2.4

1.1K 65 2
                                    

* Po północy *

Oglądaliśmy z Zaynem kolejny denny film. Przykryłam się szczelniej kocem. Byłam już w piżamie, a Malik w swoich ubraniach. Powoli przysypiałam. Oprzytomniałam, kiedy usłyszałam otwieranie drzwi z klucza. Od razu odsunęłam się od chłopaka na drugi koniec kanapy. 

- Wróciłem.- warknął Peter będąc jeszcze w przedpokoju. 

Nic nie odpowiedziałam tylko naciągnęłam koc, aż do szyi na której miałam malinkę, którą zrobił mi Zayn. 

- Co tu się dzieje?!- usłyszałam oschły ton głosu blondyna, kiedy zauważył bruneta. 

- Oglądamy film.- odezwał się brązowooki. 

- Masz mnie za debila?!- warknął. 

- Ogarnijcie się.- powiedziałam parząc to na blondyna, to na bruneta. 

- Rose, na słowo.- powiedział lodowatym tonem Adams. 

- Już.- powiedziałam wstając i okrywając się kocem. 

Weszliśmy do mojego gabinetu. 

- Co on tu robi?! I kim w ogóle jest?!- wrzasnął Peter zamykając drzwi. 

- To jest mój przyjaciel...- powiedziałam patrząc w rozzłoszczone niebieskie tęczówki. 

- Zapytałem kim jest ogólnie, a nie dla ciebie. 

- To..- zawahałam się czy mu powiedzieć, w końcu brunet był znanym gangsterem i każdy z tamtej rzeczywistości o nim słyszał. 

- Mów.- warknął łapiąc mnie za rękę. 

- To jest Zayn. Zayn Malik.- spojrzałam na swoje stopy. 

- Malik?- powiedział z pogardą- Żartujesz? 

- Nie. 

- Skąd go znasz?- burknął. 

- Przecież wiesz, że kiedyś należałam do świata gangsterów, więc to chyba nie dziwne, że go znam.- fuknęłam. 

- Jaja sobie robisz?- zmarszczył brwi. 

- Nie. 

- Może byłaś jedną z jego dziwek? Każdy wie, że Malik uwielbia...- nie dokończył, bo mu przerwałam. 

- A ty to może nie?! Pięć razy mnie zdradziłeś, a ja za każdym razem ci wybaczałam. Więc miej szacunek do mnie i uważaj co mówisz o moich przyjaciołach.- dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową. 

- Będę mówił co mi się podoba. 

- Okey. Mów co chcesz i rób co chcesz, ale beze mnie.- wrzasnęłam wyrywając swoją rękę z jego uścisku. 

- Przepraszam.- powiedział skruszony. 

- Co taka nagła zmiana?- warknęłam. 

- Naprawdę przepraszam. 

- Nie przepraszaj.- powiedziałam i wyszłam z gabinetu. 

- Wszystko w porządku?- zapytał Zayn patrząc w telefon. 

- Tak jest ok. Nie potrzebne zostawałeś...- powiedziałam patrząc w ekran telewizora.

- Chciałem to zostałem, tak? Miło się siedziało i w ogóle, ale będę się już zwijał.- mruknął blokując urządzenie, które trzymał w ręku i wstał. 

- Miałeś zostać na noc. 

- Wiem, ale zmiana planów.- powiedział idąc do przedpokoju. 

- Chłopcy nie przyjechali po twoją dziewczynę?- palnęłam pierwsze co mi przyszło do głowy odprowadzając go do drzwi. 

- Mhmm..- mruknął- Zapisałem ci swój numer w twoim telefonie.- powiedział zakładając kurtkę. 

- Okey, dzięki.- uśmiechnęłam się. 

- To nara.- otworzył drzwi i wyszedł. 

- Narka.- powiedziałam i zamknęłam za nim drzwi. 

Wróciłam do salonu i usiadłam na kanapie. 

- Poszedł już sobie?- mruknął niebieskooki. 

- A co? Przeszkadzała ci jego obecność?- fuknęłam sięgając po telefon. 

- Nawet nie wiesz jak bardzo.- warknął.- Mam nadzieję, że więcej jego noga tu nie stanie. 

- Będę chciała to go zaproszę w każdej chwili.- powiedziałam oburzona i odłożyłam telefon. 

- Ja nie wyrażam zgody na wizyty jego w tym mieszkaniu. 

- Zapomniałeś, że to moje mieszkanie?- zacisnęłam pięści ze zdenerwowania tak mocno, że aż paznokcie zaczęły wrzynać mi się w skórę. 

- Ale ja też za nie płace.- wrzasnął- Więc jest i moje. 

- Płacisz?- prychnęłam- Zapłaciłeś raz. 

 - Ale zapłaciłem, tak? 

- To i tak nie pozwala ci zakazywać mi sprowadzania tu swoich znajomych. 

- Jestem twoim chłopakiem i mam prawo. 

- Nie, nie masz.- wrzasnęłam podnosząc się z kanapy.- Zakończmy te bezsensowna wymianę zdań. 

- Słuchaj!-podszedł do mnie najbliżej jak to możliwe.- Nie zakończę...- przerwał na chwile i wkurzył się patrząc na moja szyję.- Co to kurwa jest?- wskazał na malinkę. 

- Nie widzisz?- warknęłam. 

- Zdradziłaś mnie.- warknął, a jego oczy przybrały odcień granatu. 

- Nie. - skłamałam. 

- Przyznaj, że pieprzyłaś się z tym frajerem! - wrzasnął łapiąc mnie za ramiona i mocno je ściskając. 

- On nie jest frajerem!- wrzasnęłam- A poza tym.. Od kiedy interesujesz się tym co robię? 

- Od zawsze. Ale jak widzę za dużo masz swobody.... I jak ci było kiedy pieprzyłaś się z Malikiem? Dobry chociaż jest?- powiedział z pogardą. 

- Jest w tych sprawach o wiele lepszy niż ty. On chociaż potrafi zadowolić kobietę, czego nie można powiedzieć o tobie.- warknęłam wyrywając swoje ramiona z jego uścisku. 

- To wypierdalaj do niego!- wrzasnął. 

- Bardzo chętnie.- warknęłam idąc do swojej sypialni. 

Szybko się przebrałam w zwykle ciuchy. Wzięłam klucze, telefon i portfel. Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Westchnęłam wiedząc, że to pierwsza nasza poważniejsza kłótnia. Wyszłam z bloku i założyłam na głowę kaptur ponieważ padało. Szłam przed siebie myśląc gdzie mogłabym się przespać. Było już około 1 w nocy więc na żaden hotel, ani znajomego nie mogłam liczyć. Westchnęłam wiedząc, że jest tylko jedyna osoba, która przyjmie mnie bez żadnego "ale". Stanęłam pod jakimś daszkiem i wyjęłam telefon...

---

Witam ^^ Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Jak myślicie do kogo zadzwoni?

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz