Czekałam ponad minutę na jakąkolwiek reakcje Petera lub Zayna. Nick siedział spokojnie i przyglądał się wszystkiemu z zainteresowaniem.
- Czyli zero reakcji?!- wrzasnęłam - Przecież to ja sama zrobiłam sobie dziecko!- pobiegłam do gabinetu, a łzy leciały po moich policzkach.
Zamknęłam drzwi na klucz, oparłam się o nie plecami i osunęłam się po nich. I po raz kolejny tego dnia zaczęłam płakać.. Po chwili usłyszałam trzask drzwi wejściowych, a za chwile ktoś delikatnie zapukał do drzwi mojego gabinetu.
- Kimkolwiek jesteś, spierdalaj i zostaw mnie samą!- wrzasnęłam.
- Rose... To ja Nick.- usłyszałam głos chłopaka za drzwiami.
- Powiedziałam zostaw mnie samą!
- Nie możesz zostać sama.- powiedział zatroskanym głosem.
- Ale chce.
- Proszę.. otwórz..- powiedział błagalnym tonem głosu.
Podniosłam się i otworzyłam drzwi ocierając oczy dłonią. Wpuściłam chłopaka do środka i zamknęłam za nim drzwi.
- Nie wiem co mam ci powiedzieć- powiedział bezsilnie.- Jedyne co mogę doradzić w tej sprawie to, to żebyś poszła do lekarza i się zbadała. A co do chłopaków... Są zdziwieni.- przytulił mnie- Więc nie miej do nich pretensji.
- Bronisz ich?- odsunęłam się od niego gwałtownie.
- Tak. To nie jest codzienne wydarzenie. Co ty byś zrobiła na ich miejscu?
- Starałabym się chociaż wesprzeć.
- Rany.. Oni muszą to przemyśleć... Musisz dać im trochę czasu. Dla ciebie to trudny dzień.. Pogrzeb ojca, poznanie mordercy, ciążą..
- Przepraszam, ale chce zostać sama.. Muszę przemyśleć parę spraw.. Rozumiesz?- spojrzałam na niego.
- Rozumiem.- podszedł do drzwi- Pamiętaj do mnie możesz zawsze dzwonić.- wyszedł z pokoju.
Westchnęłam i usiadłam na swoim ulubionym fotelu. Po chwili poczułam się senna. Od razu przeniosłam się na sofę i usnęłam.
*Kilka godzin później*
Obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Od razu poderwałam się z kanapy i pobiegłam do kuchni. Przy stole siedział zalany w trupa Peter, a na ziemi leżały odłamki szkła. Najprawdopodobniej szklanki i talerza, oprócz tego były jeszcze odłamki dwóch butelek po wódce. Wkurzyłam się i już miałam iść po szczotkę do zamiatania, ale usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. Za nimi stał Zayn ze skruszoną miną i rękoma za plecami.
- Mogę?
- Wchodź.- powiedziałam i weszłam w głąb mieszkania.
- Przepraszam cię.- westchnął, a ja od razu spojrzałam na niego- Nie powinienem się zachowywać jak dupek, którym jestem.. Ale zrozum...- przerwałam mu.
- Nie jesteś gotowy na dziecko.. Rozumiem. Ja też nie.- westchnęłam.
- Mimo wszystko jeżeli okaże się, że to moje dziecko to.. Pomogę ci.- wyciągnął zza pleców piękną czerwoną róże- To na przeprosiny.- podał mi ja.
- Dziękuję.- wzięłam kwiat.- Jest piękna.- przytuliłam Malika jedną ręką, a po chwili odsunęłam się od niego.- Idę wstawić ją do wody i posprzątać szkło.- westchnęłam.
- Szkło?- zmarszczył brwi.
- No tak, szkło. Peter potłukł kilka rzeczy.
- Ty nadal z nim jesteś?
- Tak.. Ale myślę ze powinniśmy się rozejść.- westchnęłam.
- Uważam, że to dobra decyzja.- przybliżył się do mnie i pocałował.
- Ale chyba nie myślisz, że chce być z tobą?- zaśmiałam się.
- Ja nie myślę, ja to wiem.- uniósł jeden kącik ust do góry.
- Jesteś zbyt pewny siebie.- dźgnęłam go palcem w klatkę piersiową.
- Widzę, że humor ci się poprawił.
- No, nawet.- uśmiechnęłam się delikatnie.
- Cieszę się.- pocałował mnie w czoło.
- Jeszcze raz dziękuję za róże.- ruszyłam do kuchni, a chłopak za mną.
- Przestań.- mruknął- Uważaj- zatrzymał mnie kiedy chciałam wejść do kuchni.
- Spokojnie.- położyłam delikatnie kwiat na blacie i wyminęłam bruneta.
Wzięłam szczotkę do zamiatania i wróciłam do kuchni. Zamiotłam szkła i wyrzuciłam je do kosza. Odniosłam ją na miejsce i wróciłam do kuchni. Wzięłam wazon, nalałam do niego wody i wstawiłam do niego kwiatek.
- Chcesz coś do picia?- zapytałam bruneta.
- Nie, dzięki.
- Okey.- powiedziała sięgając po szklankę, a po chwili nalewając do niej wody.
- Ty!- usłyszałam nagle głos Petera.- Zdradziłaś mnie i zrobiłaś sobie bachora z innym!- wrzasnął wstając z krzesła, wywracając je i podszedł do mnie.
- Słucham? Skąd możesz być pewny ze to dziecko nie jest twoje?- spojrzałam na niego.
- Skąd to wiem?- prychnął i spojrzał na mnie z nienawiścią w oczach- Bo jesteś zwykła kurwą, a ja jestem bezpłodny.- wrzasnął i walnął mnie w twarz.
Momentalnie Zayn znalazł się obok mnie i odepchnął blondyna
- Jeszcze.raz.ją.walniesz.lub.nazwiesz.kurwą.a.zajebię.cię.z.przyjemnością.-wysyczał.- Teraz wypierdalaj z tego mieszkania.- powiedział uspokajając się.
- O i kochaś się znalazł- prychnął blondyn- Nie wyjdę z tego mieszkania, bo jest ono moje.
- Wyjdziesz sam czy ci pomoc?
- Ty chcesz to idź, ale ją zostaje i mam zamiar zabawić się z tą puszczalską KURWĄ!- powiedział blondyn wykrzykując ostatnie słowo i wrednie się uśmiechnął.
- Zayn, spokojnie. On jest pijany.- wyszeptałam kładąc mu rękę na ramieniu.
- Sam chciałeś.- mruknął brunet i podszedł do blondyna.
Popchnął go na przedpokój, otworzył drzwi i wypchnął go na zewnątrz rzucając za nim jego buty. Zamknął drzwi i przekręcił klucz w zamku.
- Nie musiałeś wyrzucać go z mieszkania.- powiedziałam opierając się o futrynę drzwi od kuchni.
- Musiałem.- mruknął i podszedł do mnie.- Co robimy?- uśmiechnął się.
- A nie wiem, nie wiem. Co proponujesz?
- Ty wybieraj.- musnął moje usta swoimi.
- Może film?
- Można obejrzeć.
Tak jak postanowiliśmy,obejrzeliśmy film. Zayn wybierał, a ja przyniosłam popcorn i coś do picia. Oglądałam puki nie zachciało mi się spać i nie usnęłam na ramieniu Malika.
---
Witam ^^ Kolejny rozdział za nami :) Mam nadziej, że się podoba xD
Pozdrawiam i do następnego ♥ :D
CZYTASZ
Hooligans || Z.M.
FanfictionCzy jedno zadanie może zmienić wszystko? Część II - "Hooligans: Life is Hard" Część III - "Hooligans: Bonus" Bonus (alternatywna historia) - "Hooligans: Life is Brutal" **** UWAGA!! Opowiadanie zawiera liczne...