2.17

1K 64 2
                                    

Weszliśmy do środka. Założyłam bluzę, która wisiała na oparciu kanapy. Wyczułam po perfumach zamieszanych z papierosami, że to własność Zayna. Zeszliśmy na dół. Było zimno, tak jak podejrzewałam. Louis siedział przywiązany do metalowego krzesła. Zeszłam powoli po schodach, a szatyn uważnie mi się przyglądał. 

- Hah... Nigdy nie sądziłem, że dożyję dnia w którym Smith będzie mamusią.- prychnął.- Kto będzie tatusiem?- powiedział z kpiną. 

- Zayn. To dziecko Zayna.- powiedziałam- A teraz przejdźmy do konkretów... 

- O kurwa! Malik ojcem! - zaśmiał się. 

- Przejdźmy do konkretów.- powtórzyłam. 

- Malik? Jak się czujesz z tym, że dziwka wrabia cię w bachora?- zaśmiał się. 

- Stul pysk.- warknął Zayn. 

- Będziesz ze mną rozmawiał?- spojrzałam na niego. 

- Hmm...- udał że myśli- NIE!- wrzasnął. 

- Okey.- powiedziałam obojętnie.- Chłopcy, możecie się nim zająć. 

Liam wyjął broń zza paska swoich spodni i podszedł do swojego byłego przyjaciela. Przystawił mu pistolet do głowy. 

- Dobra! Już! Będę gadać!- krzyknął zdesperowany. 

- Dobrze... Więc teraz odpowiesz mi na kilka pytań.- powiedziałam czując jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Zayn.. 

- Odpowiem jak Payne zabierze broń z mojej głowy- wrzasnął panikując, a ja dałam znak Liamowi żeby zabrał broń. 

- To... Dlaczego zabiłeś mojego ojca?- położyłam swoją głowę na ramieniu bruneta. 

- Miałem takie zlecenie.- powiedział od razu. 

- Od kogo? 

- Nie powiem ci. 

- Liam.- powiedziałam wskazując na nogę, a Payne od razu zrozumiał o co mi chodzi i postrzelił zdrajcę w nogę. Ten zaczął wyć z bólu. 

- Kto zlecił ci zabójstwo Smitha?- wtrącił Zayn. 

- Mój szef.- syknął z bólu zaciskając przy okazji zęby. 

- Kto jest twoim szefem?- zapytałam. 

- Colin Richards.- powiedział szybko. 

- Czyli Black Angel.- mruknął Harry. 

- Byłeś szpiegiem w naszym gronie... Po co to robiłeś? 

- Miałem zlecenie.. Powiedziałem już, tak? 

- Gdzie jest Lucas Black? 

- Nie wiem.- powiedział zrezygnowany. 

- A gdzie jest twój szef? 

- Nie mogę powiedzieć.- pokręcił głową i spojrzał na mnie. 

- Liam...- spojrzałam na wcześniej wspomnianego chłopaka, a ten postrzelił Louisa w druga nogę. 

Tomlinson od razu zawył z bólu i zaczął przeklinać. 

- Mówisz czy nie?- spojrzałam na niego. 

- Nie. 

- Róbcie z nim co chcecie.- westchnęłam- Możecie go nawet zabić, chociaż jego śmierć nic mi nie da.- powiedziałam i zaczęłam wchodzić na górę. 

Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie. Po kilku minutach ktoś usiadł obok mnie. 

- Co zrobiliście z Louisem?- westchnęłam mierzwiąc swoje włosy. 

- Nie mówmy o nim..- mruknął chłopak. 

- Coś się stało?- spojrzałam na niego. 

Widać było ze był zły. 

- Nic ważnego.- objął mnie ramieniem i pocałował mnie w głowę. 

- Dziwnie się zachowujesz, Zayn.- spojrzałam w jego oczy. 

- Wydaje ci się.- wymusił uśmiech.- Uświadomiłem sobie coś... 

- Co? 

- Zależy mi na tobie... Boże.. To dziwne, że ja to mówię.- zaśmiał się. 

- Na serio?- uśmiechnęłam się. 

- Tak.- położył mi rękę na policzku i pocałował delikatnie. 

- Mi na tobie też.- powiedziałam odsuwając się od niego. 

- Gołąbeczki do siebie wróciły?- zaśmiał się Harry wchodząc do salonu.

- Co?- zmarszczyłam brwi. 

- Styles jak zwykle potrafi wszystko spierdolić.- mruknął niezadowolony brunet.- Idziemy się gdzieś przejść?- spojrzał na mnie. 

- A gdzie konkretnie? 

- Nawet po lesie.- mruknął. 

- No okey.- wstałam. 

- A wy gdzie się wybieracie?- zapytał zaciekawiony szatyn. 

- Na spacer. WE DWOJE.- powiedział Zayn, kiedy Harry chciał coś powiedzieć. 

Weszliśmy do przedpokoju i założyliśmy swoje buty. Wyszliśmy z domu, a po chwili z posesji. Weszliśmy w las, który był przy domu chłopaków. Szliśmy w ciszy, po kilku minutach postanowiłam ją przerwać. 

- Teraz sobie tak myślę.. To nasz pierwszy spacer.- zaśmiałam się, a chłopak spojrzał na mnie. 

- Masz rację.- uśmiechnął się delikatnie i ponownie spojrzał przed siebie. 

- Myślisz, że kiedyś... Się to wszystko skończy?- spojrzałam przez siebie. 

- Co masz na myśli?- włożył ręce do kieszeni swoich spodni. 

- Chodzi mi o to.. Czy kiedyś całkowicie nie będziemy należeli do tego świata... 

- Masz na myśli gangi? Szczerze.. Nie wiem- westchnął- Chociaż wątpię.. Bynajmniej jeśli chodzi o mnie. Siedzę w tym bagnie po uszy, a reszta chłopaków ma szansę się jeszcze uwolnić... A jeśli chodzi o ciebie to nie wiem..- westchnął. 

- A myślisz że nasze dziecko będzie w niebezpieczeństwie? 

- Wcześniej myślałem, że nie, puki nie dowiedzą się o nim, to że ty i ono będziecie bezpieczni... A teraz jak pierdolony Tomilinson się dowiedział to nie wiem, czy kutas nie będzie chciał tego wykorzystać. 

- Czyli go nie zabiliście?- zatrzymałam się. 

Zayn nie odpowiedział nic, tylko szedł dalej.

- Zayn?- nie zareagował- Malik!- wrzasnęłam jednak nadal brak reakcji.- Kurwa! Spójrz na mnie!- zatrzymał się zaciskając pięści i powoli odwracając się w moim kierunku. 

- Patrze! No i co ci to teraz da?!- wrzasnął. 

- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.- podeszłam do niego. 

- Nie. Liam uznał, że to nie potrzebne skoro dałaś nam wolną rękę i powiedziałaś, że jego śmierć nic nie da. 

- Bo to prawda.- westchnęłam. 

- Przez twoją i Payne dobro duszność jesteś zagrożona. 

- Poradzimy sobie.- złapałam go za rękę. 

- Jedno postrzelenie niczego cię nie nauczyło?!- wrzasnął zabierając swoją rękę- Tym razem możesz dostać tu- wskazał palcem na moje serce.- A wtedy nie będzie można cię uratować!- warknął.- Umrzesz wtedy rozumiesz?! 

- Spokojnie.- położyłam mu rękę na ramieniu. 

- Nie uspokajaj mnie. 

- Muszę.- przytuliłam go. 

- Nie może ci się nic stać.- wyszeptał mi do ucha odwzajemniając mój gest. 

- Nie stanie się. Obiecuje.

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz