*Tydzień później*
Cały czas siedziałam przy łóżku Zayna który nadal się nie obudził. Lekarze siłą zmuszali mnie żebym poszła do domu, a Liam na siłę zawoził mnie do swojego mieszkania. Nie miałam żadnych informacji od szefa Black Angel, który podobno postanowił mi pomoc. Martwiłam się potwornie o Jake'a i Zayna.
Siedziałam właśnie w kuchni Liama i męczyłam jedzenie, które miałam na talerzu. Nagle urządzenie w mojej kieszeni za wibrowało. Od razu wyjęłam je. Nie wierzyłam własnym oczom. Była to wiadomość od Black Angel..
Od Nieznany: Mamy dziecko. Chce się z tobą osobiście spotkać dlatego za dziesięć minut bądź przed blokiem Payne'a. Oprócz mnie ktoś jeszcze chce z tobą porozmawiać. Ale wszystkiego dowiesz się jak moi ludzie przywiozą cie miejsce naszego spotkania.
Do Nieznany: Ok
Szybko wstałam z krzesła i zaczęłam szukać Liama, który był w swojej sypialni i szukał czegoś w szafie.
- Liam!- krzyknęłam widząc chłopaka.
- Hm?
- Znaleźli go. Znaleźli Jake'a.
- Co?!
- Przecież ci mówię, że go znaleźli.
- To dobrze.
- Idę.- uśmiechnęłam się i wyszłam z jego sypialni.
Weszłam do przedpokoju. Wzięłam kurtkę i buty. Założyłam obie rzeczy i wyszłam z mieszkania sprawdzając czy mam telefony. Obydwa były na swoich miejscach. Zeszłam na dół. Stał tam jakiś podejrzany samochód, a w nim dwóch mięśniaków. Kiedy mnie zauważyli jeden otworzył okno.
- Rose Smith?- zapytał.
- Tak.- przytaknęłam.
- Wsiadaj.- powiedział i zaczął zamykać okno.
Nie pewnie wsiadłam do samochodu. Przez całą drogę nic się nie odzywałam. W połowie drogi mężczyźni kazali mi zasłonić oczy, więc musiałam zawiązać na nich kawałek jakiegoś materiału. Kiedy byliśmy na miejscu mogłam odsłonić oczy. Znajdowaliśmy się w jakimś budynku. Wysiadłam z auta, a jeden z mężczyzn zaczął prowadzić mnie do swojego szefa. Podeszliśmy do wielkich czarnych drzwi. Weszliśmy do środka. O biurko stał oparty dokładnie ten sam facet co porwał mnie 2 lata temu..
- Witaj Rose. - uśmiechnął się.
- Dzień dobry.- powiedziałam zmieszana.- Gdzie mój syn?
- Tutaj.- wskazał na nosidełko na swoim fotelu.- Dopiero usnął. Możesz do niego podejść. Śmiało. W końcu to twoje dziecko.- uśmiechnął się przyjaźnie.
Podeszła do swojego synka. Nic mu nie było. Spokojnie sobie spał.
- Jak mówiłem... Pewna suka chcę z Tobą porozmawiać.
- O kim mówisz?
- O twojej matce.
- Mojej matce? Ja nie mam matki.- warknęłam.
- Ok. To pewna kobieta chce z tobą porozmawiać.
- Daje jej minutę. Nie więcej.
- Myślę, że i tak wam to spokojnie wystarczy.
- Mam ją wprowadzić panie Colin?- zapytał facet przy drzwiach.
- Tak.
Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się kobieta z krótkimi brązowymi włosami i niebieskimi oczami trzymana przez mężczyznę który po nią przyszedł.
- Witaj córeczko.- uśmiechnęła się cynicznie i wyrwała rękę z uścisku mężczyzny. - Dzień dobry pani.- mruknęłam.
- Własnej matki nie poznajesz?- powiedziała zła - Wiedziałam, że Eric źle cie wychowa.
- Wypraszam sobie mówienie źle o moim ojcu.
- Hah.. Rozważę te opcje.
- O czym chcesz rozmawiać?
- O niczym. Chciałam po prostu zobaczyć własne dziecko.- powiedziała obojętnie.
- To dlatego porwałaś mojego syna?!- poczułam jak szklą mi się oczy..
- W pewnym sensie.
- Po co ci to było? Przez ciebie mój chłopak jest w szpitalu.- powiedziałam z żalem- To wszystko dla tego, że porwałaś naszego syna, a on chciał się przez to ścigać.
- To nie moja wina, że mój jedyna córka wybiera sobie nieodpowiednich mężczyzn na partnerów. A w ogóle... Jak ma na imię twój chłoptaś i ojciec mojego wnuka?
- Nie powinno cie to interesować.
- Przepraszam... To było głupie pytanie. Każdy wiem, że to morderca twojego ojca.
- Zayn go nie zabił.- warknęłam- Masz pecha bo znam prawdę.
- Ale chyba nie całą.- podeszła do mnie bardzo blisko.
- To mi ją powiedz.
- Ja chciałam śmierci Erica, a nie Colin. On zlecił to tylko z mojego polecenia Louisowi.
- A potem zostawiłaś mnie kurwo dla Blacka.- wtrącił się Richards.
- Możecie ją wyprowadzić?- zapytałam słysząc płacz Jake'a.
- Tak.- powiedział Colin dając znak swoim ludziom żeby tak zrobili.
Wzięłam swojego syna na ręce i patrzyłam jak wyprowadzają kobietę z pomieszczenia.
- Dziękuję za odnalezienie Jake'a.
- Gdyby nie to, że mam z tą kurwą coś do załatwienia to bym nic nie zrobił. A sam bym się za to nie wziął, gdyby Malik nie był w szpitalu. Więc nie dziękuj. Moi ludzie zawiozą ciebie z powrotem do Payne'a.
Podziękowałam po raz kolejny i pożegnałam się.
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...