Już tu są

1.3K 130 3
                                    


Osunęłam się na ziemię, próbując sobie wszystko ułożyć w głowie.
- Więc? - Spojrzałam na Zeusa. - Jestem stworzeniem, które miało wam pomóc a teraz to wy musicie pomóc mi?
- Tak jakby - bóg wzruszył ramionami.
Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy. Nie rozumiałam dlaczego wszystko dzieje się tak szybko. Obawiałam się, że znów znajdzie się coś takiego co wywróci moje życie do góry nogami.
- Co teraz? - Westchnęłam i podniosłam się z ziemi.
- Teraz zabieramy cie na Olimp - powiedział Apollo, stojący w tym samym miejscu co na początku.
Nie chciałam zadawać już więcej pytań, miałam dość odpowiedzi na nie. Wolałam już żyć w niewiedzy.
Wstałam z ziemi, na której siedziałam przez chwilę.  Podeszłam do Zeusa, który obdarował mnie miłym uśmiechem, jednak nie potrafiłam tego odwzajemnić. 

Trzy godziny później, siedziałam na Olimpie wśród dyskutujących o czymś, bogach. Rozmyślałam nad tym co się wydarzyło. Nie potrafiłam skupić się na rozmowie i gdy, ktoś mnie o coś zapytał kiwałam tylko głową.
- Zeusie! - Spojrzałam na osobę, która właśnie wbiegła do pomieszczenia, w którym  byliśmy. - Oni już tu są!
Spojrzałam na boga bogów, który podobnie do mnie był zaskoczony tą wiadomością.
- Tak szybko dowiedzieli się, że Sara jest na Olimpie? - powiedziała Artemida gdy wpatrywała się we mnie z zdziwieniem na twarzy.
- Moi kochani bogowie, wiecie co to oznacza? - Westchnął Zeus po czym zamknął oczy i wstał z miejsca, w którym siedział.
- Musimy ich jakoś powstrzymać - Wtrącił Apollo i też postanowił wstać.
Bogowie zaczęli wychodzić z pomieszczenia w nieznanym mi kierunku. Gdy już prawie wszyscy wyszli Zeus położył rękę na moim ramieniu.
- Wszystko będzie dobrze, nie przejmuj się  - szepnął mi na ucho po sam gdzieś zniknął.
Zostałam sama. Znów byłam w sytuacji, w której nie wiedziałam co robić. W końcu gdy zebrałam się w sobie i chciałam wyjść, usłyszałam czyjeś kroki. 
- Teraz mi nie uciekniesz.
Moje oczy skierowane były na drzwi, jednak nie musiałam widzieć twarzy, by wiedzieć kto to jest.
- Czego chcesz? - Warknęłam.
- Jak to czego. Ciebie. - Słyszałam tylko głośny śmiech rozchodzący się po pomieszczeniu. Strach sparaliżował mi ciał a serce zaczęło gwałtowniej bić. Wiedziałam tylko, że potrafię władać ogniem pod wpływem emocji złości. Jednak ogień mi się w tej sytuacji nie przydał. Powoli odwróciłam się do boga, który stał naprzeciw mnie. Miałam nadzieję, że skoro raz odpuścił, drugi też skończy się tak samo. Jednak myliłam się. Poczułam jak coś gorącego rozchodzi się po mojej prawej ręce. To był ogień, który zamienił już część mojego ubrania w pył i parzył moja skórę. Pierwsze co chciałam go jakoś ugasić, wiec zaczęłam strzepywać go z siebie. Jednak gdy to nie przynosiło efektów, wpadłam na inny pomysł.  Skoro ogień żywi się emocjami złości, to musi być coś co wykorzystuje strach. Zamknęłam oczy, z których popłynęło kilka łez. W końcu poczułam jak coś chłodnego, tłumi ból ręki poparzonej przez ogień. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam wodę.

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz