Zielone oczy.

2.3K 158 3
                                    

W sumie to Go nie znałam.
Znów jakiś walnięty gościu?
Co ja w życiu takiego złego zrobiłam, że teraz męczą mnie idioci z obcej planety.
Czy ja nie mogłam być zwykłą nastolatką?
Nie.
Dlaczego?
Bo jesteś tak samo powalona jak oni.
No dziękuję bardzo za taką odpowiedź.
Właśnie kłociłam się sama ze sobą, gdy przerwał mi chłopak zza drzwi.
- Na co się tak patrzysz? - No tak, dopiero teraz zorientowałam się, że przez ten cały czas gdy rozmawiałam sama ze sobą, mój wzrok skierowany był na nieznajomego.
- Wybacz. Zamyśliłam się. - Wzięłam głęboki oddech- Mam kilka pytań.
- Dawaj. Postaram się odpowiedzieć na każde. - Uśmiechnął się. Już miałam zacząć się wypytywac, jednak trzeba było na początku przyjrzeć się temu komuś. Chłopak nie był za wysoki, może trochę wyższy ode mnie. Miał krótkie, blond włosy, a grzywka opadła mu na czoło. W sumie to wyglądały jakby dzisiaj się nie czesał, jednak to dodawało mu uroku. Jego ciemnozielone oczy obserwowały mnie i czekały na odpowiedź. Chłopak miał dołeczek w jednym policzku. Swój wzrok wbiłam w jego szyję, na której była widoczna blizna sięgająca do policzka, jednak koszulka zakrywała drugi koniec blizny. Nieznajomy widział, że mu się przyglądam, jednak chyba zdecydowanie za długo mi to zajęło.
- To jak, pytasz? - zapytał po chwili.
- No tak. Gdzie ja jestem? Dlaczego byłam zamknięta? Co ja tu robię? Kim ty jesteś? Co ty tu robisz? - powiedziałam wszystko tak szybko, że chłopak chyba ledwo zrozumiał.
- Jesteś hm.. Na to odpowiem Ci później. Byłaś zamknięta, by nikt tu nie wszedł, lub co gorsza Ty nie wyszła bez pozwolenia. Tu tutaj stoisz, pragnę zauważyć. Ja jestem Mike. Ja tutaj tez stoję - opowiedział po chwili namysłu.
Dzięki za pomoc, normalnie bym się w życiu nie domyśliła!
- A więc Mike... Gdzie my jesteśmy ?! - Przeważnie, trudno mnie wyprowadzić z równowagi, jednak ostatnie wydarzenia mają na mnie zły wpływ.
- Spokojnie kobieto, złość piękności szkodzi. Zaraz ci wszystko powiem co i jak. -Wyciągnął do mnie rękę.
- Co ja dziecko, żeby chodzić za rączkę? - Wyminęłam chłopaka w drzwiach i chciałam wyjść, gdy nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie za nadgarstek.
- Może nie za rączkę, ale proszę cię, poczekaj za mną - Uśmiechnął się.
- No dobra.. -Wyrwałam rękę z jego uścisku. Nie ufałam chłopakowi, kimkolwiek by on nie był.
Jednak blondyn bez słowa wzruszył ramionami i zaczął iść przed siebie. Podążałam za nim lekko z tyłu i skupiłam swój wzrok na pomieszczeniu, przez które aktualnie przechodziliśmy. Praktycznie wszystko było z drewna, ściany, podłoga, meble, prawie każdy szczegół.
W końcu dotarliśmy do wielkich drzwi, które podobnie do reszty były drewniane. Chłopak położył dłoń na klamce i pociągną ją do siebie.

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz