Gra o władzę

1.5K 136 2
                                    

Robiło się już ciemno. Spojrzałam na okno przez, które wpadał blask księżyca. Świecił tak jasno, że nie mogłam zasnąć. Jednak nie tylko to mi nie pozwalało. Myślałam o Mike'u, w końcu powiedział, że niedługo wróci a nie ma go już dobre dziesięć godzin. Martwiłam się i to bardzo.
- Nie śpisz jeszcze dziecko? - Powiedział Enekefalos wchodząc do pomieszczenia.
- Nie mogę zasnąć - westchnęłam głośno.
- Piękny księżyc prawda? W końcu dzisiaj mamy pełne. - Starszy Pan uśmiechnął się do mnie.
- Bardzo. Jednak to on nie pozwala mi spać - Zaśmiałam się
- Dzisiaj mają rozgrywki szachowe między innymi drużynami. Pewnie dlatego Mike nie przyszedł.
- Rozgrywki? Na czym to polega?
- Widzisz, co dwa lata sprawdzamy, które szachownice są najlepsze. Dziś mam tak jakby pierwszą rundę. Są cztery szachownice, ty jesteś w tej trzeciej, trzecia walczy z czwartą. Czyli aktualnie Mike toczy bitwę z czarnymi z czwartej szachownicy. Tylko wygrani przechodzą dalej -opowiedział.
- Rozumiem. Mam nadzieję, że wygra - Uśmiechnęłam się.
- Ja też dziecino. Tym bardziej, że już panuje spokój na Olimpie i na ziemi. Zeus wrócił w końcu.
- Wrócił? To go nie było? - zapytałam zaskoczona
- No tak, nie było go. Nikt nie wie dlaczego. Po prostu gdzieś znikł - wymamrotał starszy pan.
- Śnił mi się. Myślę, że to on może być moim Ojcem. Chociaż pewnie się mylę. - Westchnęłam, wygodnie rozkładając się na łóżku.
- Słyszałem, że podczas pierwszego twojego treningu, dostałaś niezłą zbroje i broń. Skoro miałaś łuk i miecz to może być ktokolwiek. Raczej tak szybko się tego nie dowiesz.
- Szkoda. Chciałabym poznać juz swoich rodziców. Tylko wiedzieć kim oni są i tyle. - Zamknęłam oczy.
- Ja juz pójdę. Jeśli będziesz czegoś chciała to wołaj. - Mężczyzna uśmiechnął się i wyszedł.
- Dobrze. - Odwzajemniłam uśmiech.

Jeszcze walczą prawda?

Powoli wstawałam z łóżka. Ból był koszmarny, jednak gdyby ktoś dowiedział się, że wstałam od razu kazał by mi wrócić do łóżka. Wzięłam kilka głębokich oddechów. To jednak mi za bardzo nie pomogło. Zrobiłam kilka kroków, które kosztowały niemiłosiernym bólem. Jednak powoli podeszłam do okna.

Gdzie oni mogą być... Tak bardzo chciałabym to zobaczyć.

Rozmyślałam, gdy do pokoju, ktoś wszedł.
- Sara oszalałaś?! Kto ci pozwolił wstać? - No i się zaczęło.
- Ja sama... - Warknęłam.
- Wracaj do łóżka. Migusiem.
- Ale Mike... Daj mi jeszcze trochę popatrzeć na księżyc - Spojrzałam, proszącym wzrokiem na chłopaka, który stał stale w drzwiach. Przyglądał mi się, a na jego twarzy malowało się prawdopodobnie zmartwienie. Był słodki, gdy tak stał.
- Eh... Jesteś wrzodem na dupie Saro.
- Ja ?! - Warknęłam głośno.
Wtedy przyjaciel podszedł do mnie i wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Na moich ustach pojawił się uśmiech.
-Tak ty - Zaśmiał się.

Jego śmiech jest cudowny.

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz