Atena i Ares

502 24 3
                                    

Otworzyłam oczy, do których od razu dostały się promienie słoneczne. Leżałam w łóżku Mike'a, na miękkiej poduszce, która pachniała zupełnie jak on. Uśmiechnęłam się delikatnie i wtuliłam w nią głowę.
Chwilę później dotarło do mnie, co robię. Otrząsnęłam się, po czym wstałam jak poparzona. Zauważyłam ubrania, które leżały obok łóżka na krześle. Przebrałam się z tego co aktualnie miałam na sobie, czyli jakiejś starej podatek bluzki i wytartych spodenek. Wyszłam szybko z pokoju, kierując się do kuchni. Jednak w salonie zauważyłam Mike'a i kogoś mi nieznajomego. Nie chcąc przeszkadzać, stanęłam z boku tak by nie było mnie widać.

- Mike, mówię ci szczerze. Jest coraz gorzej. Najpierw znikł Zeus teraz Posejdon. Bogowie zaczynają panikować i buntują się. Stają po stronie Hadesa. Jeszcze trochę i Olimp padnie. Władze przejmie zło a nad światami zapanuje chaos. - Odezwał się mężczyzna, który był strasznie podobny do chłopaka. Identyczne rysy twarzy, kolor oczu. Różnili się jedynie kolorem włosów.

- Ja i Sara trafiliśmy, przez przypadek na kogoś kto podszywał się za Posejdona. Wyglądał identycznie, jednak jeden szczegół rozróżniał go od prawdziwego boga, otóż byl zdecydowanie słabszy. Szczerze mówiąc nic z tego nie rozumiem. Niby jestem twoim synem i Ate... - chłopak nagle urwał słowo i zbladł jak karta papieru. Przygryzł usta, przez chwilę milczał, jednak wziął głębi wdech i kontynuował - I mej matki, a jednak mam pustkę w głowie.

- Nie ty jeden. Cała ta sytuacja jest jakoś popieprzona. Przyszedłem do ciebie, bo myślałem, że coś wiesz. Mamy dosłownie kilka dni, później będzie to czego nikt nie chce. - Westchnął bóg a jego oczy skierowały się ku mnie. Poczułam fale gorącego potu, nie wiedząc czy ze strachu czy faktu, iż podsłuchiwałam czyjąś rozmowę.

- Sara widzę, że już wstałaś. - Usłyszałam cichy pomruk z ust Mike. Przyjrzałam mu się dokładnie i zauważyłam, że blizna, którą miał byłą strasznie zaczerwieniona.

- Tak... - Mruknęłam cicho i powoli kierowałam się w ich kierunku. Byłam zdenerwowana tym, że nie udało mi sie uniknąć ich uwagi, jednak dzielnie zmierzałam przed siebie.

- Jestem Ares, ojciec Mike'a. Miło mi, że mogę cię w końcu poznać Saro.- Starszy mężczyzna wyciągną rękę w moim kierunku i obdarzył mnie miłym uśmiechem. Nie wygląda na takiego jak opisywali go w rożnych książkach jakie czytałam.

,, Bezlitosny bóg wojny, zabija wszystko co wpadnie mu pod miecz. Wygląda jak śmierć a ciemność wije się wokół niego. "

Ja w tym bogu żadnej ciemności nie widziałam. Wręcz przeciwnie, wydawał się być dość sympatycznym bogiem, mimo swoich uczynków.

- Witam. - Uścisnęłam rękę Aresa i odwzajemniłam uśmiech. Poczułam silny uścisk na dłoni, bóg był naprawdę silny. Z lekkim zmieszaniem zabrałam rękę i schowałam ją za siebie. - Nie chciałam wam przeszkadzać w rozmowie, dlatego nie podeszłam wcześniej.

- Rozumiem, nic się nie stało. - Uśmiechnął się Mike i poklepał miejsce na kanapie, dając mi tym do zrozumienia, że mam usiąść. Tak też zrobiłam. Chwile później, bogowie dyskutowali dalej a ja słuchałam uważnie o czym rozmawiają. Chcąc dołączyć się do dyskusji, wzięłam głęboki wdech i już miałam zamiar coś powiedzieć, gdy do domu Mika wpadła, zdyszana Atena.

-Mike ! Ares... - Zapadła cisza. Nagła zmiana aury z jasnej na ciemną, nie wróżyła nic dobrego. Na ustach Ateny wymalował się widoczny grymas, podobny do tego, który pojawił się u Aresa. - A ty czego tu szukasz?! Mam ważną sprawę do mojego syna!

- Nie zapominaj, że to jest też mój syn i mam prawo tu przychodzić tak samo jak i ty. - Odpowiedział, zdenerwowany tą sytuacją bóg. Jednak w jego głosie, można było wyczuć więcej spokoju niż w głosie bogini.

- Mniejsza z tobą... Mike, musisz pójść ze mną natychmiast...

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz