w części pierwszej. Ten wyjątkowo jest w piątek. Postanowiłam tak gdyż nie mam skończonej tej części, a nie chce byście codziennie wyczekiwali rozdziału (o ile ktoś to robi xD)
Przepraszam za błędy..
Pozdrawiam i zapraszam do następnego, który będzie jutro :)
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...