Kiedy stanęliśmy pod domem ojca, od razu zapłaciłam i pożegnałam się z kierowcą. Wysiadłam z pojazdu, a ten odjechał. Poczułam dziwny niepokój. Podeszłam do furtki, która o dziwo była otwarta. Niepewnie przeszłam przez nią i ruszyłam w stronę drzwi, które były lekko uchylone. Zdziwiłam się i weszłam do domu ojca. Od razu ruszyłam do kuchni. To co tam zastałam zrujnowało mnie doszczętnie. Mój ojciec i macocha leżeli w kałuży krwi, a nad nimi stał mężczyzna. Szybko przyjrzałam się mężczyźnie i to mnie dobiło jeszcze bardziej. Ta kurtka, te buty, ta postura.. Nie wierzyłam własnym oczom. Byłam pewna, kim jest mężczyzna pomimo, że stał do mnie tyłem i miał kaptur na głowie.
- Ej!- wrzasnęłam starając się by gniew i smutek nie wzięły nade mną kontroli.
Facet kiedy usłyszał, że nie jest sam, od razu podbiegł do okna i wyskoczył przez nie. Niewiele myśląc ruszyłam za nim. Wyszłam przez okno i zaczęłam biec za mężczyzną, co nie szło mi dobrze przez moje obuwie. Czułam w sobie narastającą wściekłość, gniew, a zarazem rozżalenie. Goniłam mężczyznę, aż w końcu wywróciłam się przez buta, w którym złamał się obcas.
- Dorwę cię jeszcze!- wrzasnęłam zdejmując buty i wstając.
Kulejąc ruszyłam do domu. Zrobiło mi się niedobrze. Chciało mi się płakać.. Weszłam do kuchni powstrzymując łzy i nagle natrafiłam na jakiś telefon. Wzięłam urządzenie do ręki. Odblokowałam je i już byłam pewna, kto zabił mojego ojca. Schowałam telefon do kieszeni i zadzwoniłam na policję. Nie wierzyłam w nich i ich śledztwo, ale wolałam po nich zadzwonić.
Po 10 minutach policja była na miejscu. Ze łzami w oczach powiedziałam im tylko, że jak przyszłam to znalazłam ciała. Postanowiłam ominąć fakt o stojącym nad nimi morderca. Nim chciałam zająć się osobiście. Kiedy mundurowi przestali zadawać mi pytania, ponownie wyciągnęłam telefon i wyszłam z posesji mojego ojca. Po chwili myślenia zrezygnowałam z telefonu i włożyłam go do kieszeni. Wróciłam szybko do budynku i kiedy policjanci nie patrzyli zgarnęłam kluczyki od motoru.
Tak, mój ojciec miał bzika na punkcie motoryzacji.
Ruszyłam do garażu i bez problemu znalazłam motor. Na szczęście potrafiłam prowadzić motory, czego nie wspomnę o samochodach gdzie przystępowałam do egzaminu 10 razy i za każdym razem go oblewałam. W końcu odpuściłam sobie prawko...
Wsiadłam na motor, wcześniej zakładając kask. Otworzyłam garaż i wyjechałam z niego, za chwile zrobiłam to samo z bramą. Trudno prowadziło się bez butów jednak byłam zbyt zdeterminowana by się tym przejmować. Jechałam z bardzo dużą prędkością musiałam tam dotrzeć jak najszybciej.
Po dwóch o godzinach byłam na miejscu. Zaparkowałam motor i zdjęłam kask. Wściekła ruszyłam do drzwi. Zapukałam tak mocno, że aż dłoń zaczęła mnie boleć. Po chwili otworzył mi Liam.
- Co..?- nie zdarzył dokończyć, bo go popchnęłam i weszłam do środka.
- Gdzie ta kurwa?!- warknęłam wchodząc do salonu.
- Zależy o kim mówisz..
- Wiesz doskonale o kogo mi chodzi!- wrzasnęłam łapiąc go za koszulkę.
- Nie ma go.- warknął zdejmując moją rękę z koszulki i orientując się o kogo mi chodzi.
- A kiedy będzie?- warknęłam.
- Wieczorem?- powiedział nie pewnie.
- Ok.- usiadłam na kanapie- Poczekam na niego.
- Aaa... O co w ogóle chodzi?- powiedział siadając na fotelu.
- Dowiesz się w swoim czasie.- warknęłam krzyżując ręce na piersiach.
- A poważne chociaż?- zapytał z kpiną w głosie.
- Słuchaj Payne. Nie mam czasu na żarty- ryknęłam.
Dalej ze sobą nie rozmawialiśmy.
---
Witam ^^ Rozdział krótki.. Jak myślicie o kogo chodzi? xD
Tak w ogóle dziękuje za 500+ (ale to głupio brzmi xD) wyświetleń i 70+ głosów ^^ Cieszę się z tego niezmiernie i szczerze nie myślałam nawet o takich liczbach przy tym opowiadaniu xD Myślałam, że o góra 100 wyświetleniach i może 10-15 głosach, a jednak jest tego więcej ^^
Pozdrawiam i do następnego ♥
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...