3.16

831 48 7
                                    

* Około 19*

Usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam gazetę, która czytałam i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je. Tak jak się spodziewałam stał za nimi Richards. Był z dwójką swoich goryli. Przepuściłam ich w drzwiach i zamknęłam je za nimi. 

- Buty się zdejmuję!- wrzasnęłam kiedy wchodzili do salonu. 

Zignorowali moją uwagę. Colin rozsiadł się wygodnie na fotelu, a jego ludzie stali obok niego. Usiadłam na kanapie obok Malika, który mordował swojego wroga wzrokiem. 

- Malik, wypierdalaj. Chce rozmawiać tylko ze Smith.- warknął Colin. 

Zayn chciał coś powiedzieć, ale go wyprzedziłam. 

- On zostaje. Nie chcę mieć przed nim tajemnic.- powiedziałam patrząc na mężczyznę. 

- Jak chcecie.- fuknął niezadowolony.- Przejdźmy do interesów... 

- Mów.- popędziłam go. 

- Jak zapewne się domyśliłaś potrzebuje hakera... Mam kilku w swoim gronie, ale postanowiłem zwrócić się do ciebie. 

- Do rzeczy.- mruknęłam. 

- Chce obrobić bank.. Mają tam nowoczesne systemy zabezpieczające i alarmowe. Więc twoim zadaniem będzie wyłączenie alarmów i zdjęcie zabezpieczeń z sejfu. Potem będziesz musiała szybko spakować swój sprzęt i potem od razu zwijasz się razem z moimi ludźmi stamtąd. Proste? Proste. 

- Jest to do zrobienia..- podrapałam się po głowie- Czyli ja pomagam w tym napadzie, a ty darujesz Zaynowi? 

- Oczywiście, jeżeli wykonasz wszystko jak należy. 

- Czyli jak coś spierdole to nici z naszej umowy? 

- Załapałaś.- zaśmiał się- Wchodzisz czy nie? 

- Wchodzę. Kiedy robimy te akcje? 

- Za dwa dni. A i jeszcze jedno... 

- Co? 

- Zabieramy teraz Malika. Wykonasz wszystko dobrze, puścimy go wolno, ale jeśli coś spierdolisz to on zginie. 

- Tego nie było w umowie!- wrzasnęłam. 

- Nie było, ale teraz jest. Jeśli zrobisz wszystko dobrze to puścimy go po akcji, a jeśli nie.. Wtedy dostanie kulkę w łeb. 

- Ale ja nie mam co zrobić ze swoim synem. 

- Styles, Payne lub Horan chętnie się nim zajmą, więc się o to nie martw. 

- Czyli ja nie mam nic do powiedzenia?- wtrącił się mój chłopak. 

- Nie.- odpowiedział Richards. 

- Skoro ty dałeś swój warunek, to ja też chcę dać jakiś od siebie.- spojrzałam na mężczyznę. 

- Jaki? 

- Jeżeli Zaynowi coś się stanie. Któryś z was go uderzy. Obiecuję, że twój plan będzie niewypałem, a i chce mieć z nim stały kontakt. Czyli ma mieć swój telefon. 

- Mogę mu zapewnić bezpieczeństwo, ale kontakt z tobą... Nie ma szans. 

- To szukaj sobie kogoś innego, a teraz wypierdalać z mojego mieszkania. 

- Dobra... Będziesz miała swój kontakt.- mruknął. 

- Czyli ustalone.- uśmiechnęłam się triumfalnie. 

- Jesteś pojebana.- usłyszałam szept bruneta przy uchu. 

- Co? Czemu?- spojrzałam na niego. 

- Oddajesz mnie w ręce gangstera, któremu zależy na mojej śmierci.- powiedział szeptem. 

- Nic ci się nie stanie. Poza tym robię to dla ciebie i dla siebie oraz naszego syna. Przyszłość jest ważniejsza niż teraźniejszość, więc dwa dni wytrzymasz. Oboje wiemy że sobie poradzę.- powiedziałam to tak cicho, że tylko on mógł to usłyszeć.

- Dla mnie ten pomysł nadal jest debilny. Wiesz doskonale, że może ci się coś stać. Ja mam wyjebane w to, że mi może się coś stać, ale tobie nie może się coś stać.- warknął. 

- Daj mi działać. Wykonam wszystko i wrócę cała i zdrowa. Nie ma się co martwić. Ty robisz to co chcesz, a ja nie mam na to wpływu. Więc tylko ten będę raz chce zrobić co chce, ale w porównaniu do ciebie liczę się z twoim zdaniem. To jak? 

- Rób co chcesz.- warknął. 

- Skończyliście już?- wtrącił Colin. 

- Tak.- powiedziałam łapiąc Zayna za dłoń i delikatnie ją ściskając. 

- To my będziemy już szli. Pojutrze o 10 przyjadą po ciebie moi ludzie.- mężczyzna wstał- Bierzcie go.- wskazał na Malika. 

Brunet sam wstał, a ja za nim. Przydupasy Colina złapały mojego chłopaka. 

- Umiem sam iść.- warknął wyrywając się. 

- Zostawcie go.- powiedziałam- Sam pójdzie. Prawda? 

- Tak.- mruknął niezadowolony. 

Ruszyliśmy do przedpokoju. Chłopak ubrał swoje buty i kurtkę, a mężczyzna powiedział, żeby się ruszył. 

- Mogę się chociaż z nim pożegnać?- powiedziałam, kiedy mieli już wychodzić. 

- Po co?- Colin zmarszczył brwi. 

- Po prostu chce.- fuknęłam. 

- Minuta.-wywrócił oczami.

- Mam nadzieje, że nie jesteś na mnie zły.- powiedziałam przytulając się do bruneta. 

- Nieeee.... Wcale.- powiedział sarkastycznie. 

- Przepraszam... Obiecuję, że to jedyny raz.- wtuliłam się bardziej w chłopaka czując łzy na policzkach. 

- Dobra, tylko nie rycz. 

- Obiecuję...- szepnęłam zaciskając materiał jego koszulki w dłoniach. 

- Uspokój się..- pogłaskał mnie po głowie- Jestem wdzięczny, że robisz to dla mnie.- wyszeptał. 

- Wyciągnę cie z tego bagna... Pomimo, że ty uważasz, że to nie możliwe, ale i taki dupek i skurwysyn jak ty, zasługuje na normalne życie, dom, rodzinę... 

- Nie mów mi takich rzeczy.- warknął - Chce tylko, żebyś wróciła cała i zdrowa. Nic więcej się nie liczy. Rozumiesz? Chuj z moim życiem... Ale ty musisz żyć. 

- Kurwa!- poczułam kolejne łzy na policzkach- Nie mów tak! Moje życie bez ciebie nie jest nic warte. 

- Jest warte więcej niż moje. Masz do wychowania Jake'a.... O czym my pierdolimy?! Nie idziemy na żadną wojnę, pewną śmierć czy coś podobnego.- fuknął.- Zadzwoń do Payne i Horana oni zajmą się małym. 

- Koniec!- wydarł się znudzony Colin. 

- Trzymaj się.- pocałowałam Zayna, a on to odwzajemnił. 

Po chwili odsunęliśmy się. Zaczęłam obserwować jak wszyscy opuszczają moje mieszkanie... Drzwi się zamknęły. Chwile w nie patrzyłam, ale po chwili wytarłam dłonią łzy i ruszyłam do płaczącego Jake'a.

---

Witam ^^ Podoba się rozdział? XD Mam nadzieję, że tak... 

Po skończeniu tego opowiadania mam pomysł na dwa kolejne, ale nie wiem czy je zrealizuję xD Jedno z nich było by ff, ale już nie o Maliku, a co do drugiego to nie wiem.. Może też będzie ff i może też akurat o Zaynie? Tego jeszcze nie wiem XD Ale jak już wspomniałam to po skończeniu tego opka.. Poza tym muszę wsiąść się za pisanie drugiego (które jest u mnie na profilu), ale idzie mi to bardzo powoli, a teraz będzie szło jeszcze wolniej, bo oddałam telefon do naprawy (Spokojnie.. Rozdziały będą pojawiać się normalnie :)), a jeśli zacznę pisać kolejne to was powiadomię XD 

Dobra nie przedłużam już... Pozdrawiam, do następnego :)

Przepraszam za błędy jeśli jakieś są xd

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz