3.9

875 49 7
                                    

*Rano*

Obudził mnie dzwonek wiadomości. Miałam cholernego kaca po wczorajszym. Na ślepo zaczęłam szukać telefonu. Po chwili znalazłam swój telefon i Zayna. Wzięłam ten drugi gdyż do niego należał dźwięk. Otworzyłam oczy i weszłam w wiadomości. 

Od Nieznany: Pojebało cie do reszty? Naprawdę myślałaś, że to mój pracownik jest jej wspólnikiem? Śmieszne. Pomyśl ponownie nad zagadką. 

Do Nieznany: Nie mam teraz do tego głowy... Nie wiem czy wiesz, ale oprócz tego Zayn jest w szpitalu... 

Od Nieznany: Wiem... Teraz tak myślę i znaj moją dobroć. Rozwiążesz zagadkę w ciągu godziny, a ja pomogę ci w znalezieniu dziecka. 

Do Nieznany: Nie wiem czy mogę ci ufać... 

Od Nieznany: Korzystaj póki możesz. Masz godzinę. 

Ścisnęłam telefon w ręku i zaczęłam szukać zagadki. Po chwili znalazłam ją. 

- "Dziecko jest tam gdzie jest twoja matka.. Matka jest tam gdzie się nie spodziewacie. Nie jest sama. Jest z nią ktoś kogo znacie. Ten ktoś zabrał wam coś, a potem wykorzystał"- przeczytałam.- Moja matka porwała Jake'a. " Jest tam gdzie się nie spodziewacie.." Jest w najmniej spodziewanym miejscu.. Ma wspólnika. Wspólnikiem jest ktoś znajomy... "Ten ktoś zabrał wam coś, a potem to wykorzystał".. Czekaj... Kurwa, że ja na to wcześniej nie wpadłam... Lucas... Ten fragment dotyczy Zayna. Lucas zabrał mu rodzinę, a potem wykorzystał go w gangu. Przecież to było oczywiste!- wrzasnęłam. 

Do Nieznany: Znam rozwiązanie zagadki. 

Od Nieznany: Szybko się uwinęłaś. To słucham.. Jak ona brzmi? 

Do Nieznany: Mojego syna porwała moja matka i Lucas. 

Od Nieznany: Brawo! Skontaktuje się z tobą niebawem, a teraz jedź do Malika. 

- Wstałaś już.- stwierdził Liam wchodząc do salonu w którym spałam. 

- Tak.- podniosłam się i odłożyłam telefon na stolik.- Ja jadę już do szpitala. 

- Nie za wcześnie?

- Nie. 

- Daj mi 5 minut, a ja cię tam zabiorę. 

- Ok. 

*20 minut później*

Wpadłam do szpitala i od razu podeszłam do recepcji.

 - Gdzie leży Zayn Malik?- powiedziałam nie siląc się na grzeczności. 

- A pani ktoś z rodziny?- zmarszczyła brwi. 

- Jestem narzeczoną. 

- 3 piętro sala 103.- mruknęła. 

Ruszyłam do windy ciągnąć Liama za sobą. Kliknęłam odpowiedni numer piętra. Po chwili byliśmy już na piętrze, a ja zauważyłam tego lekarza co wczoraj zajmował się Malikiem. 

- Dzień dobry. Można do niego wejść?- powiedziałam uśmiechając się krzywo.. 

- Tak..- powiedział ponuro. 

- Coś się stało?- zapytałam przerażona. 

- Z panem Malikiem jest wszystko w porządku. Tylko nie wiadomo, kiedy się obudzi. 

- Jak to? Czyli się nie obudził?! 

- Niestety. Proszę jeżeli państwo chcą to mogą wejść.- wskazał na drzwi które miały ten sam numer co podała nam recepcjonistka. 

- Dziękuje.- powiedziałam i ruszyłam do odpowiednich drzwi. 

Serce waliło mi jak oszalałe. Nie miałam nawet siły otworzyć drzwi. Liam to zauważył i otworzył je przede mną. Weszłam pierwsza, a serce mi stanęło widząc nieprzytomnego chłopaka podłączanego do różnych maszyn. Wyglądał źle. Nie pewnie podeszłam do jego łóżka i usiadłam na krzesełku obok. 

- Zayn.. Przyszłam do ciebie. Znaczy przyszliśmy.- złapałam jego rękę- Jestem tu z Lianem. Wiesz co? To nie Louis jest wspólnikiem mojej matki.. Jest nim Lucas... Nie wiem nawet czy mnie słyszysz i czujesz, ale chciałam ci to powiedzieć. Chciałabym żebyś się obudził.. Bo na razie czuje się samotna... - zaczęłam gładzić kciukiem jego dłoń. 

- Przepraszam... Przyszłam zmienić kroplówkę.- powiedziała młoda pielęgniarka najwyraźniej przerażona naszym widokiem. 

- Proszę..- powiedziałam od razu.- Chciałabym zobaczyć twój uśmiech.. Usłyszeć twój głos nawet jeśli z twoich ust miały by padać same wyzwiska na mój temat.. Chciałabym, żebyś po prostu przy mnie był.- dotknęłam jego policzka.- Musze porozmawiać jeszcze z lekarzem. Powiedział mi tylko, że nie wiadomo kiedy się obudzisz... Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. 

- Mogę z panią porozmawiać?- zapytał lekarz wyglądając zza drzwi. 

- Coś się stało?- zapytałam zdziwiona patrzą na mężczyznę. 

- Nie. Po prostu chce z panią porozmawiać. 

- Dobrze.- przytaknęłam i spojrzałam na Malika.- Kocham Cię.- pocałowałam go i puściłam jego rękę. 

Ruszyłam w kierunku drzwi. Wyszłam z sali, a lekarz poprosił mnie żebyśmy poszli do jego gabinetu. Udaliśmy się do wcześniej wspomnianego pomieszczenia. Lekarz usiadł za biurkiem. 

- O czym chce pan porozmawiać? Był pan bardzo zmartwiony mówiąc o moim narzeczonym...- nie pewnie usiadłam na krześle na przeciwko mężczyzny. 

- Po prostu chciałem z panią porozmawiać na spokojnie. 

- Domyśliłam się. Wiec o co chodzi? 

- Zapytam prosto z mostu.. Czy pan Malik ma lub miał problem z narkotykami? 

- Czy był uzależniony? 

- Tak, o to pytam. 

- Kiedyś był. Dlaczego pan pyta?- spojrzałam na lekarza. 

- Nic ważnego, więc proszę się nie martwić. 

 - Twierdzi pan, że ma on tylko wstrząs mózgu, tak? 

- Tak. 

- To po co panu była informacja o tym czy bierze narkotyki czy nie? 

- Jestem lekarzem więc muszę wiedzieć takie rzeczy. 

- W to wątpię. 

- Nie jest pani lekarzem więc proszę tak nie mówić. 

- Będę mówić to co mi się podoba. Niech pan go wybudzi jeżeli jest pan lekarzem. 

- Nie można go wybudzić iż samoczynnie zapadł w stan śpiączki. Więc pacjent musi sam się wybudzić. 

- Z pana taki lekarz jak ze mnie baletnica. Coś jeszcze? 

- Jak widzę z panią nie można normalnie porozmawiać.- burknął. 

- Jak widać nie.- wstałam i wyszłam z gabinetu trzaskając drzwiami. 

- O czym chciał rozmawiać?- zapytał Liam, który stał na korytarzu. 

- Zapytał się tylko czy Zayn brał narkotyki. Nie wiem po chuj mu ta wiedza, ale chciał wiedzieć. 

- Aha. 

- Idę jeszcze do niego- powiedziałam i ruszyłam do sali w której leżał mój chłopak.

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz