#37

21.3K 1.1K 83
                                    

*Nate

Odkąd spotkałem się z ojcem (o ile można to nazwać spotkaniem) minęło kilka dni. Od tamtego czasu nie chodziłem do szkoły, nie spotykałem się ze znajomymi, ani nawet nie wychodzilem z domu. Jedyną osobą, z którą się widywałem była Sky. Jestem jej wdzięczny, że cały czas jest przy mnie nie ważne w jakim jestem stanie. Był taki dzień, że nawet w ogóle się nie odzywałem, a ona po prostu siedziała przy mnie i starała się mnie jakoś pocieszyć. Może i zachowuję się jak totalna ciota, ale kiedy zobaczyłem ojca z tą jego... no, wtedy wszystkie wspomnienia wróciły. Mama była dla mnie najważniejsza. Ona uczyła mnie wszystkiego, bo ojca często nie było w domu. Mimo to, zawsze byliśmy szczęśliwą rodziną. Kiedy tata wracał z jakiejś delegacji była wspólna kolacja, dużo się przy tym śmialiśmy oraz rozmawialiśmy o tym co go ominęło. Kiedy tak teraz o tym myślę to zastanawiam się nad tym czy to wszystko nie było udawane.. Przecież rodzice nigdy się nie kłócili, a wiadomo, że nawet w najbardziej idealnym związku zdarzają się jakieś małe problemy. O reszcie wolę zapomnieć. Nie chcę przypominać sobie tego zdarzenia. Wiem jedynie, że mama zrobiła to tydzień po tym jak przyłapała ojca.

Rano, o 13 wstałem z łóżka mimo tego, że bardzo mi się nie chciało, ale byłem przecież umówiony z Chrisem. Tylko on i Sky wiedzieli co teraz przechodzę i dlaczego nie ma mnie w szkole. Mogłem i zaufać i wiedziałem, że nikomu się nie wygadają.

Założyłem pierwsze lepsze białe spodnie oraz bluzę z kapturem w kolorze khaki. Spojrzałem w lustro i przeczesałem tylko włosy palcami.

-Jesteś dupkiem - powiedziałem do swojego odbicia, a kilka minut później byłem już w drodze do Chrisa.

***

*Sky

15:23. Zastanawiałam się co robi Nate i jak się czuje, dlatego wysłałam mu sms-a.

Do Nate :
Wszystko dobrze? Jesteś już z Chrisem?

Oczywiście nie miałam nawet co czekać na odpowiedź, gdyż chłopak ma wyłączony telefon, a ja chyba napisałam to tylko dlatego, żeby mniej się martwić.

Nim się obejrzałam była już 16. Ruszyłam w kierunku parkingu, ale Jack'a nigdzie nie było.

Wystawił mnie?

Już chciałam odchodzić kiedy ktoś za moimi plecami krzyknął. Odwróciłam się i ujrzałam chłopaka, który biegł w moją stronę uśmiechając się.

-Wybacz to małe spóźnienie, ale mecz się przedłużył.

-Przecież nic się nie stało. Wiem, że byś mnie nie wystawił - posłałam mu uśmiech, a w głębi serca cieszyłam się, że chłopak nie okazał się być skończonym kretynem.

Wsiedliśmy do samochodu (oczywiście Jack otworzył mi drzwi i takie tam) i ruszyliśmy w kierunku domu szatyna. Jechaliśmy w trochę niezręcznej ciszy, a ja nawet nie wiedziałam jak ją przerwać. Mimo tego wydawało mi się, że chłopakowi to nawet nie przeszkadza.

Kiedy dotarliśmy do jego domu i chłopak wyszedł z auta, żeby otworzyć mi drzwi wciągnęłam i wypuściłam z ust powietrze, żeby się trochę uspokoić.

Po przekroczeniu progu jego domu usłyszałam, że ktoś buszuje w kuchni. Do tego zdziwiłam się, że chłopak nawet nie potrzebować kluczy, aby otworzyć drzwi.

Spojrzałam na szatyna ze znakiem zapytania wymalowanym na twarzy, a on tylko zaśmiał się cicho i wskazał głową w stronę kuchni. Szłam w tamtą stronę nieco przerażona, ale gdy zobaczyłam kto się tam znajduje mega mi ulżyło.

-Dzień dobry - powiedziałam miło do kobiety, która stała do mnie tyłem.

-Co - powiedziała pod nosem i odwróciła się w naszą stronę - Mój słodki Jezu, Skyler! - mama Jack'a podeszła i przytuliła mnie chyba z całej jej siły co odwzajemniłam i uśmiechnęłam się szeroko - Dziecko, jak ja Cię dawno nie widziałam. Już myślałam, że pokłóciłaś się z nim - skinęła głową na swojego syna.

Siostra mojego kumplaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz