2.18

1K 59 2
                                    

- Nie możesz mi tego obiecać.- mruknął mi do ucha - Puki łączy Cię ze mną cokolwiek, jakakolwiek relacja, nie jesteś bezpieczna.- powiedział smutnym tonem głosu. 

- Nawet tak nie mów.- odsunęłam się od niego- Mówisz to, jakby to była twoja wina, a oboje wiemy, że to nie prawda. 

- Próbujesz to wmówić mi czy sobie?- prychnął- Doskonale wiesz, że przeze mnie możesz być w niebezpieczeństwie. Najlepiej by dla Ciebie było jakbyśmy się nie poznali albo zakończyli naszą znajomość.- warknął. 

- Czy ty siebie słyszysz?!- wstrząsnęłam- Nie, nie możemy zakończyć, jak ty to określiłeś, znajomości! 

- Możemy.- warknął. 

- Nie!- poczułam łzy w oczach. 

- Kurwa! Nie utrudniaj mi tego. 

- Nie utrudniam.- wytarłam łzy rękawem bluzy. Jego bluzy...

- Jeszcze 10 minut temu mówiłeś mi, że Ci na mnie zależy, a teraz tak po prostu chcesz zakończyć wszystko! Ty pierdolony egoisto! 

- Ja egoista?- zaśmiał się- Zależy mi na Tobie do jasnej cholery. Właśnie dlatego chce Cię chronić! 

- Czyli dla Ciebie nie liczą się moje uczucia?!- pociągnęłam nosem. 

- Ty uwielbiasz wszystko komplikować?! 

- Nie chce z Tobą dalej rozmawiać! Obiecuję Ci, że nasze dziecko będzie wiedziało, że ma ojca, ale nigdy się nie zobaczycie!- powiedziałam odwracając się na pięcie i zaczęłam iść w drogę powrotną do domu chłopaków.

- Rose!- krzyknął za mną, a po chwili poczułam delikatny uścisk na nadgarstku- Nie chce rozstawać się w kłótni. 

- Puść mnie.- wycedziłam przez zęby, a chłopak zrezygnowany puścił moja rękę. 

Ponownie ruszyłam w kierunku domu chłopaków. Wytarłam łzy, które nadal leciały z moich oczu i kątem oka spojrzałam za siebie czy Malik idzie za mną. On jednak szedł w przeciwnym kierunku, a mnie było dane oglądać tylko jego plecy. Spojrzałam ponownie przed siebie. Po chwili przede mną pojawił się budynek do którego podążałam. Podeszłam do drzwi wejściowych od razu po przekroczeniu bramy. Złapałam za klamkę i weszłam. Znajdując się w przedpokoju zdjęłam buty nie kłopocząc się by postawić je na miejscu. Weszłam do salonu. Oczy wszystkich od razu powędrowały na mnie. 

- Spacerek wam się nie udał?- powiedział Harry śmiejąc się. 

- Spierdalaj Styles.- pokazałam mu środkowy palec i udałam się do schodów. 

- Rose? Stało się coś?- usłyszałam głos Nialla. 

- Nie ważne... Chcesz się czegoś dowiedzieć to gadaj z tym chujem, zwanym Zayn.- warknęłam po raz kolejny ocierając łzy i wchodząc po schodach. 

Weszłam do swojego pokoju. Czułam że moje serce rozpadło się na tysiące maleńkich kawałeczków.. Chciało mi się ryczeć, jednak nie chciałam okazać słabości.

Wzięłam torbę i sprawdziłam czy mam wszystko. Kiedy uznałam, że mam wszystko, wzięłam torbę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół. Harry grający z Niallem na konsoli i Liam piszący smsy.. Czyli w skrócie nic nowego. Podeszłam do Payne'a. 

- Zawieziesz mnie do Londynu?- zapytałam. 

- Hm? Tylko po...- spojrzał na mnie, a wyraz jego twarzy z uśmiechniętego zmienił się w zmartwiony- Co się stało? 

- Pokłóciłam się z męską dziwką.- powiedziałam patrząc na swoje stopy. 

- Z kim?- wtrącił się Styles. 

- Z Malikiem.- powiedziałam z pogardą i otarłam pojedynczą łzę lecącą mi po policzku.- O szczegóły pytaj tego dupka... To podwieziesz mnie czy nie?

- Tak.- przytaknął i podniósł się- My jedziemy. Będę wieczorem.- powiedział do chłopaków- Chodź.- uśmiechnął się do mnie. 

Założyliśmy buty, kiedy znaleźliśmy się w przedpokoju. Liam wziął klucze od swojego samochodu i wyszliśmy na zewnątrz. Władowałam swoje rzeczy do bagażnika i zajęłam miejsce pasażera. Po chwili Payne siedział obok mnie za kierownicą i ruszył.

---

Witam ^^ Tak wiem rozdział krótki... Taki wyszedł więc taki jest xD Powoli zbliżamy się do końca drugiej części.. Mówię tak jakby to kogoś obchodziło xD

Pozdrawiam i do następnego :D

Hooligans || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz