*Rano*
Obudził mnie dzwonek wiadomości. Miałam cholernego kaca po wczorajszym. Na ślepo zaczęłam szukać telefonu. Po chwili znalazłam swój telefon i Zayna. Wzięłam ten drugi gdyż do niego należał dźwięk. Otworzyłam oczy i weszłam w wiadomości.
Od Nieznany: Pojebało cie do reszty? Naprawdę myślałaś, że to mój pracownik jest jej wspólnikiem? Śmieszne. Pomyśl ponownie nad zagadką.
Do Nieznany: Nie mam teraz do tego głowy... Nie wiem czy wiesz, ale oprócz tego Zayn jest w szpitalu...
Od Nieznany: Wiem... Teraz tak myślę i znaj moją dobroć. Rozwiążesz zagadkę w ciągu godziny, a ja pomogę ci w znalezieniu dziecka.
Do Nieznany: Nie wiem czy mogę ci ufać...
Od Nieznany: Korzystaj póki możesz. Masz godzinę.
Ścisnęłam telefon w ręku i zaczęłam szukać zagadki. Po chwili znalazłam ją.
- "Dziecko jest tam gdzie jest twoja matka.. Matka jest tam gdzie się nie spodziewacie. Nie jest sama. Jest z nią ktoś kogo znacie. Ten ktoś zabrał wam coś, a potem wykorzystał"- przeczytałam.- Moja matka porwała Jake'a. " Jest tam gdzie się nie spodziewacie.." Jest w najmniej spodziewanym miejscu.. Ma wspólnika. Wspólnikiem jest ktoś znajomy... "Ten ktoś zabrał wam coś, a potem to wykorzystał".. Czekaj... Kurwa, że ja na to wcześniej nie wpadłam... Lucas... Ten fragment dotyczy Zayna. Lucas zabrał mu rodzinę, a potem wykorzystał go w gangu. Przecież to było oczywiste!- wrzasnęłam.
Do Nieznany: Znam rozwiązanie zagadki.
Od Nieznany: Szybko się uwinęłaś. To słucham.. Jak ona brzmi?
Do Nieznany: Mojego syna porwała moja matka i Lucas.
Od Nieznany: Brawo! Skontaktuje się z tobą niebawem, a teraz jedź do Malika.
- Wstałaś już.- stwierdził Liam wchodząc do salonu w którym spałam.
- Tak.- podniosłam się i odłożyłam telefon na stolik.- Ja jadę już do szpitala.
- Nie za wcześnie?
- Nie.
- Daj mi 5 minut, a ja cię tam zabiorę.
- Ok.
*20 minut później*
Wpadłam do szpitala i od razu podeszłam do recepcji.
- Gdzie leży Zayn Malik?- powiedziałam nie siląc się na grzeczności.
- A pani ktoś z rodziny?- zmarszczyła brwi.
- Jestem narzeczoną.
- 3 piętro sala 103.- mruknęła.
Ruszyłam do windy ciągnąć Liama za sobą. Kliknęłam odpowiedni numer piętra. Po chwili byliśmy już na piętrze, a ja zauważyłam tego lekarza co wczoraj zajmował się Malikiem.
- Dzień dobry. Można do niego wejść?- powiedziałam uśmiechając się krzywo..
- Tak..- powiedział ponuro.
- Coś się stało?- zapytałam przerażona.
- Z panem Malikiem jest wszystko w porządku. Tylko nie wiadomo, kiedy się obudzi.
- Jak to? Czyli się nie obudził?!
- Niestety. Proszę jeżeli państwo chcą to mogą wejść.- wskazał na drzwi które miały ten sam numer co podała nam recepcjonistka.
- Dziękuje.- powiedziałam i ruszyłam do odpowiednich drzwi.
Serce waliło mi jak oszalałe. Nie miałam nawet siły otworzyć drzwi. Liam to zauważył i otworzył je przede mną. Weszłam pierwsza, a serce mi stanęło widząc nieprzytomnego chłopaka podłączanego do różnych maszyn. Wyglądał źle. Nie pewnie podeszłam do jego łóżka i usiadłam na krzesełku obok.
- Zayn.. Przyszłam do ciebie. Znaczy przyszliśmy.- złapałam jego rękę- Jestem tu z Lianem. Wiesz co? To nie Louis jest wspólnikiem mojej matki.. Jest nim Lucas... Nie wiem nawet czy mnie słyszysz i czujesz, ale chciałam ci to powiedzieć. Chciałabym żebyś się obudził.. Bo na razie czuje się samotna... - zaczęłam gładzić kciukiem jego dłoń.
- Przepraszam... Przyszłam zmienić kroplówkę.- powiedziała młoda pielęgniarka najwyraźniej przerażona naszym widokiem.
- Proszę..- powiedziałam od razu.- Chciałabym zobaczyć twój uśmiech.. Usłyszeć twój głos nawet jeśli z twoich ust miały by padać same wyzwiska na mój temat.. Chciałabym, żebyś po prostu przy mnie był.- dotknęłam jego policzka.- Musze porozmawiać jeszcze z lekarzem. Powiedział mi tylko, że nie wiadomo kiedy się obudzisz... Mam nadzieję, że to nie potrwa długo.
- Mogę z panią porozmawiać?- zapytał lekarz wyglądając zza drzwi.
- Coś się stało?- zapytałam zdziwiona patrzą na mężczyznę.
- Nie. Po prostu chce z panią porozmawiać.
- Dobrze.- przytaknęłam i spojrzałam na Malika.- Kocham Cię.- pocałowałam go i puściłam jego rękę.
Ruszyłam w kierunku drzwi. Wyszłam z sali, a lekarz poprosił mnie żebyśmy poszli do jego gabinetu. Udaliśmy się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Lekarz usiadł za biurkiem.
- O czym chce pan porozmawiać? Był pan bardzo zmartwiony mówiąc o moim narzeczonym...- nie pewnie usiadłam na krześle na przeciwko mężczyzny.
- Po prostu chciałem z panią porozmawiać na spokojnie.
- Domyśliłam się. Wiec o co chodzi?
- Zapytam prosto z mostu.. Czy pan Malik ma lub miał problem z narkotykami?
- Czy był uzależniony?
- Tak, o to pytam.
- Kiedyś był. Dlaczego pan pyta?- spojrzałam na lekarza.
- Nic ważnego, więc proszę się nie martwić.
- Twierdzi pan, że ma on tylko wstrząs mózgu, tak?
- Tak.
- To po co panu była informacja o tym czy bierze narkotyki czy nie?
- Jestem lekarzem więc muszę wiedzieć takie rzeczy.
- W to wątpię.
- Nie jest pani lekarzem więc proszę tak nie mówić.
- Będę mówić to co mi się podoba. Niech pan go wybudzi jeżeli jest pan lekarzem.
- Nie można go wybudzić iż samoczynnie zapadł w stan śpiączki. Więc pacjent musi sam się wybudzić.
- Z pana taki lekarz jak ze mnie baletnica. Coś jeszcze?
- Jak widzę z panią nie można normalnie porozmawiać.- burknął.
- Jak widać nie.- wstałam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami.
- O czym chciał rozmawiać?- zapytał Liam, który stał na korytarzu.
- Zapytał się tylko czy Zayn brał narkotyki. Nie wiem po chuj mu ta wiedza, ale chciał wiedzieć.
- Aha.
- Idę jeszcze do niego- powiedziałam i ruszyłam do sali w której leżał mój chłopak.
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...