Enekefalos

1.6K 133 10
                                    

Sara

Stałam po środku bieli. Ciche śmiechy dzieci dobiegły z różnych stron. Ruszyłam przed siebie. Dalej otaczała mnie biel. Rozejrzałam się, za mną coś było.  Jakby zwierciadło, prowadzące donikąd. Było z nich słychać tylko śmiech. Weszłam tam, bez zastosowania. Znalazłam się na trawie, zielonej, wilgotnej trawie. Spojrzałam przed siebie. Bawiła się tam trójka dzieci, biegły. Na ich twarzach malowały się wielkie, radosne uśmiechy. Wtedy podszedł do niech jakiś starszy pan.
- No dzieci pora się zbierać. - Powiedział, głaszcząc małe pociechy po głowach.
- Jeszcze chwila, Zeusie. - Odezwała się mała blondyneczka. Miała na sobie sukienkę w kwiatki i niewielkich rozmiarów, niebieskie pantofle. W jej włosach były płatki róż, które nieustanie dziewczynka ściągała, swoimi małymi dłońmi.

Rozbolała mnie głowa i zasnęłam na trawie. Otworzyłam oczy, ku mojemu zdziwieniu nie byłam już na łące. Promienie słoneczne wpadły przez dość duże okno. Rozejrzałam się po białym pomieszczeniu.

Mike! Co on tu robi?

Chłopak siedział przy łóżku, na którym leżałam. Już chciałam się podnieść, gdy zauważyłam, że trzyma mnie za rękę. Blondyn spał jak zabity i nie poczuł jak ścisnęłam jego dłoń. Po chwili wpatrywania się w przyjaciela, postanowiłam go obudzić.
- Mike... Wstawaj - położyłam rękę na policzku chłopaka.
- Sara, obudziłaś się. W końcu - powiedział zaspanym głosem i podniósł głowę. Miał rozwalone włosy na wszystkie strony, sińce pod oczami, jakby nie spał kilka nocy i wyglądał jakby od dawna nic nie jadł.  Pogłaskałam dłonią, jego policzek, po czym palcami dotknęłam blizny blondyna.
- Jak długo spałam?  - Uśmiechnęłam się po chwili.
- Dwa tygodnie - Głowa Mike'a znalazła się na moich udach, a jego oczy wpatrywały się w moje.  - Jak to dwa tygodnie... Co się stało?  - Zdezorientowana, głaskałam chłopaka po policzku.
- Zostałaś postrzelona. Jednak nie jesteś nieśmiertelna.
- Długo tu siedzisz? 
- Od początku. Wychodzę tylko na treningi.
- Mike głupi jesteś. Kiedy jadłeś ostatnio? 
- Przedwczoraj. Nie mogę nic jeść- Westchnął.
- Naprawdę jesteś głupi. I wyglądasz jak trup. Teraz idź do domu, przebierz się, umyj i zjedz coś. - Mruknęłam.
- Nie mogę. Musze cie pilnować.
- Poradzę sobie. Idź, bo się obrażę. - Powoli podnosiłam głowę, jednak ból przeszywał moje ciało. Pocałowałam Mike'a w policzek.
- Połóż się i odpoczywaj. Za chwilę wrócę. Jakby co Enekefalos przypilnuje cie, póki nie wrócę. - Chłopak odwrócił się i szybko wyszedł z pomieszczenia. Chwilę później ktoś nieznajomy pojawił się w drzwiach.
- Potrzebujesz czegoś dziecino? - Do pokoju wszedł starszy pan. Miał siwą brodę i wąsy, modne ubrania, które dodawały mu uroku oraz okulary.
- Nie, dziękuję. Mam do Pana pytanie - powiedziałam cicho.
- O co chodzi?
- Co się stało? I gdzie ja jestem? I kim pan jest? - westchnęłam.
- Mike przyniósł cie tutaj, bo byłaś ranna, jeszcze trochę i by było po tobie. Jesteś w centrum dowodzenia, a ja zajmuje się tutaj wszystkim. Przy okazji leczę takie osoby jak ty i mam na imię Enekefalos. Nie wiem czy wiesz, ale Mike ciągle przy tobie siedział - Starszy pan uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dziękuję. - Byłam w szoku. Nie dość, że przespałam dwa tygodnie, to przeze mnie Mike wyglądał jak trup. Sprawiałam same problemy.
- To nie mi dziękuj, gdyby nie ten chłopak to raczej by się z nami nie było.
- Ma pan rację, jednak dziękuję. - Moim oczom ukazał się widok ze snu.

Może to nie był sen. Może to urywek wspomnień... Moich wspomnień.

Westchnęłam po czym wlepiłam wzrok w sufit.  Pana Enekefalosa już dawno nie było w pokoju.

Jeśli to by miały być wspomnienia, to co robi w nich Zeus. On jest moim ojcem?  Nie... raczej nie.

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz