Więzienie

1.3K 121 0
                                    

- Wszyscy tu coś kombinują. - Westchnął Mike i uśmiechnął się do mnie słodko.  - Powinniśmy się stąd jak najszybciej zbierać.
- Masz rację. Tylko gdzie? Przed bogami nigdzie się nie ukryjemy, oni znajdą nas wszędzie. - Mruknęłam ponuro.
- Obiecuje ci, że będę cię chronić i tym razem cie nie zostawię - Blondyn złapał mnie mocno za dłoń, po czym ruszył przed siebie. Szłam posłusznie za nim przyglądając się jego plecom. Uśmiechnęłam się w duchu, jednak na mojej twarzy malowało się przerażenie. Westchnęłam głęboko i liczyłam na to by tylko udało nam się jakoś uciec. Ścisnęłam mocniej dłoń Mike'a. Usłyszałam za sobą hałas, więc szybko się odwróciłam. W naszą stronę biegło jakiś sześciu chłopaków, z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
- Uciekajcie! -krzyknął jeden z nich, gdy byli już coraz bliżej mnie i Mike'a.
Spojrzałam niezrozumiale na blondyna, który trzymał mnie za rękę. Chłopacy wyprzedzili nas i pobiegł dalej. Gdy w moich uszach pojawił się przeraźliwie, głośny wybuch, zaczęłam biec jak najszybciej mogłam.  Budynek zaczął rozpadać się, jak domek z kart. Wszędzie było pełno dymu i kurzu, które dusiły mnie w gardło. Przestałam widzieć nawet dokąd biegniemy. Po kolejnym wybuchu puściłam dłoń Mike'a i przykryłam głowę rękoma, by ją osłonić. Jednak to był błąd, bo zaraz po tym jak puściłam chłopaka, on przepadł w ogromy ilościach kurzu. Rozejrzałam się wokół. Za mną nie było już drogi odwrotu, gdyż wszystko było zawalone gruzami. Jedyna droga prowadziła przed siebie, jednak nawet ona nie dawała pewności, że wyszłabym stamtąd. Ile sił w nogach pognałam w ciemny korytarz. Nie było widać w nim praktycznie nic,  dlatego co chwile o coś się potykałam.
- Mike! - Krzyczałam co chwile, jednak nie było słychać, żadnej odpowiedzi. Chłopak po prostu przepadł, jak kamień w wodę.
Z kolejnym głośnym hukiem, przed moim nosem spadł gigantyczny odłamek z sufitu. Odetchnęłam z ulgą, że nie spadł wprost na mnie, jednak po dłuższym zastanowieniu nie cieszyłam się szczególnie. Moja ostatnia droga ucieczki była przywalona stertą gruzu z budynku. Pomyślałam sobie, że przydały by się te magiczne zdolności. Jednak to nie wchodziło w grę, gdyż nie wiedziałam jak mam cokolwiek na to wykorzystać. Usiadłam pod ścianą licząc na to, że Mike spróbuję mnie jakoś odnaleźć. Spuściłam głowę, chowając ją między kolana i przykrywając dłońmi. Nie miałam pojęcia jak długo tkwiłam w tej pozycji, czekając za chłopakiem. Podniosłam głowę, a gdy ujrzałam znajomą mi postać,  moje oczy zaszkliły się. 
- Sara, wszędzie cie szukamy - Westchnął Eros i podniósł mnie z ziemi.
- Nie miałam się jak wydostać. Kamienie odcięły mi drogę ucieczki - powiedziałam cicho. Wtedy miałam ochotę zacząć płakać jak małe dziecko. Jednak cały czas powstrzymywałam się przed tym.
- Już spokojnie. Wydostane cie stąd - bóg uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło, co było bardzo uroczym gestem z jego strony.

Bogini Olimpu (KOREKTA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz